Zeszłotygodniowa zapowiedź wyłączenia jednego z dwóch pieców hutniczych w Dąbrowie Górniczej, przedostatniej działającej w Polsce instalacji produkującej stal pierwotną – po wygaszeniu kilka lat wcześniej surowcowej części kombinatu w Krakowie – to nie przypadek. Ceny energii elektrycznej, globalna nadwyżka mocy produkcyjnych i subsydiowana konkurencja z Chin, perspektywa wygaszenia darmowych uprawnień do emisji i wątpliwości co do dojrzałości i konkurencyjności kosztowej technologii zeroemisyjnych – to czynniki składające się na niezwykle skomplikowaną sytuację przemysłu stalowego w całej Unii Europejskiej. Poprawić nie pomogło jej też, jak się zdaje, przekazanie kontroli nad znaczną częścią aktywów koncernom pozaeuropejskim, priorytetowo traktującym zakłady we własnych krajach.

ikona lupy />
Problemy europejskiego hutnictwa, którego wyroby zmagają się z obficie subsydiowaną konkurencją, nie sprowadzają się do polityki klimatycznej. Ale planowane wygaszenie darmowych uprawnień do emisji będzie kolejnym czynnikiem windującym koszty produkcji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Niesprawiedliwa transformacja po indyjsku

Według Fundacji Instrat deklaracje ArcelorMittal Poland mówiące o tymczasowym zatrzymaniu produkcji można włożyć między bajki, a w praktyce mamy do czynienia z perspektywą utraty tysięcy miejsc pracy i przykładem niesprawiedliwej transformacji sektora stalowego bez zapewnienia odpowiednich alternatyw. Na działania wskazujące, że indyjski koncern równocześnie domaga się „wygórowanego wsparcia” od europejskich rządów i przenosi kolejne segmenty działalności poza Stary Kontynent, narzekają też związki zawodowe. W stanowisku Instratu mowa jest również o ryzyku dla bezpieczeństwa ekonomicznego państwa i pogłębieniu zależności od importu.

Rzeczywiście, już w ostatnich latach szacowano, że stosunek krajowej produkcji do zapotrzebowania dąży do 50 proc., co wskazuje na rosnące znaczenie importu stali, który w coraz większym stopniu góruje nad jej eksportem. Przedstawiciele polskiej branży alarmowali, że zmiana negatywnej dynamiki wymaga działań zarówno na szczeblu rządowym, jak i unijnym. Stale wracały postulaty z jednej strony ochrony rynku przed nieuczciwą konkurencją, a z drugiej – wsparcia transformacji sektora. Eksperci zgodnie mówili także o konieczności zapewnienia hutnictwu i innym gałęziom energochłonnego przemysłu przystępnej cenowo energii.

Dekarbonizować albo płacić (bezpieczeństwem)

Po stronie UE odpowiedzią na apele biznesu o wyrównanie warunków konkurencji stał się jednak mechanizm opłaty granicznej CBAM, któremu towarzyszyć ma wygaszanie darmowych uprawnień do emisji, z których korzystały dotąd huty stali. Jest w zasadzie pewne, że – w kontekście rosnących cen dwutlenku węgla – rezultatem będzie dalszy wzrost kosztów konwencjonalnych technologii jej produkcji. Tej pewności nie ma w kwestii skuteczności CBAM jako narzędzia powstrzymywania „ucieczki emisji” i wyrównania szans konkurencyjnych europejskiego przemysłu. Nie jest też jasne, czy ewentualne koszty zakupu uprawnień do emisji będą w stanie zrekompensować hutom wspierane przez KE rozwiązania i trendy opisane w marcowym "Planie działania sprawie stali i metali".

Najczęściej stosowanym dotąd narzędziem dekarbonizacji sektora są elektryczne piece łukowe, które pozwalają na wytwarzanie stali wtórnie, na bazie złomu stalowego. To atrakcyjna droga z punktu widzenia zasad gospodarki obiegu zamkniętego. Nie rozwiązuje jednak problemu bezpieczeństwa dostaw strategicznego dobra, jakim jest najwyższej jakości, najczystsza stal pierwotna, ważna choćby w kontekście oczekiwanego ożywienia europejskiego przemysłu zbrojeniowego. To z tego m.in. względu wysiłki zmierzające do odratowania ostatnich dwóch konwencjonalnych wielkich pieców podjął, mimo przywiązania do celów zielonej transformacji, rząd Keira Starmera. W kwietniu brytyjski parlament przyjął z inicjatywy Downing Street specustawę, która pozwoliła na przejęcie kontroli nad zakładem w związku z krokami jego chińskiego właściciela zmierzającymi do wygaszenia produkcji.

W dekarbonizacji produkcji tego typu stali docelowo mają pomóc technologie tzw. bezpośredniej redukcji żelaza, wykorzystujące wodór. Na razie barierą są ceny i dostępność tego gazu, zwłaszcza najbardziej premiowanej w polityce europejskiej zielonej odmiany, choć część środowisk eksperckich, jak Instrat, przekonuje, że koszt produkcji stali z wykorzystaniem wodoru mógłby być konkurencyjny i opowiada się za inwestowaniem w zielone huty. Alternatywą w okresie przejściowym może być gaz ziemny albo wyposażenie wielkich pieców w instalacje wychwytu i składowania dwutlenku węgla (CCS).

Zielona reindustrializacja w czasach wojny (handlowej)

Jak wskazują w swoich raportach międzynarodowe organizacje wyzwaniem, które podważa rentowność inwestycji w nowe moce produkcyjne stali jest jednak fakt, że światowy rynek już dziś cierpi na ich nadwyżkę. To część problemu szerzej opisanego m.in. w głośnym raporcie Mario Draghiego dla KE. Działające w innych regionach świata energochłonne sektory przemysłu – zauważa b. prezes Europejskiego Banku Centralnego – choć nie muszą mierzyć się ani z równie ambitnymi celami klimatycznymi, ani z równie wielkimi potrzebami inwestycyjnymi – i tak korzystają dziś z hojniejszego niż kraje Unii wsparcia państwa. Z drugiej strony pole manewru Europy ograniczają bariery celne, którymi wspierać odrodzenie własnego przemysłu zamierza rządzona przez Donalda Trumpa Ameryka.

Trudno w zaistniałej sytuacji mówić o równości konkurencji czy przejrzystych jej regułach. Tymczasem ceną utraty aktywów w strategicznych sektorach będzie bezpieczeństwo i potencjał rozwojowy – także w innych gałęziach przemysłu. Draghi nie ukrywa, że niezbędnymi elementami układanki okazać się mogą, po stronie europejskiej, zarówno środki publiczne na inwestycje, jak i taryfa ulgowa dla części wybranych gałęzi przemysłu w ramach polityki klimatycznej. ©℗