Mimo presji dyplomatycznej na wyciszenie krytyki niemiecko -amerykańskiego porozumienia w sprawie gazociągu, umowa jest pod ostrzałem, i to nie tylko w Warszawie i Kijowie.

– To całkowita i totalna kapitulacja prezydenta Bidena wobec Putina. Uważam to za geopolityczny błąd na skalę całego pokolenia. Minie wiele dekad, a rosyjscy dyktatorzy będą nadal czerpać miliardy dolarów rocznie za sprawą tego błędu Joego Bidena i wykorzystywać gazociąg do gospodarczego szantażu na Europie – tak niemiecko-amerykańskie porozumienie w sprawie dokończenia budowy Nord Stream 2, gazociągu z Rosji, ocenił jeden z najtwardszych przeciwników NS2 w amerykańskim Kongresie, republikański senator z Teksasu Ted Cruz. Nie jest osamotniony. Za ustępstwa w sprawie NS2 Bidena potępił też m.in. były prezydent Donald Trump.
Umowa w zamian za przyzwolenie Amerykanów na dokończenie projektu zakłada m.in. miliard dolarów na wsparcie ukraińskiej transformacji energetycznej (opłaty za tranzyt rosyjskiego gazu, jaką uzyskuje obecnie Kijów, to ok. 1,5 mld dol. rocznie) oraz sankcje w przypadku agresywnych działań Rosji. Porozumienie nie podoba się także licznym deputowanym z Partii Demokratycznej.
Broni w walce z NS2 nie składają też inni przeciwnicy projektu, w tym Ukraina i Polska, które – według ustaleń portalu Politico – znalazły się pod intensywną silną presją Waszyngtonu, by wyciszyć krytykę porozumienia. Prócz bezpośrednich konsekwencji ukończenia gazociągu dla swego bezpieczeństwa porozumienie oznacza dla nich cios polityczny. Jedynym podmiotem współkształtującym zasadniczy dla przyszłych relacji w regionie układ z Amerykanami jest rząd niemiecki. Choć Waszyngton przysłał na konsultacje do Warszawy i Kijowa doradcę sekretarza stanu Dereka Cholleta, to zarówno treść umowy, jak i termin jej ogłoszenia – jeszcze przed wylotem dyplomaty z Warszawy – wskazują, że rozmowy nie miały zasadniczego wpływu na ostateczny kształt ustaleń. We wspólnym stanowisku ministrowie spraw zagranicznych obu krajów krytykują Waszyngton i Berlin za brak uwzględnienia w negocjacjach państw najbardziej dotkniętych przez negatywne efekty gazociągu. Zapowiadają też dalsze wysiłki, wraz z sojusznikami i partnerami, by przeciwstawić się NS2.
Umowa z Waszyngtonem nie podoba się niemieckim Zielonym, którzy po ostatnich powodziach znów gonią chadeków w sondażach. Zdaniem kandydatki tej partii na urząd kanclerza Annaleny Baerbock, porozumienie „nie jest rozwiązaniem, zwłaszcza z punktu widzenia bezpieczeństwa Ukrainy”. Jak ocenia, NS2 uderza w Ukrainę i dzieli UE, a pretensje państw wschodniej części Europy do Berlina w tej sprawie są słuszne. Nawet w razie sukcesu Zielonych we wrześniowych wyborach do Bundestagu istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że do tego czasu gazociąg będzie już ukończony. Porozumienie Biden – Merkel może też ułatwić Rosjanom szybką certyfikację gazociągu, która stała pod znakiem zapytania po tym, jak na skutek amerykańskich sankcji z udziału w projekcie zrezygnowała spółka DNV GL. Nie znaczy to jednak, że sprawa jest całkowicie przegrana.
– Dla wszystkich przeciwników NS2 jest to czas, by maksymalnie spotęgować wysiłki mające na celu zatrzymanie projektu, a jednocześnie zastanawiać się, co zrobić w coraz bardziej prawdopodobnej sytuacji, kiedy powstanie, jak opóźniać jego uruchomienie, jak wpływać na zasady jego wykorzystania, jak realizować swoje interesy w sytuacji, gdy NS2 funkcjonuje – mówi DGP Agata Łoskot-Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Otwarta jest kwestia implementacji porozumienia. Jego zapisy nie nakładają konkretnych, wiążących zobowiązań ani na USA, ani na Niemcy. Wynika to m.in. z konieczności współdziałania administracji Bidena z Kongresem. – Dopiero przekonamy się, czy jest jeszcze jakieś pole manewru w tej kwestii i jak duże – uważa Agata Łoskot-Strachota. Jak dodaje, wpływ na ostateczny układ sił będzie miała też postawa Rosji: to, czy zdecyduje się współpracować przy realizacji amerykańsko-niemieckiego dealu, czy raczej będzie testować jego granice, jak do tej pory naciskać na jak najszybsze uruchomienie NS2 i manipulować poziomem dostaw gazu do Europy.
W przypadku wycofania lub ograniczenia amerykańskich sankcji na NS2 i zakończenia jego budowy to właśnie na stronę unijną przechodzi – zdaniem ekspertki OSW – główny punkt ciężkości w batalii o gazociąg. Kluczowe z punktu widzenia przeciwników projektu będzie zaangażowanie KE, która powinna zagwarantować pełną zgodność użytkowania NS2 z literą i duchem unijnego ustawodawstwa. W działaniach tych ważnymi sojusznikami mogą być ci, którzy jak Francja czy niemieccy Zieloni byli przeciw gazociągowi, ale również przeciw amerykańskim sankcjom.