Grupa Azoty notuje rekordowe straty. I nie ma co liczyć na unijne embargo na tańsze nawozy z Rosji i Białorusi, które zalewają Europę.

Zeszły rok był niepomyślny dla Grupy Azoty. Strata netto wyniosła 3,29 mld zł, a zadłużenie wzrosło z poziomu 7,1 mld zł pod koniec 2022 r. do 9,9 mld zł na koniec zeszłego roku. Na wartości straciły też same aktywa należące do Azotów – w 2023 r. grupa dokonała odpisów w wysokości nieco ponad 1,4 mld zł.

– Pierwsze oznaki niekorzystnych trendów rynkowych były widoczne już w 2022 r., z kolei w czerwcu ub.r. Grupa Azoty wystąpiła do instytucji finansowych z wnioskiem o odstąpienie od stosowania wybranych zobowiązań finansowych – mówi DGP Adam Leszkiewicz, prezes Grupy Azoty. – Pomimo wyraźnego pogorszenia wyników finansowych w kolejnych kwartałach spółka nie wypracowała kompleksowego programu działań naprawczych – dodaje prezes.

Z raportu finansowego Azotów wynika, że w zeszłym roku przychody skurczyły się o ok. 45 proc. r/r i wyniosły 13,5 mld zł. W dwóch latach poprzedzających okres sprawozdawczy ceny nawozów rosły, głównie ze względu na politykę energetyczną Rosji. – Jeszcze przed wybuchem wojny Moskwa grała na ograniczenie zapasów gazu w Europie. To mocno wywindowało ceny nawozów, których produkcja w dużej mierze opiera się na gazie. Szczyt cenowy mieliśmy w 2022 r., od tego czasu ceny wyraźnie się obniżyły, choć pozostają nadal relatywnie wysokie – ocenia Jakub Olipra, ekonomista banku Crédit Agricole, dodając, że stabilizacja cen to efekt m.in. zrównoważenia braku dostaw gazu rosyjskiego importem z innych kierunków.

Unia Europejska wciąż jednak nie zdecydowała się na wprowadzenie embarga na same nawozy wyprodukowane w Rosji i na Białorusi. Tańsze produkty ze Wschodu obniżają atrakcyjność produktów Grupy Azoty na rynku krajowym i unijnym. W 2023 r. wartość importu nawozów mineralnych do UE wyniosła 3,9 mld dol., z czego za 19,4 proc. odpowiadała Rosja (757 mln dol.).

Polskie Stowarzyszenie Obsługi Rolnictwa POLSOR, które zrzesza firmy handlujące m.in. środkami do produkcji rolnej, ocenia, że nawozy stały się elementem wojny hybrydowej. – Nawozy z Rosji, Białorusi, a ostatnio z Kazachstanu zajmują znaczną część rynku, jest wyraźny przyrost importu, zwłaszcza saletry amonowej z Kazachstanu. Import nawozów azotowych notuje rekordowe wzrosty, czego pokłosiem jest wypieranie z rynku nawozów azotowych polskich producentów – mówi Piotr Godlewski, dyrektor biura POLSOR. Jednocześnie zużycie nawozów w Polsce ma trend spadkowy – zarówno w przypadku nawozów azotowych (z 1,1 mln t do niecałych 0,8 mln t), jak i nawozów fosforowych i potasowych.

W Grupie Azoty przychody segmentu agro, zarówno w 2022 r., jak i 2023 r., odpowiadały za ok. 60 proc. całości przychodów. – W 2023 r. siła nabywcza branży rolniczej była ograniczona przez niskie ceny płodów rolnych oraz wyczekiwanie na dalszą obniżkę cen nawozów. Europejscy producenci pozostawali pod presją cen importu spoza UE – tłumaczy prezes.

Zdaniem Jakuba Olipry Bruksela obawia się konsekwencji nałożenia embarga na nawozy z Rosji i Białorusi, bo taki ruch spowodowałby przede wszystkim problemy po stronie unijnego rolnictwa. – Jego opłacalność i tak jest obecnie niska, każdy ruch w górę po stronie kosztowej byłby bardzo odczuwalny przez producentów rolnych – twierdzi analityk. Rosyjskie środki produkcji żywności są znacznie tańsze niż unijne, m.in. dzięki dostępowi do własnych surowców naturalnych (gaz, potas) oraz z powodu braku kosztochłonnych regulacji środowiskowych. – Wiele wskazuje, że sankcje mocniej uderzyłyby więc w UE niż w Rosję czy Białoruś – dodaje ekonomista Credit Agricole.

Zależność UE od importu z krajów trzecich systematycznie się powiększa, bo o ile jeszcze w latach 2012–2020 rocznie Wspólnota sprowadzała nawozy za 1,6–2,4 mld dol., to w 2021 r. już za 3,0 mld dol., a w szczytowym 2022 r. – co było związane z boomem cenowym – już za 7,8 mld dol. Oprócz Rosji nawozy są importowane z Egiptu (25 proc. udziału), Algierii (11 proc.), USA (8,5 proc.) oraz z Azji: Chin, Turkmenistanu czy Uzbekistanu.

Sytuacja finansowa Grupy Azoty jest na tyle poważna, że nowe władze spółki planują wprowadzenie planu naprawczego. – W pierwszej kolejności koncentrujemy się na działaniach optymalizujących sprzedaż, poszukujemy również maksymalnych możliwych synergii w poszczególnych obszarach. Integrujemy różnego rodzaju funkcje w ramach grupy kapitałowej i poprawiamy relacje z klientami – wylicza w rozmowie z DGP prezes Azotów.

Jak zaznacza, wśród planowanych działań są również przegląd i analiza instalacji produkcyjnych pod względem poziomu rentowności i stanu technicznego. – Dokonamy również przeglądu niepracujących aktywów w zakresie ich biznesowej przydatności. Istotna będzie również kwestia aktualizacji strategii i określenia realnej koncepcji działań dekarbonizacyjnych – tłumaczy Adam Leszkiewicz w rozmowie z DGP.

Od początku czerwca 2023 r. Grupa Azoty prowadziła rozmowy z bankami, jednak przez prawie dziewięć miesięcy nie zdołano przedstawić propozycji konkretnego planu naprawczego. – Porozumienie podpisane z instytucjami finansowymi 25 kwietnia daje nam cenny czas na wypracowanie finalnego kształtu programu działań naprawczych. Dążymy do tego, aby w najbliższych tygodniach przedstawić najważniejsze założenia w tym zakresie. Po uzyskaniu akceptacji naszych partnerów finansowych rozpoczniemy proces wdrażania konkretnych rozwiązań nastawionych na poprawę sytuacji finansowej Grupy Azoty – zapewnia prezes spółki.

Grupa Azoty to drugi największy producent nawozów w Europie. Ma zakłady produkcyjne m.in. w Policach, Puławach, Tarnowie i Kędzierzynie-Koźlu. Spółka zatrudnia 15 tys. osób. Skarb Państwa ma 33 proc. akcji chemicznego giganta. ©℗