Czyżewski: W 2024 r. nowe projekty rafineryjne wejdą na rynek, w związku z czym wzrośnie podaż paliw, a w globalnym przemyśle rafineryjnym pojawi się nadwyżka mocy.

Jak pan ocenia 2023 r. na rynku ropy w porównaniu z poprzednimi latami?
ikona lupy />
Adam Czyżewski, główny ekonomista Orlenu / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Jesteśmy po trzech latach niespotykanych turbulencji, które nie miały podłoża ekonomicznego. Były to przede wszystkim pandemia i wojna w Ukrainie. Skutki tych turbulencji odczuwają wszystkie kraje i gospodarka globalna. Pozaekonomiczne przyczyny utrudniają przewidywanie, ponieważ naszą wiedzę czerpiemy z analizy przeszłych wydarzeń, a lata 2020–2023 były bezprecedensowe. W 2020 r. gospodarka globalna dosłownie stanęła w miejscu, popyt zamarł, transport się zatrzymał, kontenerowce utknęły nierozładowane, zostały zerwane łańcuchy dostaw, pojawiły się braki wielu krytycznych materiałów. Spadek popytu na paliwa przyspieszył rozpoczęty w 2008 r. proces zamykania rafinerii. W 2021 r. pandemia zelżała i gospodarka ruszyła z kopyta. Gdy obostrzenia pandemiczne zostały poluzowane, ludzie zaczęli kupować, podróżować, a firmy odbudowywać łańcuchy dostaw. Na taki przyrost popytu na ropę i paliwa, jaki miał miejsce w pierwszych siedmiu miesiącach 2021 r., w normalnych warunkach trzeba by czekać pięć lat. Ten gigantyczny przyrost popytu napotkał barierę mocy rafineryjnych, bo od stycznia 2020 r., z powodu braku popytu na świecie, zamykano kolejne rafinerie, a wiele projektów rafineryjnych wstrzymano. Rezultatem niedostatecznej podaży, wynikającej z braku wolnych mocy rafineryjnych, był niespotykany wcześniej wzrost cen paliw, który zaczął się pod koniec września 2021 r. Nagły wzrost cen gazu LNG sprawił, że energetyka na świecie, tam, gdzie były odpowiednie instalacje, przestawiała się z drogiego gazu na węgiel i na paliwa płynne, powodując wzrost ich cen.

Jaki miało to wpływ na ceny?

Na rynku ropy panował spokój ze względu na wysoką podaż. Ceny nie rosły, ponieważ rafinerie pracujące pełną parą nie były w stanie zwiększyć jej przerobu w reakcji na rosnące ceny paliw. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy od 2008 r. Zależność pomiędzy ceną ropy a cenami paliw została zerwana. Historia przemysłu rafineryjnego przyzwyczaiła nas do sytuacji, że rafinerie elastycznie reagują na zmiany relacji cen paliw do cen ropy. Wzrost tej relacji skłania do zwiększenia przerobu, a wolne moce rafineryjne to umożliwiają. Zwiększone zakupy podnoszą cenę ropy, a zwiększona produkcja paliw trafia na rynek i obniża ich ceny. Relacja między ceną ropy a cenami paliw wraca do normy. Tym razem było inaczej. Brak wolnych mocy rafineryjnych sprawił, że rafinerie przestały działać elastycznie. Nie mogły zwiększyć przerobu ropy i podaży paliw na rynek. Niedobór podaży paliw okazał się trwały, a przejawem tego było utrzymywanie się wyższych cen paliw przy niższych cenach ropy. W 2022 r. wojna w Ukrainie i kolejne sankcje nakładane na Rosję pogłębiły niedobory podaży paliw, a mocy rafineryjnych na świecie nie przybywało. Natomiast na rynku ropy panowała przewaga podaży. Dokonywano kolejnych interwencji, wpompowując rezerwy strategiczne, wzrosło wydobycie poza OPEC+, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, Rosja skutecznie obeszła sankcje i nie zmniejszyła eksportu. Istotne zwiększenie podaży ropy przy sztywnym popycie ze strony rafinerii prowadziło do spadku cen. By powstrzymać ceny przed spadkiem, OPEC+ dokonywało kolejnych cięć wydobycia.

Czy w 2023 r. spełniły się prognozy dotyczące koniunktury gospodarczej? Jak w tym kontekście przedstawiał się popyt na ropę i na paliwa?

Z końcem 2022 r. spodziewaliśmy się, że gospodarka globalna w 2023 r. spowolni znacząco, a nawet może się znaleźć w recesji. A recesja to mniejszy popyt na paliwa w 2023 r. Pod koniec 2022 r. spodziewaliśmy się także, że w 2023 r. na rynkach paliw pojawią się dostawy z nowych rafinerii w Nigerii, a potem z Azji i Bliskiego Wschodu. Jednak 2023 r. nie był taki, jak oczekiwaliśmy. Gospodarka globalna spowolniła, mieliśmy najniższy wzrost PKB od 15 lat (od czasu kryzysu finansowego), ale popyt na paliwa nie zmalał. Był wyjątkowo wysoki z powodu odbicia w chińskiej gospodarce, o którym nie było wiadomo, czy nastąpi. Globalna podaż paliw nie wzrosła, bo mocy rafineryjnych nie przybyło – oddawanie nowych rafinerii przebiegało w 2023 r. wolniej, niż oczekiwano. Przyrost wydobycia poza OPEC+, w USA i Kanadzie, wynikający z podtrzymywania cen ropy przez OPEC, znacznie przewyższał przyrost popytu, zmuszając OPEC+ do kolejnych cięć wydobycia. Utrzymujący się brak wolnych mocy rafineryjnych sprawiał, że ceny paliw nadal były wysokie, podczas gdy nadwyżka podaży na rynku ropy wymuszała interwencje OPEC+ podtrzymujące ceny ropy przed nieuchronnym spadkiem.

Jakie więc będą najważniejsze czynniki kształtujące rynek w 2024 r.?

Moim zdaniem popyt na ropę i paliwa płynne będzie rósł wolniej niż w 2023 r., ponieważ już nie będzie efektu odbicia gospodarki Chin. Z kolei gospodarki w innych częściach świata będą rosły szybciej niż w 2023 r., ale w niższym tempie niż normalnie. Ponadto nowe projekty rafineryjne, przede wszystkim te opóźnione, wejdą na rynek, w związku z czym wzrośnie podaż paliw, a w globalnym przemyśle rafineryjnym pojawi się nadwyżka mocy. W efekcie globalny przemysł rafineryjny odzyska elastyczność i zacznie reagować na wzrost cen paliw w relacji do cen ropy wzrostem przerobu. Zostanie odbudowana zależność między cenami ropy a cenami paliw. Zwiększona podaż paliw obniży ich ceny w relacji do cen ropy. W tych warunkach można się spodziewać niższych cen paliw na rynkach międzynarodowych niż w 2023 r. ©℗

Rozmawiał Michał Perzyński