Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła w piątek działalność SKOK Jowisz w Czeladzi. Według stanu na koniec marca depozyty o wartości nieco ponad 80 mln zł miało w niej niespełna 16 tys. osób. Dziś nadzór ma złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości kasy. Od tego momentu Bankowy Fundusz Gwarancyjny ma 20 dni na wypłatę depozytów gwarantowanych (maksymalnie równowartość 100 tys. euro).
Nie jest to pierwsza upadłość SKOK w Polsce, ale okazała się wyjątkowa. Nadzór, informując o zawieszeniu działalności, dał Krajowej Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej kilka godzin na dokapitalizowanie Jowisza. Krajowa SKOK udzieliła kasie z Czeladzi pomocy, ale w kwietniu zażądała zwrotu pożyczki. Z informacji KNF wynika, że później Krajowa SKOK dostała kilka dni na dokapitalizowanie Jowisza, ale zażądała od tej kasy opracowania programu naprawczego. Według nadzoru, gdy powstały założenia programu, „Kasa Krajowa nie zgłosiła zastrzeżeń do głównych celów i założeń programu, jednakże uwarunkowała wypłatę pomocy od zmiany zarządcy komisarycznego oraz przekazania programu naprawczego”.
KNF uznała, że Krajowa SKOK nie udzieliła pomocy, i ostatecznie ogłosiła, że złoży wniosek upadłościowy. Niedługo przed tym komunikatem krajówka poinformowała, że „w dniu 20 kwietnia 2016 r. podjęła decyzję o udzieleniu dodatkowej pomocy SKOK Jowisz oraz o modyfikacji dotychczasowej pomocy wypłaconej SKOK Jowisz zgodnie z wnioskiem zarządcy komisarycznego. Jedynym warunkiem wypłaty tej pomocy było jak najszybsze przedstawienie przez zarządcę komisarycznego programu postępowania naprawczego”.
Zarządca komisaryczny został wprowadzony w SKOK Jowisz w sierpniu ub.r. – tego samego dnia zarząd komisaryczny pojawił się w SK Banku z Wołomina, który w listopadzie zbankrutował. W końcu lutego br. SKOK Jowisz miał 21,5 mln zł ujemnych funduszy własnych, a łączna strata wynosiła 37,6 mln zł.