"Rząd federalny nie zmieni swojego stanowiska w sprawie Nord Stream 2" - powiedział agencji dpa szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas, odnosząc się do sporu w tej kwestii z USA i zbliżającym się objęciem urzędu prezydenta przez Joe Bidena.
Maas podkreślił, że nie może być mowy o europejskiej suwerenności, "jeśli w przyszłości będziemy robić tylko to, co chce Waszyngton".
1200-kilometrowy gazociąg Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, którego koszty mają wynieść około 9,5 mld euro, jest już gotowy w 94 procentach. Jego dwie nitki trzeba jeszcze ułożyć na dystansie około 75 kilometrów.
Stany Zjednoczone od lat protestują przeciw jego budowie, ponieważ uważają, że ich europejscy partnerzy są zbyt zależni od rosyjskiego gazu. Wspierają je kraje Europy Wschodniej, takie jak Polska i kraje bałtyckie. Z drugiej strony, krytycy zarzucają USA, że chcą przede wszystkim sprzedawać więcej swojego skroplonego gazu w Europie.
Rząd USA chce uniemożliwić ukończenie gazociągu i grozi nałożeniem sankcji na firmy zaangażowane w ten projekt.
Demokrata Joe Biden, który w styczniu obejmie urząd prezydenta USA, tak jak ustępujący prezydent, Republikanin Donald Trump, jest przeciwny rosyjsko-niemieckiemu projektowi.