Transformacja energetyczna zwiększa obronność – podkreślali eksperci podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Akcentowanie tego wymiaru może być szansą dla polskiej gospodarki

Energia, transformacja, bezpieczeństwo – to jeden z nurtów tematycznych poruszanych podczas tegorocznego EKG. Chodzi o nową definicję bezpieczeństwa i niezależności energetycznej, oczekiwania biznesu na rzecz mocniejszego zaangażowania się w transformację sektora energii czy perspektywy energetyki zielonej i rozproszonej.

Między innymi tym zagadnieniom był poświęcony panel „Polityka klimatyczna i zrównoważona gospodarka”, w którym wzięli udział: Weronika Achramowicz, Managing Partner, Baker McKenzie, Ryszard Hordyński, dyrektor ds. strategii i komunikacji w Huawei Polska, Sebastian Jabłoński, prezes Grupy Kapitałowej Respect Energy, Michał H. Mrożek, wiceprezes zarządu ING Banku Śląskiego, Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, Lucyna Stańczak-Wuczyńska, przewodnicząca, członkini niezależna rady nadzorczej Banku BNP Paribas, Gustaw Szarek, partner, lider Praktyki Energii Elektrycznej i Gazu w Europie Środkowo-Wschodniej McKinsey & Company.

Kierunek dyskusji nadało wystąpienie Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, która mówiła w Katowicach o priorytetach na swoją kolejną kadencję. Zdecydowanie podkreśliła, że najlepsza możliwa inwestycja to inwestycja we własne bezpieczeństwo, i zapowiedziała, że w ciągu najbliższych pięciu lat konieczne jest „turbodoładowanie” unijnego przemysłu obronnego. Bezpieczne niebo nad Europą musi stać się projektem europejskim – wtórował jej premier Donald Tusk.

Różne priorytety

Zielony Ład i transformacja energetyczna pozostają zatem ważnymi unijnymi celami, ale zaatakowanie Ukrainy przez Rosję sprawiło, że pojawiły się nowe priorytety. Uczestnicy panelu zastanawiali się, jakim prognostykiem jest ten zwrot dla polskiej i europejskiej gospodarki oraz biznesu związanego z zieloną energią.

– Wszystkie kraje w naszym regionie będą musiały stanąć przed tym wyzwaniem balansowania między priorytetami budżetowymi dotyczącymi bezpieczeństwa, bezpieczeństwa energetycznego, wykorzystania środków unijnych, budowania konkurencyjności polskiej gospodarki. Wydaje mi się, że to będzie takim bardzo ważnym wyzwaniem – komentowała Lucyna Stańczak-Wuczyńska. – Dla nas w Polsce to będzie taki test w najbliższym czasie, jak my sobie z tymi wyzwaniami jako gospodarka możemy poradzić, jak wzmacniać tę polską konkurencyjność w skali europejskiej i nie tylko, i jak przyciągać inwestorów – dodała.

– Unia Europejska z piękną ideą Zielonego Ładu trochę jednak przyjęła model ograniczania swobody działalności gospodarczej, podczas gdy Stany Zjednoczone ze swoim słynnym już Inflation Reduction Act przyjęły metodę zachęt. I to się bardziej sprawdza – oceniła Weronika Achramowicz. Zwróciła jednak uwagę, że transformacja energetyczna i wzmacnianie obronności mają wspólny mianownik.

– Na przykład innowacje i nowe technologie w transformacji energetycznej mogą uwolnić europejską energetykę jądrową od paliw dostarczanych właściwie na zasadzie monopolu przez rosyjski Rosatom. Zatem naprawdę mamy tutaj wspólność celów – zauważyła.

Szeroki wymiar bezpieczeństwa

Ryszard Hordyński z Huawei Polska zwracał uwagę, że bezpieczeństwo to także kwestia m.in. energetyki.

– Przecież dzisiaj wojna to nie jest tylko tak zwana wojna kinetyczna, ale to jest kwestia cyberprzestrzeni, to właśnie zaburzanie krytycznych infrastruktur, jak na przykład energetyka czy łańcuchy dostaw, transport i dostęp do paliw. To wiele różnych innych aspektów, które nie do końca mają związek z amunicją, a które mają duży związek z innowacjami, start-upami, czyli tym, w czym Polska mogłaby się wykazać – mówił.

Przedstawiciel Huawei podkreślał przy tym, że w działaniach na rzecz zielonej energii bardzo ważny musi być zdrowy rozsądek.

– Mnóstwo pieniędzy z KPO będziemy mieli na ten cel do wydania, a równolegle za chwilę ci, którzy mają instalacje fotowoltaiczne, mogą na tym tracić, bo będą wchodziły tak zwane ceny ujemne. To dość absurdalna sytuacja, gdyż to właśnie zielona energia powinna być promowana – zauważył.

– Jest też wiele instalacji fotowoltaicznych, które w pewnym momencie są wyłączane, bo zakład energetyczny, operator sieci dostępowej nie jest w stanie tego prądu przyjąć. To znowu kwestia rozsądku i odpowiedniego zaplanowania procesu, bo przecież z drugiej strony jako Polska będziemy za chwilę płacili ogromne opłaty za emisję dwutlenku węgla, podczas gdy sami marnujemy wyprodukowaną energię – podkreślał.

Jak przypomniał, Huawei jest nie tylko firmą technologiczną, lecz także produkującą wiele urządzeń, które służą do transformacji energetycznej.

