Ceny nowych aut w Polsce są średnio 6 proc. niższe niż średnio w krajach Europy. Ta różnica jest zbyt mała, żeby opłacało się sprowadzać auta z zagranicy.

Polacy płacą o 6 proc. mniej za nowe auta niż wynosi średnia europejska – wynika z analiz firmy Roadtodata. Znacznie powyżej tego poziomu plasują się kraje skandynawskie, szczególnie Dania, której obywatele płacą za nowe auto średnio 98 proc. więcej niż przeciętny Europejczyk. Rozbieżność między poszczególnymi krajami to efekt różnej wysokości, np. opłat rejestracyjnych, podatku VAT czy akcyzy. Zapłacimy więcej, ale nie teraz. Niestety analitycy Roadtodata prognozują, że będziemy musieli płacić za auta coraz więcej. Mimo to spodziewają się wzrostu sprzedaży samochodów. Rodzimi eksperci nie w pełni podzielają te prognozy. – Nie sądzę, żeby sprzedawcy nowych aut podwyższyli ceny w początkowym okresie wzrostu rynku – uważa Wojciech Drzewiecki z firmy Samar. Dodaje, że wzrost cen jest możliwy, ale w dłuższym okresie, kiedy producenci i sprzedawcy będą chcieli wykorzystać wzrost popytu, żeby podwyższyć sobie marże zysku. A dane za marzec są bardzo optymistyczne i pokazują 25-proc. wzrost sprzedaży w segmencie nowych aut w pierwszym kwartale. Jeśli porównać dane miesięczne, to sprzedaż w marcu tego roku była o 29,3 proc. wyższa niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.



Polacy wolą większe

Polacy niechętnie kupują nowe samochody z segmentu mini. Według Roadtodata, spadek w tym segmencie aut wyniósł 20 proc. Potwierdzają to dane Samar, które pokazują, że najsłabszy wzrost sprzedaży osiągają firmy, które sprzedają głównie małe auta, czyli np. Fiat (11,2 proc. wzrostu). To odwrotnie niż w innych krajach Europy, bo tego typu auta sprzedają się bardzo dobrze. Średni wzrost w tym segmencie wyniósł 16,8 proc., ale są też kraje w których sprzedaż wzrosła nawet o 50 proc. (Irlandia). Skąd takie różnice? – Auto małe kosztuje 20–30 tys. zł, za taką kwotę można kupić 3–4-letnie auto średniej klasy, a podaż takich aut sprowadzanych z zagranicy jest wciąż bardzo duża – mówi Andrzej Nosiński, sekretarz generalny Peugeot Polska. Wyjaśnia, że małe auta są coraz bardziej bezpieczne, mają coraz lepsze wyposażenie, a ponieważ na Zachodzie nie ma fali sprowadzanych aut używanych, klienci kupują auta nowe. W krajach zachodnich małe auto jest kupowane jako drugie w rodzinie, na co większość Polaków wciąż nie może sobie pozwolić.

Diesel bardziej popularny

Nie bez znaczenia jest też wzrost cen paliwa. Stąd coraz popularniejsze w krajach Europy są diesle. Na przykład Węgrzy kupili w ubiegłym roku aż 20,8 proc. mniej aut benzynowych, a o 3 proc. więcej diesli niż w poprzednim roku. Również nasi rodacy coraz chętniej kupują auta na olej napędowy (wzrost o 3,3 proc.), a mniej na benzynę (spadek o 13,1 proc.). Większe zainteresowanie takimi silnikami widać po wynikach poszczególnych firm, np. Volkswagena, który spośród największych graczy na rynku wykazał w marcu najwyższą dynamikę wzrostu 84 proc. – Około 90 proc. passatów, które najbardziej przyczyniają się do naszego wzrostu sprzedaży, ma silnik diesla. Ta jednostka cieszy się też zainteresowaniem w mniejszych modelach typu golf czy polo – mówi Leszek Kempiński, z Kulczyk Tradex. Tłumaczy, że zainteresowanie dieslami to efekt ogólnoeuropejskiej mody na takie auta, których nowe wersje są bardziej dynamiczne i palą mniej niż silniki benzynowe. Mimo że są droższe, to klienci kupujący auto na raty godzą się na kilkanaście złotych wyższe opłaty miesięczne i wybierają właśnie modele z tym typem silnika.