Już po raz czwarty na zakończenie akcji „Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości” wręczyliśmy nagrody wyróżniającym się polskim firmom. Finał tegorocznej edycji jak zwykle był okazją do dyskusji na temat przyszłości polskiego biznesu.
Już po raz czwarty na zakończenie akcji „Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości” wręczyliśmy nagrody wyróżniającym się polskim firmom. Finał tegorocznej edycji jak zwykle był okazją do dyskusji na temat przyszłości polskiego biznesu.
/>
/>
/>
/>
/>
/>
/>
/>
Bez ekspansji zagranicznej nie sposób zbudować silną gospodarkę. Tę drogę przeszły wszystkie najpotężniejsze kraje na świecie. Polska, pomimo pewnych sukcesów w tej materii, wciąż jeszcze jest na początku drogi. Refleksji na ten temat poświęcone były nie tylko artykuły publikowane przez cały październik w ramach czwartej edycji cyklu „Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości”, ale również dyskusje, które miały miejsce podczas kończącej akcję gali finałowej.
– Jeśli Polska ma się cieszyć odpowiednią pozycją na arenie międzynarodowej, jeśli myślimy o dobrobycie i rozwoju, to bez prężnej gospodarki możemy to zostawić w sferze marzeń – powiedział, witając uczestników finałowej uroczystości, Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny Dziennika Gazety Prawnej.
W trakcie gali przedstawiciele rządu i rodzimego biznesu dyskutowali, w jaki sposób rozkręcić gospodarkę. „W jaki sposób pobudzić Polską gospodarkę do ekspansji i uniknąć pułapki średniego rozwoju?”; „Wspólny rynek, wspólne problemy. W jaki sposób sprawić, żeby polskie firmy grały w jednej drużynie?” oraz „Razem czy oddzielnie – jak polskie firmy powinny działać na polskim i europejskim rynku i jakiego wsparcia państwa potrzebują?” – to tematy poszczególnych paneli. W ich trakcie diagnozowano bariery, które stoją na drodze do dalszego rozwoju ekspansji zagranicznej naszych firm.
Jedną z najważniejszych kwestii w rozmowie o ekspansji zagranicznej jest pomoc państwa. – Niemiecki odpowiednik Polskiego Funduszu Rozwoju ma aktywa wielkości do 15 proc. PKB. Polski Fundusz Rozwoju też jednak jest w stanie ten pułap osiągnąć – powiedział Michał Krupiński, prezes PZU.
– Niestety pewnych uwarunkowań prawnych, które mogłyby sprzyjać ekspansji, nie da się stworzyć, chociażby ze względu na ustawodawstwo europejskie. Dodatkowo, jeśli management będzie motywowany tylko celami krótkoterminowymi, to się nie uda – ocenił Wojciech Jasiński, prezes Orlenu.
Adam Góral, prezes Asseco Poland, stwierdził, że w debacie o pomocy państwa w ekspansji zagranicznej rodzimych przedsiębiorstw często zapominamy, że ma ona granice. – Mamy prawo oczekiwać, że państwo będzie traktowało przedsiębiorcę jako wartość, tylko lekko się obawiam, że za chwilę będziemy od rządu za dużo oczekiwać. Bo rząd jest w stanie dostarczyć nam pewne mechanizmy, ale generalnie – mając internet – nie potrzebuję pomocy państwa w poszukiwaniu partnera za granicą – powiedział menedżer.
Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, zwrócił uwagę, że znaczenie mają nie tylko problemy systemowe. Polskie firmy cierpią również ze względu na specyfikę kultury naszego biznesu. – Z mojego doświadczenia wynika, że nasi menedżerowie za mało się uśmiechają i za mało szukają porozumienia wewnątrz grupy. W efekcie ludzie zwyczajnie ze sobą nie rozmawiają, a poszukiwanie kompromisu jest postrzegane negatywnie, w kategorii przegranej – mówił menedżer.
Do tego dochodzi brak zaufania przedstawicieli środowiska biznesu, o którym wspomniał Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. – Poziom zaufania między przedsiębiorcami w Polsce jest dość niski. Jak wynika z naszych badań, co drugi przedsiębiorca unika części zamówień, bo nie ma zaufania do kontrahentów. Podobny odsetek uważa, że musi gromadzić dowody na swoją uczciwość. Przedsiębiorcy są również zdania, że jeśli w umowach znajdą się zapisy, które mogłyby zostać użyte przeciwko nim, to na pewno zostaną użyte – wyliczał Łącki.
Dodał, że można wyliczyć realny koszt tego lęku dla gospodarki. Mowa o wartości umów, które są niezawierane właśnie z obaw przed kontrahentami. Łącki ocenił tę kwotę na ok. 200 mld zł w skali roku.
– Zaufanie do drugiego przedsiębiorcy musi się na czymś opierać. Jeśli mamy za sobą instytucje, które mogą nam pomóc, czujemy się komfortowo. Trudno jednak budować to zaufanie w sytuacji, w której np. sądownictwo w Polsce działa zbyt wolno albo kuleje terminowe dokonywanie płatności – przekonywał menedżer.
