Niemożliwa do zrealizowania strategia kupowania akcji, które w przyszłości dadzą najwyższą stopę zwrotu, potencjalnie zagwarantowałaby krociowe zyski. Ale nabywanie papierów, które były najlepsze w ostatnich 12 miesiącach, to kiepski pomysł.
Z okazji niedawnego 25-lecia Giełdy Papierów Wartościowych postanowiliśmy sprawdzić, na jakie zyski mógłby liczyć inwestor, który co roku w rocznicę pierwszej sesji na GPW inwestowałby w spółkę, która po 12 miesiącach dawałaby najwyższą stopę zwrotu. Jak się okazuje, nawet bez uwzględniania dywidend (ale i kosztów transakcyjnych oraz podatku od dochodów kapitałowych) można by liczyć na gigantyczne zyski – ze złotówki zainwestowanej 16 kwietnia 1991 r. zrobiłoby się niemal półtora miliona złotych.
Pod uwagę wzięliśmy tylko spółki z indeksu WIG20 (przed jego powstaniem uwzględnialiśmy wszystkie notowane firmy). Gdyby uwzględniać wszystkie, uzyskalibyśmy nieprawdopodobny wynik: niemal 1,6 miliarda miliardów (1,6 i osiemnaście zer) złotych. Dwa razy musieliśmy pogodzić się ze stratą: w kryzysowym sezonie 2008/2009 r., a także w latach 1994/1995, kiedy nastąpiło załamanie po pierwszej fali ekscytacji nową wówczas możliwością kupowania akcji na publicznym rynku. W sumie jednak wynik okazał się na tyle dobry, że po to, by go dobrze pokazać, musieliśmy zastosować skalę algorytmiczną (równe przedziały pokazują kolejne potęgi liczby 10).
Dziennik Gazeta Prawna
Jest tylko jeden problem: minimalna szansa na jego uzyskanie. Jakikolwiek rodzaj analizy byłby tu mało przydatny. Zostaje tylko... jasnowidztwo albo zdanie się na ślepy los. Jeśli zaś chodzi o to drugie, to już w dziewiątym roku szansa na trafianie za każdym razem w najbardziej dochodową spółkę byłaby mniejsza niż na wylosowanie szóstki w Lotto.
Łatwiejsza do zastosowania byłaby inna strategia: kupowania na następny rok akcji spółki, która dała najwyższą stopę zwrotu w poprzednich 12 miesiącach. Efekt: złotówka zainwestowana w pierwszą rocznicę uruchomienia GPW (wcześniej nie wiedzieliśmy, co kupić) to dziś niecałe 7,4 zł. Indeks WIG urósł w tym czasie 48-krotnie.