Ubezpieczenia wzajemne nabierają rozpędu. Grupa PZU poszerza się o nowe towarzystwa, a należący do niej TUW Polski Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych inicjuje projekt na rzecz ubezpieczeniowej ochrony energetyki jądrowej w Polsce. – Nie boimy się najtrudniejszych wyzwań – deklaruje prezes TUW PZUW Rafał Kiliński.
To ważny dla rynku sygnał, że wzajemność w ubezpieczeniach, zwłaszcza w ubezpieczeniach korporacyjnych, się sprawdza. Ten koncept działa już od dawna w USA, Japonii, Wielkiej Brytanii czy w krajach tzw. starej Unii. I jest przestrzeń, żeby rozwijał się u nas. Przed wojną ubezpieczenia wzajemne obejmowały dwie trzecie polskiego rynku. Kilkadziesiąt lat PRL-u doprowadziło do ich zapomnienia. Zaczęły się odradzać w latach 90., a kiedy powoływaliśmy TUW PZUW, obejmowały ok. 4 proc. rynku ubezpieczeń majątkowych, teraz – ponad 6 proc.
Jeżeli więc największa w naszej części Europy grupa finansowo-ubezpieczeniowa, jaką jest PZU, zwraca uwagę na takie podmioty jak towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, to znaczy, że wierzy w ich sukces i że warto się zainteresować ich ofertą, bo ta forma ubezpieczeń ma przed sobą obiecującą przyszłość. To idealny model zwłaszcza dla podmiotów, które przywiązują wagę do minimalizowania ryzyka. Dzięki temu nie płacą wysokich składek i partycypują w zwrotach. Bo trzeba pamiętać, że w modelu wzajemności ubezpieczeni mogą liczyć na zwrot części składki. W zeszłym roku wypłaciliśmy je, jeszcze za poprzedni rok, w rekordowej wysokości. Ten mechanizm dodatkowo motywuje ubezpieczonych do troski o bezpieczeństwo, a my wspieramy ich w tym, oferując bezpłatne analizy ryzyka. Pomagamy diagnozować potencjalne zagrożenia i podpowiadamy, co, jak i gdzie poprawić, aby ich uniknąć.
To różnorodność i wzrost. Chcemy wykorzystać wspólny potencjał z korzyścią dla obecnych i przyszłych ubezpieczonych. Dla przykładu nowo włączone TUW mają w ofercie produkty, których nie ma TUW PZUW. Dlatego najbliższym celem jest wypracowanie spójnych rozwiązań opartych na bogactwie różnych doświadczeń, które wnosi do Grupy PZU każde towarzystwo. Po dogłębnej analizie przedstawimy plany i rekomendacje właścicielowi, czyli PZU, a ostateczne decyzje są w jego rękach.
Bez atomu nie ma przyszłości dla rozwoju polskiej gospodarki. W dzisiejszym świecie wszystko opiera się na energii. Im jest ona droższa, tym drożej produkujesz, a im drożej produkujesz, tym jesteś mniej konkurencyjny. Energetyka oparta na tradycyjnych źródłach z różnych względów przestaje być opłacalna. Stąd plany uruchomienia w 2033 r. elektrowni atomowej na Pomorzu. Energetyka jądrowa ma wzmacniać bezpieczeństwo energetyczne kraju. I mam tu na myśli zarówno projekty, w których głównym inwestorem jest państwo, jak i joint venture.
Czasu nie zostało wiele. Dotyczy to także sfery ubezpieczeń. Nikt nie wyda zgody na uruchomienie bloku jądrowego bez ubezpieczenia, a ryzyko związane z ubezpieczaniem instalacji jądrowych ma szczególny charakter. Wymaga olbrzymich kapitałów i, co za tym idzie, zaangażowania wielu ubezpieczycieli. Dlatego wystąpiliśmy z inicjatywą utworzenia w naszym kraju ubezpieczeniowego poolu atomowego i chcemy stać się jego agregatorem, czyli podmiotem, który zbierze grupę ubezpieczycieli i będzie spinać wszystko w całość.
Jesteśmy częścią największej w Polsce grupy ubezpieczeniowo-finansowej, bez której trudno nawet myśleć o podjęciu się takiego zadania jak ubezpieczeniowa ochrona przyszłej polskiej energetyki atomowej. Mamy doświadczenie w ubezpieczaniu zarówno energetyki konwencjonalnej, jak i zielonej i dobrze znamy tę branżę. Jako towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych, a zaletą takich towarzystw jest elastyczność, jesteśmy też specjalistami od tzw. trudnych ryzyk. Dlatego nie boimy się wyzwań, a zapewnienie ubezpieczeniowej ochrony przyszłej energetyce jądrowej w Polsce należy dziś do najważniejszych i największych. W rozwoju energetyki jądrowej i odnawialnych źródeł energii upatrujemy swoją przyszłość na lata, a nawet dziesięciolecia.
Opiera się na modelu zbliżonym do wzajemności, co dodatkowo mobilizuje nas, żeby być jego inicjatorem. To grupa ubezpieczycieli, którzy podejmują współpracę, aby zapewnić ubezpieczeniową ochronę energetyce jądrowej, i deklarują, jaki kapitał wkładają w tym celu do wspólnego koszyka. A są to olbrzymie pieniądze. Nawet zaangażowanie wszystkich polskich ubezpieczycieli nie wystarczyłoby do zgromadzenia odpowiednich środków do zapewnienia ubezpieczeniowej ochrony choćby jednej z planowanych w Polsce instalacji jądrowych.
