Tylko wprowadzenie cen maksymalnych w Telekomunikacji Polskiej może zmusić do obniżek innych operatorów.

Telekomunikacja Polska i Polkomtel skrytykowały pomysł Urzędu Komunikacji Elektronicznej, by wprowadzić ceny maksymalne za rozmowy z sieci TP do sieci komórkowych (połączenia F2M). Tymczasem Anna Streżyńska, prezes UKE, w rozmowie z GP zapowiada, że decyzję wyda już niedługo.
Cel pani prezes
Prezes UKE chce, by minuta rozmowy z sieci TP do sieci komórkowych Era, Plus, Orange, Sami Swoi i Heyah kosztowała w szczycie w najpopularniejszych planach taryfowych (standardowy, darmowe wieczory i weekendy, tp 60 minut za darmo) nie więcej niż 66 gr, a poza szczytem do 63 gr. Minuta rozmowy do sieci Play (operatorem jest P4) ma według UKE kosztować w szczycie nie więcej niż 1,04 zł. Dziś użytkownicy tych abonamentów za minutę rozmowy do sieci komórkowych płacą w szczycie 84 gr, a przed poprzednią obniżką z listopada 2006 roku było to 1,1 zł.
Obniżenie cen detalicznych pani prezes uzasadnia tym, że w ostatnich miesiącach ceny hurtowe na zakończenie połączeń w sieciach komórkowych (MTR) spadły w godzinach szczytu z 65 gr za minutę do 40 gr. Jedynie sieć Play utrzymała stawkę 65 gr za minutę.
Krokodyle łzy
Taka obniżka ceny detalicznej nie jest w smak operatorom.
Ci, którzy oferują usługi sieci stacjonarnej, będą bowiem musieli podążyć śladem TP, aby nie stracić klientów. Także operatorzy komórkowi będą musieli zrewidować swoje cenniki. Do tej pory bowiem czerpali korzyści z tzw. substytucji telefonii stacjonarnej przez telefonię mobilną. Jedną z przyczyn zastępowania połączeń F2M dzwonieniem z komórki na komórkę jest bowiem to, że ta druga rozmowa jest dla większości klientów po prostu tańsza: kosztuje - w zależności od taryfy i sieci - nawet od kilku groszy do 80 gr za minutę, podczas gdy stacjonarni operatorzy życzą sobie za to samo od 75 gr za minutę do ponad 1 zł.
- Zdaniem TP, wprowadzanie cen maksymalnych (o ile faktycznie nastąpi), jest nieuzasadnione zarówno z ekonomicznego, jak i prawnego punktu widzenia - mówi Ireneusz Piechuch, dyrektor wykonawczy TP.
- Konsekwencją takiego działania (wprowadzenia cen maksymalnych w TP - przyp. GP) zapewne będzie obniżenie marży na rynku stacjonarnym i komórkowym (...) To w konsekwencji może umocnić pozycję dominującą TP i w sposób negatywny wpłynąć na działalność operatorów alternatywnych i ofertę dostępną użytkownikom końcowym - twierdzi Jerzy Sadowski, pełnomocnik Polkomtela w opinii przesłanej UKE.
O konkurencję martwi się też TP
- Narzucone przez UKE ceny spowodują obniżenie opłacalności świadczenia tych usług przez operatorów alternatywnych i tym samym zahamowanie konkurencji ze strony tych podmiotów w tym segmencie rynku - twierdzi Maciej Rogalski, dyrektor pionu współpracy regulacyjnej grupy TP w opinii przesłanej UKE.
Operatorzy stacjonarni broniąc dotychczasowych cen usług F2M bronią swoich marż. A te wzrosły po ostatniej - przeprowadzonej w końcu 2006 roku - obniżce stawek za kończenie rozmów w sieciach komórkowych (MTR).
- Warto zwrócić uwagę na fakt, że w wyniku ostatniej obniżki stawek MTR, obniżka stawek F2M polegała na bezpośrednim obniżeniu ceny detalicznej o wysokość mniejszą lub równą obniżki stawek MTR. Tego typu mechanizm powoduje wzrost marży operatorów sieci stacjonarnej - zauważą w swej opinii przesłanej do UKE Polska Telefonia Cyfrowa.
W swej opinii przesłanej do UKE TP zwraca uwagę, że ostatnia obniżka cen detalicznych rozmów F2M nie spowodowała wzrostu liczby połączeń. Nie odpowiada jednak na pytanie, co by było z ruchem F2M, gdyby obniżki nie było.
TOMASZ ŚWIDEREK
Udział Telekomunikacji Polskiej w rynku połączeń do sieci komórkowych; spadek cen rozmów do sieci komórkowych / DGP