Pojawiają się pierwsze decyzje o wypłacie zadośćuczynień za śmierć osoby bliskiej. Część towarzystw wysyła w teren swoich pracowników, którzy mają ocenić i wycenić ból i cierpienie po takiej stracie. To niewdzięczne zadanie.
Ci przedstawiciele towarzystw z zazdrością będą patrzyli na kolegów z firm, które wybiorą inną drogę. Nie będą zajmowały się takimi szkodami, tylko od razu odeślą do sądów - bo takie podejście również jest widoczne. Tam będą musieli zająć się tymi sprawami biegli i sami sędziowie. Z punktu widzenia biznesowego i medialnego to ostatnie podejście jest jednak ryzykowne. Te towarzystwa, odmawiając wypłat, będą pracowały na zły wizerunek branży. Wypłata choć części kwoty i odesłanie po resztę do sądu jest wygodniejsza: klient, który dostał już kilkadziesiąt tysięcy złotych, niekoniecznie będzie miał ochotę i wolę walki o więcej w sądzie.