Krótko trwało eldorado na lokatach. Banki, poszukując na rynku pieniędzy po jesiennym wybuchu kryzysu, zaoferowały depozyty nawet na ponad 10 proc. rocznie, ściągnęły od klientów pieniądze, kredytów i tak im nie zaczęły dawać, a przy pierwszej nadarzającej się okazji - patrz obniżka stóp procentowych przez RPP - oprocentowanie lokat obcięły, i to w większości przypadków więcej, niż wyniosło cięcie stóp.
Ci, którzy chcą zainwestować pieniądze, znów mają problem. O dwucyfrowych lokatach mogą zapomnieć, oprocentowanie obligacji też spada. Pewna szansa rodzi się więc na poprawę koniunktury na giełdzie, gdzie mogą się przenieść klienci zniechęceni ofertą banków. Obawiam się jednak, że większość przy nich pozostanie, a na rynek kapitałowy ruszy tylko ta niewielka część osób, które mogą sobie pozwolić na ryzykowną grę.