Angela Merkel nie przesunie daty odejścia Niemiec od węgla. To ukłon w stronę biznesu, który może jednak utrudnić CDU przekonanie wyborców do swojego zielonego oblicza.

Chodzi o orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który przed miesiącem dał mocne wsparcie ekologom za Odrą. Sędziowie w Karlsruhe uznali, że obecnie obowiązująca w Niemczech ustawa o ochronie klimatu jest częściowo niezgodna z konstytucją, bo nie określa wystarczająco przejrzyście tego, w jaki sposób państwo zamierza redukować emisje po 2030 r. Podkreślili też, że walki ze zmianami klimatu nie można zrzucać na przyszłe pokolenia. Trybunał dał czas rządowi na odpowiedź do końca 2022 r., ale temat nabiera dużej wagi politycznej już teraz z powodu wrześniowych wyborów. Rządowi w Berlinie zależy, by ustawę znowelizować jeszcze przed nimi. Wyszedł już z propozycją przyjęcia bardziej ambitnych celów klimatycznych: niemieckie emisje do 2030 r. mają zostać zredukowane o 65 proc. zamiast o 55 proc., a neutralność klimatyczna ma zostać osiągnięta w 2045 r., o pięć lat wcześniej niż planowano do tej pory. O przyspieszeniu daty odejścia od węgla i wygaszeniu ostatniej węglowej elektrowni na razie jednak nie może być mowy, co zapowiedziała w miniony weekend kanclerz Angela Merkel. Przywódczyni chce, by Niemcy pozostały przy ustalonej w zeszłym roku przez rząd federalny dacie 2038 r. – Dotknięci tą decyzją potrzebują nieco przewidywalności na drodze do neutralności klimatycznej. Nie zamierzam tego zmieniać po jednym roku – oznajmiła. Wcześniej przyspieszenie sugerowała Svenja Schulze, minister środowiska i polityczka koalicyjnej SPD.
To ukłon w stronę niemieckiego biznesu, który może utrudnić CDU przekonanie wyborców do swojego zielonego oblicza.
– Klimat będzie jednym z głównych tematów kampanii wyborczej. I nie chodzi tu tylko o odpowiedź na zmiany klimatyczne, ale o pogodzenie ambicji klimatycznych z rozwojem gospodarczym – podkreśla ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Lidia Gibadło. Gdyby Merkel zgodziła się na przyspieszenie odejścia od węgla, napotkałaby na opór we własnej partii. Ekspertka zwraca uwagę, że CDU, która zgodnie z sondażami będzie walczyć o zwycięstwo w wyborach z Zielonymi, nie opublikowała jeszcze swojego programu wyborczego. – Jedną z głównych osi sporu jest kwestia ekologii i gospodarki. Wewnątrzpartyjne gospodarcze stowarzyszenie podkreśla, że CDU nie może dać sobie narzucić narracji, którą promują Zieloni i musi postawić tamę tym najbardziej ambitnym propozycjom, bo koszt tego poniesie niemiecki biznes, który wciąż próbuje poradzić sobie z pandemią – zauważa.
Wyzwaniem dla CDU pozostają nie tylko Zieloni, ale też ich koalicjant SPD. Odmienne podejście do spraw klimatycznych sprawiło, że niemieckiemu rządowi wypracowanie konsensusu co do polityki klimatycznej łącznie zajęło półtora roku. Zdarza się też, że w sprawach związanych z odchodzeniem od paliw kopalnych Niemcy mówią dwugłosem na forum UE. Jednym z przykładów jest niedawny list w sprawie zmian w rozporządzeniu na temat transgranicznej infrastruktury energetycznej. To dokument, od którego zależy m.in. to, czy z pieniędzy europejskich będzie można finansować gazowe inwestycje. Na liście priorytetów, która została sporządzona na podstawie obecnie obowiązującego rozporządzenia, znajdują się m.in. gazociąg Baltic Pipe oraz połączenie gazowe GIPL pomiędzy Polską a Litwą. Niemcy w zakulisowych rozmowach pozostają rzecznikiem gazu, ale pomimo to dołączyły do 10 państw członkowskich, które w liście opublikowanym na początku maja apelowały o wyłączenie tego paliwa z rozporządzenia.
Koniec sporu o euroobligacje
Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe odrzucił wczoraj skargę na program Europejskiego Banku Centralnego polegający na skupowaniu papierów dłużnych krajów strefy euro. Kończy to spór, który nabrał dużej mocy rok temu, kiedy trybunał orzekł o niezgodności programu z niemiecką konstytucją, dopatrując się w nim zagrożenia dla pieniędzy niemieckich podatników. Spór odbił się szerokim echem również w Polsce, bo Prawo i Sprawiedliwość w postanowieniu niemieckiego trybunału widziało ważny argument we własnym sporze o praworządność. Trybunał w orzeczeniu sprzed roku nie tylko zakwestionował przyszłość flagowego programu EBC, ale również podważył wcześniejsze orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, który nie doszukał się jego niezgodności z europejskim prawem. Dla PiS był to dowód na prymat prawa krajowego nad europejskim. W odpowiedzi na wyrok niemiecki rząd uzyskał w EBC dokumenty, które posłużyły jako dowód na to, że kierownictwo banku dokonało oceny negatywnych skutków programu. To wystarczyło, by trybunał ostatecznie odrzucił skargę.