W cieniu strategicznego wyboru prezesa LOT rozpoczyna się potyczka na rynku usług czarterowych, gdzie pierwsze skrzypce gra spółka zależna PLL. Na razie.

Fischer Air, lotnicza firma czarterowa, wraca do gry pod nowym szyldem PrimaCharter z mocnym akcentem. Zamierza pozwać do sądu Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PPL). Chce udowodnić, że za kłopotami finansowymi i niewykonanymi w ubiegłym roku kontraktami w dużej części stoi awaria samolotów zawiniona przez PPL, a nie zły zarząd Fischer Air. – Jeśli nie uda się rozwiązać sprawy polubownie – a do tej pory się nie udało, to podamy PPL do sądu. Chcemy odzyskać 15 mln zł utraconych z powodu błędów na lotnisku w Warszawie w grudniu 2005 r. – mówi Krzysztof Szymański, wiceprezes spółki Fischer Air. PPL czeka na oficjalny raport państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i nie chce wypowiadać się na ten temat. Miejsce na rynku przelotów czarterowych, które Fischer opuścił w październiku 2006 r., zawieszając działalność nadal jest wolne – konkurencja jest mizerna, a dwaj główni gracze: Fischer i Centralwings, spółka zależna LOT, zamknęli 2006 rok na minusie. Jednak to się wkrótce może zmienić, bo do wejścia na rynek szykują się nowi operatorzy. Złe doświadczenia ze współpracy z Fischerem w ubiegłym sezonie, kiedy z powodu awarii samolotów Fischera musieli odwoływać niektóre wyjazdy lub na tempo szukać zastępczego połączenia, przy jednoczesnym szybkim wzroście sprzedaży zagranicznych wyjazdów na 2007 rok, zmobilizowały organizatorów do działania. Loty na własne potrzeby chce zorganizować biuro Itaka, które planuje w tym roku sprzedać ponad 100 tys. miejsc, czyli około 30 proc. więcej niż rok temu. Z Fischerem Itaka może polecieć, ale najwyżej na dwóch kierunkach. – Negocjujemy z pewnymi liniami zagranicznymi wynajem jednego lub dwóch samolotów do obsługi dalekich kierunków egzotycznych: m.in. Brazylii, Kenii, Wysp Kanaryjskich – zapowiada Piotr Henicz z biura Itaka. Jego zdaniem najmniejsza konkurencja na tym rynku wymusi wyższą jakość i obniżenie cen u innych firm. Powrót do branży, w której była obecna do 2003 roku, rozważa też firma White Eagle Aviation (WEA). – Istnieje taka możliwość, pracujemy nad nowymi pomysłami. Za miesiąc będę mógł powiedzieć więcej na ten temat – mówi Maciej Różycki, wiceprezes WEA. Ubiegłoroczne problemy Fischer Air odkryły słabość krajowego rynku turystycznego: umowa biura z przewoźnikiem zawarta, miejsce w hotelu sprzedane, ale czy turysta wyleci z Polski, to zupełnie inna sprawa. Według szacunków IT z 7,2 mln turystów, którzy wyjadą w tym roku za granicę, ponad 1,2 mln pojedzie z biurem podróży. Największe biura już na początku roku sprzedały znakomitą część ofert na letni sezon – także na miejsca w samolotach, którymi Fischer jeszcze nie dysponuje. Niepewna jest nawet przyszłość linii Centralwings. Kilka miesięcy temu zarząd mówił o ograniczaniu lotów czarterowych. Dziś zapewnia, że lata, bo biura tego potrzebują. Mówi się jednak coraz częściej, że nowy zarząd LOT będzie chciał spółkę szybko sprzedać. Na razie przewoźnik zrezygnował z letnich lotów do Egiptu. Fischer obiecuje, że najdalej w kwietniu będzie mieć trzy samoloty, które z powodzeniem wystarczą, aby obsłużyć wszystkie zakontraktowane przez touroperatorów wakacyjne loty. Jeszcze w tym miesiącu zgromadzenie udziałowców ma zatwierdzić kolejną emisję udziałów skierowaną do dwóch inwestorów finansowych, którzy podwyższą kapitał spółki z 50 do 80 mln zł. Działanie Fischera, który zapowiada zwiększenie przewozów, dopinguje biuro podróży Exim Tours, które kapitałowo zaangażowało się w jego reaktywację. Niewielkie udziały mają też Rainbow Tours i Triada. Według szacunków IT z biurami podróży na urlop w 2006 roku wyjechał 1 mln turystów, z czego około 30 proc. samolotami Fischera. Połowa wycieczkowiczów podróżowała z Centralwings, spółką zależną LOT, a reszta samolotami narodowych przewoźników krajów, które były celem wyjazdów, lub liniami czarterowymi, ale na przykład przez Niemcy, jak z liniami Concordia.