Morze Południowochińskie to najbardziej konfliktogenne terytorium w Azji – oceniają eksperci. Obecnie ich uwaga zwróciła się również ku rzece Mekong, gdzie stawka ekonomiczna i środowiskowa jest prawdopodobnie o wiele wyższa.

Od kilku lat amerykańscy politycy przyjęli japońskie hasło „wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku”, wzywając do stosowania prawa międzynarodowego w sporach na Morzu Południowochińskim, gdzie Chiny oskarżane są o agresywne działania – podaje portal Deutsche Welle. W sierpniu, podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych w ramach Szczytu Azji Wschodniej, sekretarz stanu USA Antony Blinken wezwał do „wolnego i otwartego Mekongu”.

Najnowsze hasło wskazuje na znaczenie rzeki Mekong dla pokoju i stabilności w kontynentalnej części Azji Południowo-Wschodniej, a także na ambicję Chin do uzyskania geopolitycznej przewagi. Rzeka Mekong bierze swój początek na chińskim Płaskowyżu Tybetańskim i płynie przez Birmę, Laos, Tajlandię i Kambodżę, a następnie uchodzi do delty w Wietnamie. Od 2010 roku na rzece wybudowano setki zapór wodnych. Większość z nich znajduje się w Chinach i Laosie.

Laos, najbiedniejszy członek Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej, państwo śródlądowe bez większego sektora produkcyjnego, odnotował średnio 7 proc. wzrost PKB przez większą część ostatniej dekady, w dużej mierze dzięki eksportowi energii elektrycznej wytwarzanej przez elektrownie wodne. Jednak budowa zapór spowodowała zniszczenie środowiska naturalnego, a także oskarżenia o przymusowe eksmisje i karczowanie ziemi w całym regionie. Tajlandia i Wietnam doświadczają powodzi i susz z powodu zapór na górnych odcinkach Mekongu.

Chiny mogą grozić celowym zatrzymaniem dużej części wody w górnym biegu rzeki, powodując ekstremalne susze w Tajlandii i Wietnamie, jako sposób na wywarcie presji na Bangkok i Hanoi, by zaakceptowały geopolityczne cele Pekinu. Pod koniec lipca chińscy hakerzy rzekomo wykradli dane na temat rzeki Mekong z serwerów Ministerstwa Spraw Zagranicznych Kambodży.

Z kolei zwiększone finansowanie rządów i instytucji w tym regionie przez USA i Chiny przyczyniło się do zwiększenia uwagi publicznej i debaty na temat kwestii krytycznych dla przyszłości rzeki Mekong i jej mieszkańców – podaje DW.

Czy USA i Chiny mogą współpracować?

Jednocześnie pojawiają się głosy, że pomimo konfliktu, rzeka Mekong może być jedną z kwestii, w której Pekin i Waszyngton się zgadzają. „Ochrona środowiska nad Mekongiem jest tak naprawdę głównym obszarem porozumienia zarówno dla USA jak i Chin” – skomentowała DW Cecilia Han Springer z Global China Initiative w Global Development Policy Center.

Napięcia w Azji Południowo-Wschodniej

Dane pokazują, że Tajlandia jest największym inwestorem w zapory wodne w Laosie, budując ich cztery razy więcej niż Chiny. Tajlandia jest również największym importerem energii elektrycznej generowanej przez zapory wodne w Laosie. Ale w Laosie jest już nadmiar energii generowanej przez zapory. W lutym 2020 roku rząd Tajlandii zakończył prowadzony przez Chiny projekt Lancang-Mekong Navigation Channel Improvement Project w związku z jego możliwymi skutkami społecznymi i środowiskowymi.

W styczniu tego roku tajskie władze odrzuciły nowy raport techniczny wydany przez chińskich deweloperów projektu zapory Sanakham w Laosie o wartości 2 miliardów dolarów, argumentując, że nie ocenił on wpływu na środowisko społeczności w dolnym biegu rzeki, głównie tych w samej Tajlandii.

Gospodarcza zależność od Chin

W przeciwieństwie do swoich sąsiadów, Laos nie posiada dużego sektora taniej produkcji. Eksport krajowych produktów do USA i Unii Europejskiej jest znikomy. Według danych Komisji Europejskiej w zeszłym roku UE zaimportowała z Laosu towary o wartości zaledwie 300 milionów euro. Gospodarka Laosu pozostaje silnie uzależniona od eksportu energii wodnej, górnictwa i rolnictwa.

Ponadto rząd Laosu nie ma wielu zachęt do dywersyfikacji gospodarki. Rozwój zapór wodnych stwarza różne możliwości „dodatkowego dochodu osobistego” dla m.in. urzędników państwowych. A Chiny, jeden z najbliższych sojuszników politycznych i partnerów handlowych Laosu, są kluczowym inwestorem w tych projektach.

Istnieją obawy, że zadłużenie Laosu wobec Chin naraża go na ryzyko „dyplomacyjnej pułapki zadłużenia”, która może zmusić kraj do sprzedaży ważnych aktywów państwowych Chinom w zamian za spłatę zadłużenia. W 2020 r. chińska firma skutecznie przejęła kontrolę nad krajową siecią energetyczną Laosu.

Po skatalogowaniu 100 największych projektów hydroenergetycznych w regionie Mekongu, eksperci twierdzą, że większość projektów hydroenergetycznych w Laosie planuje eksportować do 90 proc. wytworzonej energii elektrycznej za granicę. Jednakże inne odnawialne źródła energii, takie jak wiatr i słońce, mogą zaspokoić znaczną część zapotrzebowania Laosu na energię elektryczną przy podobnych strumieniach przychodów i mniejszych inwestycjach kapitałowych niż w przypadku budowy obecnego rurociągu hydroenergetycznego.