Magazynowanie i lokalne wykorzystywanie prądu to sposoby na zagospodarowanie nadwyżek, których nie można włączyć do systemu.
Niewiele ponad 186 tys. instalacji fotowoltaicznych uruchomionych w Polsce w 2023 r. to najsłabszy wynik od lat. W 2022 r. powstało ich 353,5 tys., a jeszcze rok wcześniej niemal 400 tys. – wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki.
Spadek dynamiki rozwoju rynku to skutek regulacji, przez które mniej opłaca się instalacja panelu na swoim dachu. Od 2022 r. obowiązuje system net-billing. Pro sumenci rozliczają się po bieżących cenach, przy czym w okresach słonecznych – a więc wytwarzania – prąd jest tani, a w godzinach poboru – drogi. Wcześniej obowiązywał system net-metering, w którym prosument mógł traktować system jak wirtualny magazyn, gdzie odkładała się nadwyżka.
Zmiana systemu rozliczania
Zmiana systemu rozliczania na bardziej korzystny dla prosumentów znalazła się wśród 100 konkretów na 100 dni nowego rządu. W lutym Paulina Hennig-Kloska, szefowa resortu klimatu, podkreślała, że niemożliwy będzie powrót do systemu net-metering. Według naszych nieoficjalnych informacji nowe założenia mają zostać przedstawione w najbliższych dniach.
Zdaniem Tobiasza Adamczewskiego, dyrektora programu OZE w Forum Energii, na ten moment nie można mówić o wyczerpaniu potencjału rozwoju fotowoltaiki. – W Polsce mamy niecałe 7 mln budynków mieszkalnych. Do tego dochodzą m.in. budynki gospodarcze i użyteczności publicznej. Każdy to potencjalna przestrzeń na mikroinstalację fotowoltaiczną. Rozwój energetyki prosumenckiej jest dopiero w początkowej fazie – mówi DGP.
Paulina Wojciechowska z Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki zwraca uwagę, że w godzinach największej produkcji energii ze słońca, gdy zdolność wytwórcza mikroinstalacji przekracza popyt na energię ogółu odbiorców z bezpośredniego jej otoczenia, instalacja pracuje niestabilnie. – Dlatego najważniejszym zadaniem w procesie transformacji jest modernizacja i rozbudowa sieci – mówi. Według porozumienia rządu, URE i branży, znanego jako Karta Efektywnej Transformacji Sieci Dystrybucyjnych Polskiej Energetyki, koszty te były szacowane na ok. 130 mld zł do końca dekady.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska informuje DGP, że wspiera rozwój rynku magazynów energii w ramach istniejących i powstających programów, takich jak „Mój prąd”, „Energia dla wsi” czy „Moja elektrownia wiatrowa”. „Podjęto także prace nad uwzględnieniem inwestycji w magazyny energii w ramach ulgi termomodernizacyjnej” – czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Według Tobiasza Adamczewskiego wydawanie pieniędzy publicznych na wspieranie domowych magazynów energii jest dyskusyjne. – Są one znacznie droższe od większych, lokalnych magazynów. Dobrym rozwiązaniem jest natomiast wspieranie domowych magazynów ciepła, które można finansować z programu „Mój prąd” – tłumaczy. – W obecnym systemie rozliczeń niestety trudno jest oszacować okres zwrotu z inwestycji. Jeśli rząd na poważnie będzie chciał zachęcić do dalszego rozwoju tego segmentu OZE, będzie musiał zaproponować lepsze rozwiązanie – np. stałe lub minimalne stawki zakupu prądu od prosumentów – twierdzi analityk.
– Liczymy na wprowadzenie minimalnej ceny odkupu energii od prosumenta w systemie net-billing. Ponadto branża oczekuje uruchomienia kolejnych dotacji z programu „Mój prąd” – mówi nam Maciej Czapla z firmy Woltair.
Jakub Zarazik z firmy Xoog zgadza się z opinią, że przydomowy magazyn tylko częściowo rozwiązuje problem, ponieważ operator sieci nie będzie miał do niego dostępu. Jego zdaniem lepszym sposobem na przywrócenie szybkiego tempa rozwoju energetyki prosumenckiej są magazyny energii działające na poziomie gmin. – Jednak najciekawszym pomysłem są klastry energii. Lokalne nadwyżki produkcji mogłyby być wykorzystywane przez lokalnych odbiorców na potrzeby ogrzewania czy chłodzenia – przekonuje. ©℗