– Na zaufanie społeczne wpływa m.in. stabilność prawa i dobrze, że coś zaczyna się dziać w tej kwestii. W tym roku ogłoszona ma być konstytucja dla biznesu ministra Morawieckiego zawierająca pakiet ułatwień dla firm, ale pamiętajmy, że zaufania nie da się zbudować w rok czy dwa lata. W krajach anglosaskich jak ktoś kogoś oszuka, to po trzech–pięciu miesiącach sprawę ma załatwioną w sądzie – zwrócił uwagę Marcin Chludziński, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
Ważne jest nie tylko zaufanie między samymi przedsiębiorcami, ale również stopień zaufania społeczeństwa do biznesu. – Z międzynarodowych badań wynika, że tylko 38 proc. Polaków ufa polskim przedsiębiorcom. Średnia w Hiszpanii czy we Włoszech to ponad 50 proc. – zwrócił uwagę Łącki.
Wiele mówi się o tym, że rozwój naszego biznesu powinno wspierać państwo rozsądną polityką zamówień. Jak się okazuje, nawet przy ograniczonych środkach, jakie mamy do dyspozycji, bywają z tym problemy. Wspomniał o tym Krzysztof Krystowski, wiceprezes PZL Świdnik, który opowiadał o kulisach niedawnego przetargu na śmigłowce dla wojska. – W trakcie przetargu specyfikację istotnych warunków zamówienia zmieniano ponaddwudziestokrotnie, nieraz w bardzo istotny sposób. Wiele tych zmian jest zastrzeżonych; ale nie jest tajemnicą, że najpierw przetarg był na 70 śmigłowców, a po otwarciu ofert zamawiający nagle stwierdził, że pieniędzy wystarczy mu tylko na 50. Co więcej, w trakcie przetargu w celu poróżnienia środowiska lotniczego w Polsce postanowiono lansować tezę, że powstanie konkurencyjny klaster zwany „wyżyną lotniczą”, pomimo że mamy dziś Dolinę Lotniczą i Śląski Klaster Lotniczy. Rząd mówił o tym, że przy realizacji kontraktu powstanie 6 tys. miejsc pracy. Jako człowiek, który zna się trochę na rzeczy, mogę państwa zapewnić, że do montażu 50 śmigłowców nie potrzeba więcej niż 200–300 osób, ewentualnie drugie tyle w remontach – mówił menedżer.
Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński stwierdził, że na drodze do realizacji marzeń należy wykazać się sprytem. – Problem polega na tym, że kraj, który wpada w pułapkę średniego dochodu, dowiaduje się o tym dopiero po fakcie; stąd tak ważne jest, by umieć to przewidzieć. I dlatego tak ważna jest innowacyjność, która przekłada się na funkcjonowanie firm i pomaga im w ekspansji zagranicznej – mówił minister.
– Dziś zaczynamy batalię o to, by Polak uwierzył, że w gospodarce globalnej jest w stanie się przebić. Musimy mieć odwagę marzyć, że kiedyś Polacy stworzą taką firmę, która będzie partnerem dla Apple’a trzymającego 230 mld dol. na swoich kontach – stwierdził Adam Góral z Asseco Poland.
Tylko 38 proc. Polaków ufa rodzimym firmom. To za mało
ZWYCIĘZCY W KONKURSIE DGP
Kategoria: polska marka
1. miejsce
4F
2. miejsce
Fakro
3. miejsce
CCC
Zwycięzcą tej kategorii została firma OCTF, producent odzieży sportowej i akcesoriów sprzedawanych pod marką 4F. Igor Klaja, założyciel firmy z Wieliczki, zaczynał od dystrybucji prostych ubrań do sieci handlowych i hurtowni. Dzisiaj ma w Polsce niemal 200 sklepów; zdobył tym samym rynek, na którym nie udało się utrzymać takim polskim markom, jak Alpinus, Campus czy Bergson. Chociaż produkty spod znaku 4F dostępne są w 27 krajach, to OCTF jest dopiero u progu ekspansji zagranicznej. Firma na początku tego roku otworzyła pierwsze sklepy na Łotwie. Drugim miejscem kapituła uhonorowała Fakro, producenta okien dachowych z 15-proc. udziałem w światowym rynku. Działająca od 1991 r. firma Ryszarda Florka ma dzisiaj 12 zakła dów produkcyjnych na całym świecie. Miejsce na podium przypadło również firmie obuwniczej CCC. Przedsiębiorstwo Dariusza Miłka jest obecne w całej Europie Środkowo-Wschodniej i depcze po piętac h niemieckiej sieci Deichmann. Zakład produkcyjny firmy w Polkowicach produkuje 2,5 mln par butów rocznie.
Kategoria: polska technologia
1. miejsce
Vigo System
2. miejsce
Bioelektra
3. miejsce
PGNiG
Najwyższa lokata na podium przypadła Vigo Systems.