Specyfika ubezpieczeń jądrowych polega bowiem na tym, że ewentualna szkoda wymaga błyskawicznej reakcji, a więc zaangażowania w krótkim czasie wielkich środków finansowych, np. po to, aby szybko usuwać i ograniczać skutki skażenia. Te pieniądze muszą być dostępne natychmiast. Dlatego ubezpieczyciel musi sam nimi dysponować i nie może korzystać z reasekuracji. Praktyką jest więc tworzenie krajowych konsorcjów ubezpieczycieli, czyli właśnie pooli atomowych, ale niezbędna jest też współpraca między poolami z różnych krajów, które dzielą się nawzajem swoimi pojemnościami. To na świecie reguła.
Także dlatego. Nuclear Risk Insurers (NRI) od prawie 70 lat chroni cywilne instalacje jądrowe w Wielkiej Brytanii, a jako reasekurator uczestniczy w ponad 300 podobnych projektach na świecie. Strategiczne porozumienie, które zawarliśmy z NRI, pozwoli nam w przyszłości włączyć się w światowy obieg pooli atomowych, na czym skorzystają uczestnicy polskiego poolu. W bliższej perspektywie ta współpraca pozwoli nam budować własne know-how, dając dostęp do fachowej wiedzy, praktyk i szkoleń. Pierwszy wyjazd szkoleniowy zaplanowaliśmy już na marzec.
Specyfika i skala przedsięwzięcia. W przypadku projektów jądrowych jest ważne, żeby ubezpieczyciele byli zaangażowani w całość już na wczesnym etapie, bo ocena ryzyka rozpoczyna się już w momencie projektowania instalacji jądrowych. Potem następuje faza zwykłej budowy, która staje się niezwykła wraz z dostarczeniem na jej plac kapsuły z paliwem jądrowym. Dzieje się to na dwa-trzy lata przed uruchomieniem eksploatacji. Wtedy w jednej chwili przestają działać wszystkie polisy, a inwestycja podlega specjalnemu ubezpieczeniu dla cywilnych instalacji jądrowych.
Właśnie na ten moment trzeba się przygotować z dużym wyprzedzeniem. Najlepiej, żeby polisa atomowa była powiązana z wcześniejszą, obejmującą okres zwykłej budowy. Przy ewentualnej szkodzie trudno będzie dochodzić, czy jej przyczyna powstała przed dostarczeniem kapsuły z paliwem jądrowym, czy już po tym. Żeby uniknąć tego typu dyskusji, ta sama grupa ubezpieczycieli powinna więc zapewniać ochronę inwestycji od wbicia pierwszej łopaty na budowie aż do uruchomienia fazy operacyjnej.
Z fazy toczonych w środowisku ubezpieczeniowym dyskusji płynnie przechodzimy do czynów. Poszliśmy o krok dalej, nawiązując współpracę z Nuclear Risk Insurers i występując z konkretną inicjatywą stworzenia polskiego poolu. Do udziału w nim zachęcamy innych ubezpieczycieli, na razie z intencją budowania wspólnoty chętnych, ponieważ żeby uruchomić taki pool w Polsce, musi jeszcze powstać całe otoczenie formalno-prawne. My stanowimy forpocztę. Działamy, aby być merytorycznie przygotowani, gdy zapadną stosowne decyzje, i wtedy ruszyć od razu do przodu.
To przede wszystkim głos samych pacjentów. Ich bezpieczeństwo i poprawa jakości opieki zdrowotnej są priorytetem dorocznych spotkań. Ale w tym roku głos pacjentów ma wybrzmieć szczególnie donośnie w efekcie projektów, które prowadzimy.
We współpracy z Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) rozpoczęliśmy kilkumiesięczne, kompleksowe badania opinii pacjentów na temat szpitali. Ich wyjątkowość polega na tym, że zbieramy opinie osób, które faktycznie korzystały w ostatnim czasie z opieki szpitalnej, a nie – jak to bywa przy okazji podobnych badań – opinie ogółu respondentów. Sondaż ma też służyć zdiagnozowaniu źródeł ewentualnych problemów – pytamy więc o systemowe rozwiązania, jak czas oczekiwania na planowaną operację lub zabieg, a także warunki panujące w szpitalu oraz ocenę lekarzy i personelu medycznego.
Uzupełnieniem sondażu jest pilotażowy projekt ankietowania pacjentów, realizowany także we współpracy z CBOS, w kilku szpitalach w całej Polsce. Ma dać odpowiedź na bardzo szczegółowe pytania dotyczące tych konkretnych szpitali. W ten sposób wyprzedzamy i wspieramy nowo wprowadzane ustawowe rozwiązania dotyczące ankietowych badań pacjentów.
Prezentacja wyników sondażu i ankiet będzie na kongresie przyczynkiem do dyskusji o tym, jak podnosić jakość opieki zdrowotnej, a dzięki temu zapobiegać błędom medycznym, zakażeniom i innym niepożądanym zdarzeniom. Ich konsekwencje nie tylko dotykają pacjentów, lecz także stają się coraz większym problemem dla szpitali ze względu na coraz wyższe kwoty zasądzanych odszkodowań.
Wychodzimy z założenia, że troska o jakość opieki zdrowotnej i bezpieczeństwo pacjentów wymaga szerokiej współpracy i korzystania z różnych doświadczeń. Musi łączyć wszystkie podmioty działające na rynku zdrowia. Z tą intencją chcielibyśmy zorganizować na kongresie okrągły stół służby zdrowia. Mamy nadzieję na udział bardzo różnych środowisk, zarządzających i zarządzanych, lekarzy i menedżerów służby zdrowia, rządowych decydentów i przedstawicieli organizacji pacjentów. Wszystkich serdecznie zapraszamy.
partner