Choć notowania na światowych rynkach wciąż rosną, seria rekordów indeksów na GPW zakończyła się w lutym.
Napływ kapitału na warszawską giełdę sprawił, że pod koniec poprzedniego miesiąca indeks WIG, obrazujący koniunkturę na szerokim rynku, doszedł do najwyższego poziomu w historii, zbliżając się do 84 tys. pkt. Na tym jednak dobra passa warszawskiej GPW się skończyła. Choć na wyznaczającym globalne trendy rynku amerykańskim poprzedni tydzień indeks S&P 500 zakończył najwyżej w historii, to WIG bliżej do 80 tys. pkt niż do rekordów sprzed kilku tygodni.
– Hossa na głównych rynkach rozgrywa się wokół sztucznej inteligencji i branży półprzewodnikowej. Na GPW nie mamy takich spółek, stąd mniejsze zainteresowanie naszym parkietem – mówi Kamil Cisowski, analityk DI Xelion.
W Stanach Zjednoczonych liderem wzrostów pozostaje Nvidia, produkująca chipy, wykorzystywane do trenowania sztucznej inteligencji, której notowania poszły w tym roku w górę już 90 proc. Na zakończenie poprzedniego tygodnia akcje kosztowały niemal 943 dol., najwięcej w historii, a wartość rynkowa spółki urosła do 2,36 bln dol. Pod względem kapitalizacji Nvidię dzieli już tylko 0,3 bln dol. od produkującego Iphony Apple’a. Jedyną spółką notowaną na giełdach, której wartość rynkowa przekracza 3 bln dol., jest Microsoft. Producent oprogramowania i dostarczyciel usług informatycznych również jest zaliczany do grona firm, których wyniki finansowe w przyszłości będzie napędzać sztuczna inteligencja.
Cisowski dodaje, że do niedawna istotnym czynnikiem sprzyjającym wzrostom na GPW była słabość chińskiego rynku akcji. – Kapitał, który odpływał z Państwa Środka, częściowo trafiał też do nas. Jednak nie jest wykluczone, że na chińskim rynku akcji doszło do zmiany trendu na wzrostowy i na tym ucierpiała GPW – mówi analityk.
W poprzednim tygodniu na rekordowych poziomach, podobnie jak w USA, znalazły się również kursy akcji na najważniejszych giełdach europejskich, a pod względem skali wzrostu w tym roku główne indeksy Starego Kontynentu nie ustępują amerykańskim. Czym Europa przyciąga kapitał inwestorów, mimo że wydaje się przegrywać w branży technologicznej ze Stanami Zjednoczonymi? Najwyższą wartość rynkową, przekraczającą 0,5 bln dol., ma duńska spółka Novo Nordisk. Kurs akcji tej farmaceutycznej firmy, znanej z wprowadzenia na rynek leków na cukrzycę i otyłość, urósł w tym roku o 27 proc. Innym liderem wzrostów, z 40-proc. zwyżką kursu w tym roku, jest holenderski producent półprzewodników ASML Holding. Obydwie firmy mają największy wpływ na wartość indeksu Stoxx Europe 600, obrazującego poziom kursów na europejskich giełdach.
W zeszłym tygodniu analitycy Citigroup podnieśli prognozowaną wartość tego wskaźnika na koniec roku z 510 do 540 pkt. Uzasadnili to m.in. oczekiwaniami na obniżki stóp procentowych przez czołowe banki centralne, które powinny korzystnie wpłynąć na tempo wzrostu gospodarczego i tym samym ułatwić firmom poprawianie wyników finansowych. A im wyższe przychody i zyski przedsiębiorstw, tym łatwiej inwestorom podejmować decyzje o kupnie ich akcji. Drugi ważny czynnik, który ma pomagać notowaniom, to osłabienie amerykańskiego dolara, z reguły wspierające kursy aktywów spoza USA.
– Osłabienia dolara to czynnik, który korzystnie wpływa także na notowania na GPW. Korelacja wzrostów na krajowym rynku ze słabszą amerykańską walutą jest nawet silniejsza niż na innych giełdach, dlatego z tym czynnikiem wiązałbym nadzieje na powrót indeksów na rekordową ścieżkę – ocenia Kamil Cisowski. ©℗