W minionym tygodniu notowania bydła rzeźnego na specjalizującej się w obrocie towarami rolnymi giełdzie w Chicago po raz pierwszy od roku przekroczyły 190 centów za funt (ok. 4,2 dol. lub 17 zł za kg). Ceny są wyższe niż przed rokiem o 13 proc. i kształtują się ok. 1 proc. poniżej najwyższych poziomów w historii. W Polsce tempo wzrostu cen wołowiny jest wolniejsze. Z danych GUS wynika, że w październiku żywiec wołowy rolnicy sprzedawali w skupie po 10,8 zł, o 6,3 proc. drożej niż przed rokiem. Z kolei ceny mięsa wołowego były w listopadzie o 3,8 proc. wyższe niż przed rokiem.
Odrabianie strat
Wzrost cen to efekt przede wszystkim ograniczonej podaży, wynikający ze spadku pogłowia bydła u czołowych producentów. W Stanach Zjednoczonych na początku tego roku było 87,2 mln sztuk bydła, najmniej od 1961 r. W porównaniu z poprzednim rokiem pogłowie spadło o 2 proc. Stany Zjednoczone są największym na świecie producentem wołowiny. W Unii Europejskiej na koniec 2023 r. farmerzy posiadali 73,8 mln sztuk bydła, o niecałe 10 proc. mniej niż dwie dekady wcześniej. W Polsce w tym okresie trend był przeciwny – w 2023 r. hodowaliśmy niemal 6,3 mln zwierząt, o 19 proc. więcej niż w 2003 r. W porównaniu z 1989 r. pogłowie jest w Polsce niższe o ponad jedną trzecią. Dla porównania – we Francji, gdzie hoduje się najwięcej krów, byków i cieląt w UE, liczba zwierząt spadła w tym okresie o 20 proc.
Według amerykańskiego departamentu rolnictwa liczebność stad w Stanach Zjednoczonych być może zacznie rosnąć w 2027 r. Na razie farmerzy zwiększanie stad postrzegają jako zbyt ryzykowane, biorąc pod uwagę wciąż relatywnie wysokie stopy procentowe – mimo trwającego od września cyklu obniżania kosztów pieniądza – i pogarszającą się jakość pastwisk. Cash Carruth zarządzający stadem 250 szt. bydła w stanie Nowy Meksyk mówi w rozmowie z agencją Bloomberg, że korzystając z wyższych cen, sprzedaje „każde cielę”, które może.
– Ta dodatkowa kwota, którą teraz zarabiamy, niekoniecznie kreuje miejsce na ekspansję, ale pomaga w odrabianiu strat z lat 2015-2022. Wszyscy próbują nadrobić przeciętny okres, zwłaszcza jeśli pożyczyli jakieś pieniądze – wyjaśnia farmer.
Przez lata hodowców nękały wysokie ceny pasz, zadłużenie i coraz większe problemy z wykarmieniem stad wynikające z coraz dłuższych okresów suszy. Także konsumenci częściowo zmienili swoje preferencje, rezygnując z wołowiny na rzecz tańszego mięsa drobiowego. Teraz hodowcy mają szansę na wyższe zyski, ale często wybijają jałówki zbyt szybko, żeby liczba cieląt stała się wystarczająca do odbudowy stad.
Wzrost cen do 2035 r.
„W ostatnich miesiącach ceny skupu bydła w UE nieznacznie wzrosły, czemu sprzyjał zwiększony popyt eksportowy na unijną wołowinę w warunkach utrzymującego się spadku jej podaży. (…) Spadek produkcji następuje mimo jej wysokiej na tle historycznym opłacalności. Wynika to ze zmian strukturalnych zachodzących w unijnym sektorze bydła, znajdujących odzwierciedlenie w spadku zainteresowania hodowlą z uwagi na wysoką niepewność regulacyjną i coraz większe problemy z sukcesją w gospodarstwach” – ocenili w ostatniej „Agromapie” eksperci banku Credit Agricole.
Z informacji opublikowanych przez Komisję Europejską w listopadzie wynika, że przed miesiącem za tuszę byka trzeba było w obszarze wspólnego rynku zapłacić 5,3 euro za kg, o 9,5 proc. więcej niż przed rokiem. Ceny znajdują się na historycznie wysokich poziomach i rosną ze względu na „ograniczoną dostępność zwierząt rzeźnych”, przy solidnym popycie zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Na przykład do Turcji, która jest dla Unii drugim po Wielkiej Brytanii rynkiem eksportowym, sprzedano w pierwszej połowie 2024 r. 72,5 tys. t mięsa wołowego, o 41 proc. więcej niż rok wcześniej.
Według opublikowanej w minionym tygodniu prognozy KE produkcja wołowiny w UE będzie w najbliższych latach w dalszym ciągu spadać, a jej cena będzie w umiarkowanym tempie wrastać do 2035 r. W tym roku wbrew pesymistycznym prognozom produkcja wołowiny w trzech pierwszych kwartałach była o 3,3 proc. wyższa niż przed rokiem. W Polsce zwiększyła się w tym okresie o 22 proc., najwięcej w całej Unii.
„Pomimo wzrostu sektor nadal sygnalizuje obawy związane z niedoborem podaży i brakiem zwierząt rzeźnych oraz przeznaczonych do handlu, co jest spowodowane długoterminowym strukturalnym zmniejszaniem pogłowia zwierząt w UE” – napisała Komisja w komentarzu.
Amerykańscy farmerzy obawiają się też negatywnych skutków działań nowego prezydenta. Donald Trump w listopadowych wyborach zyskał poparcie rolniczych stanów. Republikanin w trakcie kampanii sprzedawał hamburgery w McDonald's i przedstawiał się jako zwolennik spożycia mięsa. Ale po tym jak w styczniu wprowadził się do Białego Domu, zamierza zaostrzyć przepisy migracyjne. Tym samym zmniejszy dostępność rąk do pracy w sektorze rolniczym, co może ograniczyć poziom produkcji i podnieść jej koszty. ©℗
Inflacja zmalała, ale rachunki ciągle rosną
Za towary i usługi konsumpcyjne płaciliśmy w listopadzie średnio o 4,7 proc. więcej niż rok wcześniej – podał w piątek Główny Urząd Statystyczny. Przedstawiony dwa tygodnie wcześniej wstępny szacunek był o 0,1 pkt proc. niższy.
W październiku wzrost cen wynosił 5 proc. Wyhamowanie rocznego wskaźnika to efekt statystyczny: w listopadzie ub.r. ceny paliw poszły w górę o prawie 9 proc. w efekcie zakończenia „przedwyborczych promocji” na stacjach. W tym roku było to nieco ponad 2 proc.
Według ekonomistów efekty statystyczne sprawią jednak, że już w grudniu inflacja znów znajdzie się w okolicach 5 proc.
W poprzednim miesiącu inflacja przyhamowała, ale nie oznacza to, że ceny spadły. W porównaniu z październikiem zwiększyły się średnio o 0,5 proc. Najmocniej, bo o 6 proc., urosły ceny gazu LPG. O 2,8 proc. podrożały warzywa, a o 2,5 proc. jaja i kakao. Największe obniżki w skali miesiąca dotyczyły opieki społecznej (o 9,5 proc.) oraz cukru (3,8 proc.) i wycieczek zagranicznych (3,5 proc.).©℗