Aby skorzystać na taryfie dynamicznej, trzeba zmienić swoje podejście do korzystania z prądu. Ale warunkiem wstępnym jest inteligentny licznik, który dziś ma kilkanaście procent gospodarstw.
Od lipca, kiedy wygasa ustawa o mrożeniu cen prądu, dostawcy będą mogli zaoferować swoim klientom tzw. taryfę dynamiczną – zamiast jednolitej, stałej stawki cena prądu będzie się wówczas zmieniała co 15 minut. Narzędzie to ma pomóc operatorom poradzić sobie z nadwyżkami prądu w systemie, kusząc odbiorców niską ceną.
Ceny prądu w 2024 r. Kiedy płacimy najwięcej?
Dzisiaj to prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza ceny prądu dla gospodarstw domowych – mogą być one stałe przez całą dobę we wszystkie dni w tygodniu albo prąd może być tańszy wieczorami i w weekendy czy w nocy. Tworząc taryfy, spółki obrotu uśredniały więc ceny rynkowe, nad którymi pieczę sprawował URE. Jednak w rzeczywistości ceny są dość niskie w nocy, w porannym szczycie rosną, później we wczesnych godzinach popołudniowych mamy bardzo tanią „dolinę fotowoltaiczną” pomiędzy godz. 11 a 15. Potem ceny rosną aż do szczytu wieczornego, kiedy są najwyższe. To właśnie wtedy spada produkcja z fotowoltaiki i trzeba uruchomić bloki konwencjonalne, by ustabilizować działanie systemu.
– Dlatego, żeby odpowiedzieć na pytanie, co się opłaca, trzeba sobie uświadomić, jaki mamy profil zużycia – tłumaczy Maciej Gacki, analityk rynku energii w Instytucie Jagiellońskim. – Komuś, kto mieszka w bloku i korzysta z prądu do oświetlenia, oglądania telewizji czy zasilania sprzętów domowych, raczej nie polecałbym takiego rozwiązania, jakim jest taryfa dynamiczna. Takie osoby zazwyczaj w ciągu dnia, kiedy prąd jest najtańszy, wychodzą do pracy i wracają do domu w czasie szczytu wieczornego, kiedy jest najdroższy. Natomiast z perspektywy osoby, która mieszka w domu jednorodzinnym i ma pompę ciepła – która zwiększa zapotrzebowanie na prąd w gospodarstwie domowym o ok. 200 proc. – wyobrażam sobie, że w godzinach „doliny fotowoltaicznej” mogłaby zagrzać wodę, z której skorzysta się wieczorem. Wtedy oszczędności mogą być widoczne – tłumaczy ekspert.
Dla kogo taryfa dynamiczna?
Taryfa dynamiczna byłaby korzystna także dla posiadaczy samochodów elektrycznych, którzy w godzinach popołudniowych mogliby ładować pojazdy tanim prądem. Ponadto małe i średnie firmy mogłyby dopasować swoją działalność do zmian cen prądu w ciągu doby, o ile wiedzą, które urządzenia zużywają najwięcej prądu i czy można je dostosować do warunków rynku.
Zmienne ceny prądu są też alternatywą dla osób rozważających inwestycję w przydomowe panele słoneczne. – Wybierając nową taryfę, korzystamy z taniego prądu z fotowoltaiki, ale jednocześnie nie ponosimy kosztów związanych z zakupem i instalacją paneli, ponieważ efekt niskich cen energii elektrycznej jest odzwierciedlony w cenach hurtowych – tłumaczy ekspert IJ.
Następna edycja programu „Mój prąd” zakłada, że dopłaty na przydomowe instalacje fotowoltaiczne będą funkcjonowały w pakiecie z magazynem energii. Niektóre kraje europejskie już wcześniej zauważyły ten problem. – We włoskiej Lombardii rozdawano mieszkańcom posiadającym swoje panele magazyny za darmo, ponieważ uznano, że takie rozwiązanie jest tańsze od systemowych sposobów bilansowania sieci dystrybucyjnej. Warto rozważyć taką inwestycję, jednak najpierw trzeba policzyć, czy się ona spłaci w przypadku normalnego, domowego zużycia – uważa Maciej Gacki. Magazyn 10 kWh to koszt 20–30 tys. zł, pułapy dopłat w nowej wersji Mojego prądu nie są jeszcze znane.
Jednak aby w ogóle móc skorzystać z taryfy dynamicznej, trzeba mieć zainstalowany tzw. licznik inteligentny do zdalnego odczytu. W skali całego kraju dysponuje nimi zaledwie kilkanaście procent gospodarstw domowych. Na koniec 2023 r. działająca w północno-zachodniej części kraju Enea Operator miała ich zainstalowanych nieco ponad 458 tys. (co stanowi 16,4 proc. klientów). W PGE Dystrybucji było to odpowiednio ponad 982 tys. liczników i przeszło 17 proc. odbiorców końcowych. Działający w Warszawie Stoen Operator wymienił 200 tys. liczników, co oznacza, że korzysta z nich ok. 18 proc. klientów. Na 5,7 mln użytkowników Tauron Sprzedaż, głównie w południowej Polsce, 1,14 mln ma nowe liczniki (ok. 20 proc.). Najlepiej radzi sobie Energa – z 3 mln klientów ok. 75 proc. ma już zainstalowany inteligentny licznik. ©℗