Koleje Dolnośląskie od lat nie chcą płacić za korzystanie z dworców PKP. Według przewoźnika opłata jest niezgodna z ustawą. Ale spółka przegrywa w sądach.

Tak zwaną opłatę dworcową PKP pobiera od 2018 r. Ma być uiszczana za każde zatrzymanie się pociągu przy dworcu. Z założenia miała pozwolić na odpowiednie utrzymanie obiektów, m.in. na zapewnienie czystości czy bezpieczeństwa. Od początku część przewoźników kontestowała opłatę. Protestowały Koleje Dolnośląskie, Polregio czy Arriva. Według informacji PKP z dwoma ostatnimi udało się w końcu porozumieć. Na placu boju zostały Koleje Dolnośląskie. Według naszych informacji dług przewoźnika wobec PKP urósł już do ok. 20 mln zł.

– Naszym zdaniem wprowadzona przez PKP opłata nie ma umocowania ustawowego. Ustawa o transporcie kolejowym mówi o uprawnieniach do pobierania przez zarządcę infrastruktury usługowej opłat za świadczone w tych obiektach usługi, a nie za sam fakt zatrzymania pojazdu. Samo zatrzymanie pociągu przed dworcem nie jest usługą – mówi prawnik KD Mirosław Eulenfeld. – Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na takie pytanie: co w sytuacji, kiedy pojazd zatrzymuje się, ale nikt do niego nie wsiada i nikt z niego nie wysiada. Co za tym idzie: PKP nie ponosi żadnych kosztów w związku z udostępnianiem tego obiektu. W dodatku ma określone przychody za wynajmowanie powierzchni na dworcu. W wielu przypadkach te wpływy pokrywają lub przewyższają koszty utrzymania obiektu – dodaje.

Zaznacza, że zarządca dworców wprowadził rozróżnienie stawek, które zależą od rodzaju przewoźnika. – To też jest niezgodne z ustawą. Ona gwarantuje wszystkim przewoźnikom licencjonowanym równy dostęp do usług świadczonych w obiektach – mówi Mirosław Eulenfeld.

Po stronie przewoźnika nie stanął jednak Urząd Transportu Kolejowego, który wobec Kolei Dolnośląskich wszczął postępowanie przymuszające do przyjęcia regulaminu PKP dotyczącego opłat za dostęp do infrastruktury. Skargę przewoźnika w tej sprawie oddalił wojewódzki sąd administracyjny, a ostatnio także Naczelny Sąd Administracyjny. Stwierdził, że przewoźnik ma obowiązek przyjęcia regulaminu opracowanego przez PKP. – Tyle że sądy administracyjne nie zagłębiały się w jego treść. One badały kwestie formalne, a nie merytoryczne – mówi Mirosław Eulenfeld.

PKP SA skierowały do sądu powództwa o zapłatę. W przypadku przegranej Koleje Dolnośląskie będą miały nie lada problem. Przewoźnik nie wyklucza, że wymusi to podwyżkę cen biletów. W grę wchodzi też rezygnacja z postoju na stacjach, na których wysiada garstka podróżnych. Wtedy łączna kwota opłaty dworcowej byłaby mniejsza.

PKP stoi na stanowisku, że opłaty za dostęp do infrastruktury są pobierane zgodnie z Ustawą o transporcie kolejowym. – Zasadność pobierania opłaty za dostęp do stacji pasażerskich od przewoźników kolejowych potwierdził decyzją z 15 marca 2019 r. prezes Urzędu Transportu Kolejowego. Nie zakwestionował też przyjętych przez PKP zasad ustalania kosztów utrzymania powierzchni przeznaczonej do obsługi podróżnych na stacjach pasażerskich oraz ich rozliczania z przewoźnikami – informuje Agnieszka Jurewicz z biura prasowego spółki. Dodaje, że po niedawnym wyroku NSA nie można mieć żadnych wątpliwości co do tego, że opłata za udostępnienie stacji pasażerskich jest zgodna z ustawą. – Działania spółki Koleje Dolnośląskie naruszają nie tylko interesy PKP, lecz są także dyskryminujące wobec pozostałych przewoźników, którzy na bieżąco regulują opłaty za dostęp do stacji pasażerskich – zaznacza Jurewicz.

Tomasz Frankowski, rzecznik UTK, przyznaje, że w ostatnim wyroku NSA potwierdził, że przewoźnik naruszał przepisy, korzystając z usług świadczonych w obiektach bez zawartej umowy z PKP. – Sąd tym samym potwierdził legalność i zasadność pobierania opłaty przez operatów stacji pasażerskich od przewoźników korzystających z tych stacji na podstawie umowy o udostępnianiu – mówi Tomasz Frankowski. UTK ocenia, że ważne jest, by w treści umowy przewoźnik wymagał od operatora stacji pasażerskiej zachowania odpowiedniej jakości usług w udostępnianych obiektach. – W ostatnim czasie prezes UTK prowadził odrębne postępowanie administracyjne wobec PKP w zakresie m.in. sposobu ustalania opłat za dostęp do stacji pasażerskich. Spółka odwołała się od decyzji i obecnie trwa postępowanie w drugiej instancji – dodaje Tomasz Frankowski. ©℗