PGE, Enea i Tauron łączą siły w morskiej energetyce wiatrowej: chcą wspólnie ubiegać się o nowe koncesje na Bałtyku, a później stworzyć spółkę celową do realizacji nowych projektów. Najbardziej w offshore zaawansowana jest PGE.

Budowa do 11 GW mocy na morzu do 2040 r. ma kosztować nawet 150 mld zł i będzie jednym z największych projektów energetycznych w Polsce (jeśli ruszy podobnie wyceniany atom). Współpraca i wspólna spółka celowa w tak dużej inwestycji OZE może być więc pierwszym krokiem w kierunku połączenia kontrolowanych przez państwo spółek energetycznych, po wydzieleniu z nich aktywów węglowych. Wówczas ich główną specjalizacją będzie właśnie OZE. – To prawda, zauważalna jest spójność porozumienia w sprawie offshore z ewentualnymi planami połączenia wolnych od węgla spółek energetycznych – mówi DGP Aleksander Śniegocki z think tanku WiseEuropa. Jego zdaniem, biorąc pod uwagę skalę inwestycji, współpraca w obszarze morskich farm wiatrowych ma sens. – Istotne tutaj będzie doświadczenie zebrane przy pierwszych projektach offshore przez PGE. Dla pozostałych dwóch spółek połączenie sił z tym koncernem jest korzystne – dodaje.
W poniedziałek PGE, Enea i Tauron podpisały list intencyjny w sprawie współpracy przy przyszłych projektach morskich farm wiatrowych.
Jednak ta kooperacja ma nie dotyczyć już indywidualnie realizowanych projektów. PGE ma ich już trzy, choć najbardziej zaawansowane są dwa – Baltica 2 i 3 o łącznej mocy 2,5 GW. Miałyby one zostać uruchomione w 2030 r., podczas gdy wspólne, nowe projekty zapewne dopiero „pod koniec lat 30.”. Wspólne występowanie „o nowe obszary pod offshore” zapowiedział 10 grudnia w wywiadzie dla DGP prezes Tauronu Wojciech Ignacok. Zaprzeczył wówczas, jakoby miało to zapowiadać przyszłe połączenie spółek energetycznych po wydzieleniu aktywów węglowych, twierdził, że chodzi o to, aby „nie rywalizować ze sobą na tych samych obszarach morskich, które można jeszcze zagospodarować”. Prezes PGE Wojciech Dąbrowski zwrócił też uwagę na poniedziałkowej konferencji na możliwe ryzyko związane z niewybuchami na Bałtyku – spółki muszą je namierzyć przed inwestycją.
Co ciekawe, przyjęta niedawno przez Senat ustawa o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych przewiduje umorzenie prowadzonych postępowań w sprawie lokalizacji morskich wiatraków. W 2016 r. nieistniejące już Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi zawiesiło bowiem postępowania o pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp pod wiatraki w polskiej strefie Morza Bałtyckiego. „Wszyscy inwestorzy, którzy chcą ubiegać się o wydanie pozwolenia po wejściu w życie ustawy offshore, będą mogli złożyć nowe wnioski. Składanie nowych wniosków będzie możliwe po umorzeniu wszystkich (w danym akwenie) wszczętych i niezakończonych postępowań przez ministra właściwego do spraw gospodarki morskiej, który je prowadzi. Nastąpi to po wejściu w życie ww. ustawy, która będzie stanowić podstawę prawną działania ministra w tym zakresie” – czytamy w odpowiedzi Ministerstwa Infrastruktury dla DGP. Teraz to ten resort będzie odpowiadał za postępowania.
Poza wspólnym występowaniem o nowe koncesje, czyli o pozwolenia na lokalizację morskich farm wiatrowych wydawane przez resort infrastruktury, spółki miałyby w następnym kroku założyć wspólną spółkę celową do realizacji projektów. Przy okazji podpisania listu intencyjnego wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń podkreślał, że „pożądana” jest współpraca energetycznych spółek Skarbu Państwa zarówno przy wspólnej lokalizacji projektów, jak i przy ich finansowaniu – stąd następny etap, czyli spółka celowa. Niestety, ani resort, ani przedstawiciele spółek nie powiedzieli, kiedy mogłaby ona powstać – użyli sformułowania „bez zbędnej zwłoki”. Z kolei jeszcze późniejszym etapem współpracy – według prezesa Enei Pawła Szczeszka – mogłaby być wspólna budowa magazynów energii na prąd z wiatraków.
Rekordowe zapotrzebowanie na moc w polskim systemie
W związku z atakiem zimy Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) zarejestrowały w poniedziałek rekordowe zapotrzebowanie na moc, przekraczające 27 200 MW. Operator poinformował, że poprzedni rekord padł 10 grudnia 2020 r. o godz. 13.15. Zapotrzebowanie wyniosło wówczas 26 817 MW. PSE uspokaja, że choć odnotowano ubytki mocy w niektórych elektrowniach, to zostały one zastąpione i prądu nam nie zabraknie, bo operator zadbał o odpowiednie rezerwy mocy w związku z przewidywaną pogodą. Moc całego krajowego systemu elektroenergetycznego to ponad 46 000 MW. Gorzej ostrą zimę znosi ciepłownictwo ‒ sztab kryzysowy powołała Veolia Energia Warszawa.