Sprzedaż detaliczna we wrześniu była realnie o 3 proc. niższa niż rok wcześniej. W ujęciu nominalnym spadek wyniósł 2,2 proc. – podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Dane zaskoczyły analityków, którzy w większości spodziewali się lekkiego wzrostu. Niektórzy, jak ekonomiści ING Banku Śląskiego, pod wpływem informacji GUS obniżyli szacunki wzrostu PKB w III kw. Zamiast 2,8 proc. w skali roku teraz spodziewają się wyniku na poziomie 2,5 proc.
Jak zaznaczyli analitycy Pekao, kiepski odczyt danych z września oznacza, że sprzedaż detaliczna (według danych oczyszczonych z wahań sezonowych) wróciła do poziomu z… końcówki 2019 r.
Skąd wrześniowy spadek? Analitycy wskazują wiele przyczyn. Jedna z nich to powódź, która nawiedziła południowo-zachodnie krańce kraju, zatrzymując tam aktywność gospodarczą, w tym zakupową. Kolejna dotyczy paliw: w ubiegłym roku trwała „przedwyborcza promocja”, która skłaniała do zakupów nawet na zapas. W przypadku paliw punkt odniesienia był więc sztucznie zawyżony. W przypadku odzieży i obuwia wysokie temperatury spowodowały przesunięcie sezonowych zakupów na jesień.
Wreszcie, na co zwrócili uwagę ekonomiści PKO BP, w tym roku wrzesień miał cztery soboty, a w poprzednim – pięć. Dlaczego to ważne? Bo sobota to dzień, w którym robimy największe zakupy w tygodniu. ©℗