– Jednym z głównych konsumentów energii są wszystkie urządzenia cyfrowe. Wszyscy dobrze wiemy, jak dzisiaj wygląda nasze życie, ile razy ładujemy w ciągu dnia telefony komórkowe czy też inne urządzenia, z których korzystamy. W związku z tym oprócz tego że ważne jest, żeby tworzyć tanią energię, istotne jest również to, żeby te urządzenia zużywały jak najmniej prądu, były jak najbardziej ekonomiczne w tym zakresie i jak najbardziej zoptymalizowane – podkreślił Ryszard Hordyński.

Przywołał w tym kontekście sektor bankowy, który prowadzi intensywne procesy cyfryzacji.

– Ważne jest, żeby data center także zużywały tego prądu jak najmniej, żeby zużywały jak najmniej freonu do chłodzenia, aby korzystały z innych możliwości – wskazał jako przykład.

Według niego to jest ogromne wyzwanie zarówno dla klientów firm technologicznych, jak i dla samych firm.

– Muszą obniżać zużycie swojej energii, ale też tej, która jest potrzebna do działania produkowanych przez nie sprzętów. Mało kto będzie chciał kupować takie urządzenia, jeżeli będą zużywały dużo energii. Firmy, które będą mało inwestowały w przemiany klimatyczne, będą, mówiąc krótko, zostawały na końcu peletonu – podsumował dyrektor ds. strategii i komunikacji w Huawei Polska.

Jak zaznaczył, Huawei stawia na takie urządzenia i rozwiązania, które mogą pomóc produkować, przechowywać zieloną energię oraz zmniejszać jej zużycie.

Zaakcentował też kwestię rozproszenia energii.

– Ważne jest, żeby nie opierać się na trzech czy pięciu dużych elektrowniach w kraju, tylko żeby mieć rozproszone źródła energii. I tu znowu wracamy do tematu transformacji sektora energetycznego i inwestycji w sieci, których Polska musi dokonać – powiedział.

Triada transformacji energetycznej

Gustaw Szarek, partner, zwracał uwagę, że jeszcze niedawno mieliśmy jeden kierunek związany z dekarbonizacją systemu energetycznego.

– Ten kierunek przetrwał dwa kryzysy: COVID-19, kiedy nagle zapotrzebowanie na energię spadło, i kryzys odbicia po pandemii, kiedy zapotrzebowanie na energię wzrosło. Wydaje się, że może nie przetrwać dwóch kryzysów, które mamy teraz, czyli po pierwsze, wojny na wschodzie Europy i innych kryzysów militarnych na świecie, oraz po drugie – kryzysów kosztów życia – ocenił.

– Zamiast jednego kierunku mamy teraz triadę, trzy komponenty, czyli nie mówimy tylko o dekarbonizacji, ale mówimy też o kosztach energii – czy one są w stanie zapewnić wzrost gospodarczy, czy są odpowiednio niskie dla społeczeństwa – i mówimy też o bezpieczeństwie – wyliczał.

Zauważył przy tym, że cały kompleks wojskowy nie działa na energię elektryczną, czyli samoloty potrzebują kerozyny, żeby latać, czołgi jeżdżą na diesel, a statki na ciężki olej opałowy, i tak musi na razie pozostać.

– Jest coś, co w Europie bardzo mocno się zmieniło w ciągu ostatnich dwóch lat. Pojawiło się takie bardziej wielomodułowe, wielopłaszczyznowe myślenie – konstatował.

Bartłomiej Pawlak zauważył, że zmienia się język, w jakim Europa będzie mówiła o transformacji energetycznej.

– Ten język się radykalizuje, konkretyzuje, sprawia wrażenie, że stąpamy trochę bardziej po ziemi. Już nie jesteśmy takimi pięknoduchami, którzy dużo opowiadają o tym, że będzie tylko zieleniej, piękniej i zdrowiej, tylko mamy świadomość realnych zagrożeń, które przed nami stoją. Pytanie, jak to będzie się przekładało na konkrety – mówił.

– Sceptycyzm w głosie premiera Donalda Tuska nie był przypadkowy, gdy mówił o tym, że być może to tempo i ciągłe przyspieszanie procesów zaczyna powodować, że to się odrywa gdzieś od naszych możliwości – mówił wiceprezes PFR.

– Zbyt daleko zaszliśmy w procesach transformacyjnych, nie sądzę, żebyśmy mieli dokonywać jakiegoś kroku w tył. Ja myślę, że możemy mówić o pewnym spowolnieniu i refleksji nad tempem zmian – dodał.

Sebastian Jabłoński zwracał uwagę na konkurencyjność, a raczej brak konkurencyjności europejskiej gospodarki.

– Mamy już dekady upośledzenia wzrostu w Unii Europejskiej, które oczywiście są bezpośrednią konsekwencją przeregulowania gospodarki. Krótkoterminowym rozwiązaniem oczywiście jest protekcjonizm. Doraźnie prawdopodobnie jest dobrym rozwiązaniem ze względu na to, że alternatywą jest dalsza degradacja unijnego przemysłu i ograniczenie naszej konkurencyjności. Ale żeby długoterminowo ten problem rozwiązać, to konieczna jest deregulacja – mówił.

– W dobrych czasach politycy robią, co im się podoba, w złych czasach robią to, co muszą. Teraz mamy złe czasy i muszą deregulować, żeby gospodarka się rozwijała – stwierdził Sebastian Jabłoński.

– Sektor bankowy absolutnie powinien być w stanie finansować zarówno inwestycje w sektorze obronnym, jak i w sektorze energetycznym – komentował natomiast Michał H. Mrożek. – Spójrzmy na to również jako na dużą szansę skoku rozwojowego dla polskiej gospodarki – przekonywał.

TO