W piątek cena złota na rynkach światowych osiągnęła nowy szczyt, przekraczając poziom 3200 dolarów za uncję. Jest to efekt trwającego roller coastera na globalnych rynkach i niepewności geopolitycznej. Zdaniem ekspertów jesteśmy w krytycznym punkcie, po którym warto będzie zastanowić się nad spieniężeniem tego cennego kruszca.
Rekordowa cena złota
Cena złota wzrosła do poziomu 3237,56 dolarów za uncję. Jest to wynik kilku kluczowych czynników. Po pierwsze - nasilające się napięcia handlowe między USA a Chinami oraz obawy o globalne spowolnienie gospodarcze skłaniają inwestorów do poszukiwania bezpiecznych przystani, takich jak złoto. Po drugie - oczekiwania dotyczące obniżek stóp procentowych przez Rezerwę Federalną USA zwiększają atrakcyjność złota jako zabezpieczenia przed inflacją i niestabilnością rynków finansowych. Trzecim czynnikiem są wzmożone zakupy złota przez banki centralne, w tym Narodowy Bank Polski, który w lutym 2025 roku nabył kolejne 29 ton złota, zwiększają popyt na ten kruszec.
Czy obserwujemy właśnie historyczny rekord cen złota? Nominalnie, obecna cena przekracza wszystkie wcześniejsze notowania. Jednak po uwzględnieniu inflacji, najwyższa realna cena złota miała miejsce w styczniu 1980 roku, gdy osiągnęła 850 dolarów za uncję, co odpowiada około 3439 dolarów w dzisiejszych dolarach. W Polsce cena złota również osiąga rekordowe poziomy. Na początku lutego 2025 roku cena za uncję przekroczyła 11 550 złotych, co stanowi najwyższy poziom w historii.
Czas, by sprzedać złoto?
Analitycy przewidują, że w najbliższym czasie złoto będzie dalej drożeć. Analitycy UBS prognozują, że cena może osiągnąć 3400–3500 dolarów za uncję w nadchodzących miesiącach, a Macquarie Group uważa, że poziom 3500 dolarów jest realny jeszcze w tym roku.
Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz w Domu Maklerskim Noble Securities tłumaczy w rozmowie z GazetaPrawna.pl, że rekordowe ceny złota są efektem słabości dolara na rynkach walutowych. - Widać odwrót od amerykańskiej waluty, co pokazuje stosunek do euro i spadająca wartość amerykańskich obligacji. W okresie zawirowań inwestorzy szukają bezpieczeństwa i często odpowiedzią jest złoto. Złoto jest bowiem aktywem, które chroni przed inflacją. Ceny tego szlachetnego metalu rosną także dlatego, że jest on wyceniany w dolarze, więc to też skutek spadku wartości tej waluty – wyjaśnia analityk.
- Jednak wydaje się, że wzrost cen złota nie będzie utrzymywać się w średniej czy długiej perspektywie. Miejmy świadomość, że odwrót od tzw. aktywów ryzykownych nie będzie trwał wiecznie. Obecnie na rynkach dominuje strach i niepewność. Wydaje się, że jesteśmy w najgorszym momencie rynkowej paniki, dlatego można się zastanowić, czy to nie jest dobry moment, by przynajmniej częściowo sprzedać złoto – ocenia Sobiesław Kozłowski.
- Mijający tydzień jest przykładem na to, że świat się szybko zmienia, przeszliśmy od depresji do euforii. Po takim rajdzie jak najbardziej możliwy jest powrót do aktywów, które w ostatnim czasie straciły na wartości – dodaje ekspert.