PiS rozpoczyna poszukiwania nowego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Są już pierwsze nazwiska kandydatów. Trwa też dyskusja o roli tej instytucji. Jednym z kandydatów jest Andrzej Kaźmierczak, były członek Rady Polityki Pieniężnej. – To poważna, merytoryczna kandydatura, jest doświadczony – zdradza nam jeden z członków rządu. Za Kaźmierczakiem przemawiają jego doświadczenie oraz praca w Radzie Polityki Pieniężnej. Zwolennicy tej kandydatury kalkulują, że – podobnie jak w przypadku desygnowania na prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego – dobrze jest zaproponować kogoś, kto jest świetnie znany rynkom finansowym.
Dodatkowym argumentem, jak mówi jeden z posłów PiS, jest to, że Kaźmierczak był członkiem rady w tym samym okresie co Adam Glapiński, więc jako przewodniczący KNF mógłby dobrze współpracować z szefem banku centralnego w Komitecie Stabilności Finansowej.
Jednak poparcie dla Kaźmierczaka nie jest powszechne. Jako główna wada jest wskazywany jego zbyt naukowy (czytaj spokojny) temperament. Niektórzy politycy PiS chętniej widzieliby na stanowisku przewodniczącego KNF wojownika. Takie sugestie wysuwają zwłaszcza ci związani ze środowiskiem SKOK-ów. Jako potencjalnego kandydata wymieniają Janusza Szewczaka, który jest ekonomistą SKOK-ów.
– Pytanie nie dotyczy nazwiska, ale tego, jakie cechy powinien mieć przyszły przewodniczący KNF. A powinien potrafić być twardy i umieć się postawić zagranicznym bankom w odróżnieniu od obecnego szefa tej instytucji – mówi Szewczak. Poseł już od jakiegoś czasu nie ukrywa, że chciałby jak najszybszego odwołania Andrzeja Jakubiaka. Tyle że to postulat mało realny. Ustawa o nadzorze finansowym daje taką możliwość premierowi tylko w czterech przypadkach: prawomocnego skazania za umyślne przestępstwo lub przestępstwo skarbowe, rezygnacji ze stanowiska, utraty obywatelstwa polskiego lub utraty zdolności do pełnienia powierzonych obowiązków na skutek długotrwałej choroby trwającej dłużej niż 3 miesiące. By odwołać Jakubiaka z zajmowanej przez niego funkcji wcześniej, PiS musiałby zmienić ustawę. Na to się nie zanosi.
Postulaty Janusza Szewczaka i jego kandydatura świadczą, że frakcja polityków związana ze SKOK-ami chciałaby mieć wpływ na stanowisko przewodniczącego komisji, która je nadzoruje. Ostateczna decyzja należy do Beaty Szydło – to premier powołuje przewodniczącego komisji na pięcioletnią kadencję, która w przypadku Andrzeja Jakubiaka kończy się w październiku. Trudno jednak sobie wyobrazić, by decyzja o jego następcy zapadła bez akceptacji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Jacek Sasin, wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych, mówi nam, że żadna decyzja nie została jeszcze podjęta.
Jest jeszcze jedna możliwość – ustawowa zmiana kompetencji Komisji Nadzoru Finansowego. Prof. Adam Glapiński, kandydujący na prezesa NBP, mówił w piątek podczas obrad sejmowej komisji finansów, że będzie namawiał do dyskusji na temat ponownego przeniesienia nadzoru nad bankami z KNF do NBP. Takie głosy pojawiały się już wcześniej w PiS i miały związek z desygnowaniem Glapińskiego przez prezydenta na stanowisko szefa banku centralnego. Ale ta opcja ma tyle samo przeciwników, ile zwolenników. – Nie zrobimy tego. W końcu to my rozdzieliliśmy te instytucje, gdy rządziliśmy poprzednio – zapewnia jeden z posłów PiS.
Jeśli KNF będzie działała w obecnym trybie, to niezależnie od tego, kto stanie za sterami komisji, nowy przewodniczący obejmie urząd w momencie, w którym wyniki sektora bankowego zaczynają się pogarszać. Mają na to wpływ nowe obciążenia – w ubiegłym roku wzrosła składka do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, banki wpłacały też pieniądze na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. Nie bez wpływu pozostaje podatek bankowy. Czysty zysk sektora bankowego na koniec marca wyniósł 3,2 mld zł. Rok temu było to prawie 3,9 mld zł.
Poważniejszą kwestią może być prezydencki projekt rozwiązania problemu kredytów walutowych. Recenzja pierwszej wersji była negatywna. KNF wskazywała na potencjalne straty sektora (ok. 70 mld zł), za co zresztą politycy PiS skrytykowali obecnego przewodniczącego i samą KNF. Nowy przewodniczący będzie musiał zająć stanowisko w tej sprawie.
Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich, mówi, że dobrze by było, gdyby pod rządami nowego przewodniczącego komisja przypomniała sobie o tej części swojej misji, o której według niego chyba przez ostatnie lata zapomniała. – Zadaniem KNF prócz zapewnienia bezpieczeństwa jest też dbanie o rozwój rynku kapitałowego. Przy tworzeniu regulacji nie wystarczy patrzeć, jak zwiększają one bezpieczeństwo obrotu, ale jakie koszty generują – zauważa Markiewicz. Twierdzi, że skupiając się na zapewnieniu bezpieczeństwa, KNF przeregulowała rynek w kilku obszarach, co doprowadziło do wzrostu kosztów działalności instytucji rynku kapitałowego i pogorszenia ich konkurencyjności względem zagranicznych podmiotów.
/>