Notowana na warszawskim parkiecie firma oferuje detektory podczerwieni – produkt niszowy, ale za to znany i uznany na całym świecie. O firmie zrobiło się naprawdę głośno, kiedy okazało się, że produkowany przez nią podzespół trafi na wyposażenie marsjańskiego łazika Curiosity, który swoją misję na Czerwonej Planecie wykonuje bez przerwy od 2012 r. Poza Marsem produkty firmy wykorzystywane są m.in. w kolejnictwie, energetyce, technice wojskowej i medycynie. Vigo pokonało m.in. firmę Bioelektra, która opracowała nowatorską metodę przetwarzania i odzysku odpadów komunalnych. Przedsiębiorstwo chwali się, że nosząca nazwę RotoSteril technologia generuje ułamek kosztów związanych ze spalarniami, a oprócz tego jest bardziej przyjazna środowisku. Na razie trafiła do jednego zakładu firmy w Polsce, ale chętni na nią są m.in. Saudyjczycy. Trzecim miejscem kapituła nagrodziła technologię pozyskania metanu z pokładów węgla, rozwijaną przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo wraz z polskimi naukowcami.
Kategoria: polski produkt/usługa
1. miejsce
CD Projekt
2. miejsce
Mlekovita
3. miejsce
„Eder” Wojciech Eder
Dziś trudno o bardziej znanego bohatera znad Wisły niż Wiedźmin, co jest zasługą CD Projektu, laureata pierwszego miejsca w kategorii polski produkt/usługa. Kapituła nagrodziła firmę za serię gier kontynuujących książkowe przygody bohatera stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego. Pierwszą produkcją firma zaznaczyła swoją pozycję w branży gier, drugą – potwierdziła ją, ale dopiero dzięki trzeciej części CD Projekt Red – studio deweloperskie firmy – wszedł do absolutnej, światowej czołówki. To zresztą niejedyne dokonanie firmy, bo równolegle rozwija ona platformę do cyfrowej dystrybucji gier wideo przez sieć. Serwis GOG.com z powodzeniem rzucił rękawicę hegemonowi tego rynku, amerykańskiej usłudze Steam. Na drugim miejscu uplasowała się Mlekovita, czyli gigant branży spożywczej specjalizujący się w nabiale. Firma w ofercie ma ponad 700 produktów, które może sprzedawać do 144 krajów na wszystkich kontynentach. Trzecie miejsce przypadło firmie „Eder” Wojciech Eder, producentowi wielowarstwowych pasów z włókna szklanego pokrytego teflonem.
Kategoria: polska inwestycja za granicą
1. miejsce
Wielton
2. miejsce
Maspex
3. miejsce
Medort
Zwycięzcą w tej kategorii został producent przyczep i naczep Wielton. Firma z Wielunia w ciągu ostatniego roku wybrała się na prawdziwe europejskie zakupy, przejmując firmę Fruehauf z Francji (30 proc. udziałów w rynku francuskim), a także włoskie Rimorchi. Tym samym udział eksportu w sprzedaży Wieltonu wzrósł w ciągu roku z 41 do 64 proc. Co więcej, spółka zapowiada zwiększenie swojej obecności w Niemczech, Czechach, Rumunii, Bułgarii i Rosji. Drugim miejscem kapituła uhonorowała giganta polskiego rynku spożywczego, firmę Maspex. W ciągu 25 lat obecności na rynku firma dokonała 10 przejęć za granicą, dzięki czemu w ubiegłym roku zanotowała przychody w wysokości 3,73 mld zł. Znajdujący się na trzecim miejscu Medort to firma zajmująca się sprzedażą produktów rehabilitacyjno-ortopedycznych. Od kilku lat realizuje strategię przejęć podobnych przedsiębiorstw za granicą (Rehab Węgry – 2011, Meyra Niemcy – 2013, Meyra pozostałe kraje – 2014, Richter Reha Technik – Niemcy – 2016).
Kategoria: inwestycja zagraniczna w Polsce
1. miejsce
Centrum Naukowo-Przemysłowe Centrum Onkologii-Instytutu i Roche
2. miejsce
Google Campus
3. miejsce
Terminal kontenerowy DCT w Gdańsku
Kapituła wyróżniła wspólne przedsięwzięcie Centrum Onkologii-Instytutu i farmaceutycznego giganta Roche Polska. W Centrum Naukowo-Przemysłowym prowadzone będą badania klini czne oceniające skuteczność i bezpieczeństwo leków onkologicznych. Ich roczna wartość – ok. 10 mln zł. To pierwszy taki ośrodek w kraju; ma przy śpieszyć wprowadzanie innowacji onkologicznych na rynek. CNP pokonało Google Campus, czyli wynajętą przez giganta przestrzeń w warszawskim Centrum Koneser, która będzie obsługiwać młodych przedsiębiorców z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Trzecie miejsce przypadło australijskiemu funduszowi Macquarie, który w tym roku uruchomi drugi terminal kontenerowy w gdańskim porcie. Pierwszy DCT odebrał część ładunków takim gigantom jak Hamburg i Bremerhaven. Dzięki drugiemu możliwości przeładunkowe Trójmiasta wyprzedzą Sankt Petersburg i Goeteborg.
/>
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama