Kryzys jest zjawiskiem, które ma wbudowane mechanizmy samoograniczające. Wzrost bezrobocia obniża popyt i ceny.
Wszyscy wydają pieniądze oszczędniej. W końcu udaje się im uzyskać - mimo kryzysu - nadwyżkę, od której zaczyna się okres dobrej koniunktury. Jednak ten mechanizm może ulec zaburzeniu. Co z tego, że firmy i konsumenci zaczną wprowadzać oszczędności, jeśli z powodu niskiego kursu złotego, drogiego prądu i opcji walutowych nie będą w stanie wygospodarować nadwyżki. Pół biedy, gdyby okazało się, że za pieniądze za prąd firmy energetyczne zaczną inwestować, bo mogłoby to rozruszać gospodarkę. Ale niechęć banków do udzielania kredytów może uniemożliwić inwestowanie. Środki z rozliczenia opcji wypłyną za granicę i dla nas będą stracone. Może się okazać, że nasza gospodarka, która miała się przez kryzys prześliznąć bez większego szwanku, zacznie się załamywać pod ciężarem wysokich cen prądu, słabego złotego i fatalnych opcji walutowych.