Norweskie linie Norwegian całkowicie zniosły opłaty paliwowowe. Wysokość tej opłaty zmniejszył też ostatnio LOT, a wcześniej inni duzi przewoźnicy europejscy.
Ze spadków cen ropy, które przełożyły się na niższe ceny biletów, cieszą się już klienci europejskich linii lotniczych, m.in. Lufthansy, British Airways, SAS i Air France-KLM. Francuski przewoźnik obniżył opłatę paliwową o 15 euro na lotach długodystansowych.
Wszystkich przebił jednak Norwegian, który po trzykrotnym spadku ceny ropy zdecydował się znieść całkowicie opłatę paliwową. Pasażerowie nie muszą więc już dopłacać do każdego biletu 68 zł w przypadku rejsów z Polski oraz 63 zł w przypadku rejsów do Polski.
Norwegian jest pierwszą linią lotniczą w Polsce, która zdecydowała się na ten krok. To pozwoliło norweskiemu przewoźnikowi wprowadzać bilety w promocyjnej cenie 99 zł, m.in. do Oslo i Rzymu.
Nasz narodowy przewoźnik - LOT - na taniejącą ropę zareagował dopiero ostatnio, gdy spółka zmniejszyła wysokość opłat paliwowych na kilkunastu trasach. W wielu przypadkach obniżka sięgnęła nawet powyżej 20 proc., na przykład między Szwajcarią a Polską opłata spadła z 43 do 31 dol., między Wielką Brytanią a Polską z 39 do 30 dol., a pomiędzy Polską i Niemcami oraz Polską i Austrią spadła z 54 dol. do 43 dol.
O tyle samo potaniały bilety lotnicze na tych trasach.
LOT przyznaje, że obniżki to efekt taniejącego paliwa.
- Mamy nadzieję, że sytuacja na rynkach paliw pozostanie stabilna przez dłuższy czas - mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik LOT.
Jak już pisał forsal.pl, obawy przeżywającej głęboki kryzys firmy spowodowane są tym, że LOT wpadł w pułapkę długoterminowych kontraktów na dostawę paliwa kupowanego podczas letniej górki. Wtedy cena za baryłkę ropy sięgała nawet 150 dol. LOT zakontraktował duże ilości paliwa, bo obawiał się, że cena za baryłkę ropy podskoczy do 200 dol. Obecnie jej cena waha się w granicach 50 dol.
SZERSZA PERSPEKTYWA - ŚWIAT
Obniżki opłat paliwowych to nie tylko europejski trend. W ostatnim tygodniu wprowadził je jeden z największych azjatyckich przewoźników, Cathay Pacific Airways z Hongkongu - aż o 45 proc. Stało się to tego samego dnia, w którym firma poinformowała o sięgających ponad 300 mln dol. stratach z tytułu kupowania paliwa po wysokiej cenie z wakacji.