Genowefa Grabowska: Zapowiedzi postawienia Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu są ewidentną presją na konstytucyjny organ, presją, która może utrudniać należyte wykonywanie jego zadań

Jak jest chroniona niezależność Narodowego Banku Polskiego?
ikona lupy />
Prof. dr hab. Genowefa Grabowska, Instytut De Republica / Materiały prasowe

Mamy stosowne zapisy prawne zarówno na poziomie polskiego, jak i europejskiego prawa. Chociaż nie mamy w Polsce waluty euro, to jesteśmy narodowym bankiem centralnym państwa należącego do Unii Europejskiej. Banki tych państw tworzą Europejski System Banków Centralnych, o którego kompetencjach stanowią traktaty europejskie. Mamy stosowne przepisy w traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, gdzie opisano czym jest Europejski System Banków Centralnych, kto wchodzi w jego skład, jakie są jego kompetencje i jak powinni zachowywać się jego członkowie, a także – bo to w tym przypadku najistotniejsze – jaką mają ochronę na gruncie międzynarodowym.

W systemie polskim obecną sytuację reguluje Konstytucja RP (art. 227) oraz ustawy o Narodowym Banku Polskim i o Trybunale Stanu, które wyraźnie definiują pozycję prawną NBP i jego Prezesa, kompetencje, zasady odpowiedzialności.

Ale w Konstytucji RP nie ma mowy wprost o niezależności, nie pada tam takie słowo...

Ale ona wynika z całokształtu przepisów. Polska konstytucja, podobnie jak prawo europejskie, wyraźnie podkreśla niezależność prezesów wszystkich banków krajowych. Jest to może zapisane mniej wyraźnie niż w przepisach europejskich, ale mamy przecież stwierdzenie, że Prezes NBP nie może należeć do partii politycznej, ani do związku zawodowego, nie może prowadzić działalności, której nie można pogodzić z godnością jego urzędu. Są więc zapisy wyraźnie dotyczące formalnej strony niezależności.

Konstytucja określa kadencję Prezesa NBP, ustalając iż ma trwać sześć lat. Widzimy tu zresztą odwzorowanie przepisów europejskich stanowiących, że kadencja prezesów banków krajowych nie może być krótsza niż lat pięć! Natomiast kadencja Prezesa EBC trwa aż osiem lat! Tak długa kadencja ma zapewnić stabilność w kierowaniu bankiem, tym samym stabilność polityki finansowej, a przez to – gospodarki państwa. Poza tym uniezależnia Prezesa NBP od wpływów politycznych, jako że kadencje ciał kolegialnych (parlamenty krajowe) są krótsze, najczęściej czteroletnie. Dłuższa kadencja ma w założeniach odciąć banki centralne od bieżącej polityki, pozwolić im na spokojną, niezakłócaną przez bieżące zawirowania polityczne, pracę,

Niezależność nie oznacza jednak nieusuwalności?

Oczywiście, ale może to nastąpić wyłącznie w przypadkach wyraźnie wskazanych w prawie, tzn. jeśli prezes przestał spełniać warunki konieczne do wykonywania jego funkcji lub dopuścił się poważnego uchybienia związanego z urzędowaniem. Przesłanka zwolnienia z urzędu jest bardzo ogólna, ale mogłaby być np. użyta w przypadku długotrwałej choroby uniemożliwiającej prezesowi sprawowanie urzędu. Drugą przesłanką jest „dopuszczenie się przez prezesa poważnego uchybienia”. To dość ogólny zapis, ale doprecyzowany w dalszych przepisach: po pierwsze – uchybienie musi być poważne, po drugie – musi być w sposób jednoznaczny udowodnione.

Pamiętajmy, że przesłanki do odwołania prezesa krajowego banku centralnego (u nas NBP) stanowią katalog zamknięty, którego nie można rozszerzać ani poprzez domniemanie, ani przez próbę „twórczego” interpretowania obowiązującego prawa. I tu nie ma różnicy, bo zarówno prawo polskie, jak europejskie bardzo mocno bronią stabilnej pozycji banków centralnych oraz ich prezesów. Także instytucje europejskie (Prezes EBC oraz TSUE) monitorują takie sytuacje i reagują, gdy w państwach członkowskich pojawiają się zagrożenia dla niezależności banków krajowych lub ich prezesów.

Zwolnienie z urzędu jest zatem dopuszczalne przez prawo.

Ale w praktyce – zwłaszcza europejskiej – zasada niezależności banków jest przestrzegana bardzo rygorystycznie. W roku 2019 mieliśmy do czynienia z casusem łotewskim, gdzie prezes banku centralnego został oskarżony przez krajowe władze o poważne przestępstwo korupcyjne, w tym czerpanie korzyści materialnych.

Jednak zdaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który rozpatrywał skargę ukaranego prezesa, stawiane mu zarzuty nie zostały wystarczająco udowodnione i w konsekwencji krajowa decyzja zabraniająca mu dalszego pełnienia urzędu została unieważniona. TSUE nie odesłał jednak tej sprawy władzom łotewskim do ponownego rozpoznania, tylko unieważnił ich decyzję, a prezes automatycznie powrócił do pełnienia urzędu.

Skąd wynikała taka rygorystyczna decyzja?

Po pierwsze, instytucje europejskie bardzo mocno chronią niezależność banków krajowych i ich prezesów. Uważa się ich za architektów europejskiej polityki finansowej, stojących na straży stabilności waluty decydującej o stanie gospodarki, itd. Do wykonywania tych zadań potrzebny jest spokój, respektowanie niezależności tych instytucji, słowem – jak najmniej wstrząsów.

Poza tym obawiano się skutków niedobrego precedensu. Wszak gdyby w jednym kraju członkowskim UE dopuszczono do odwołania prezesa banku centralnego z dość miałkich – jak uznano – powodów, to cały system mógłby się posypać. Przecież EBC i krajowe banki centralne tworzą ESBC, a to ogromna przestrzeń do wpływu na stan finansów, siłę i stabilność europejskich walut, decyzji o kursach, itd.

Czy to oznacza, że prawo europejskie silniej chroni niezależność banku centralnego niż polskie?

Powiedziałabym raczej, że polskie przepisy wyrażają te same zasady tylko nieco innymi słowami, ale skutek jest ten sam. U nas, w Konstytucji RP dużą wagę się przywiązuje do formalnej oceny niezależności – tak jak wspomniałam, Prezes NBP nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego czy prowadzić działalności publicznej, ale tylko takiej, której się nie da pogodzić z godnością jego urzędu (art. 227 ust. 4 Konstytucji RP).

Trzeba dodać, iż niezależność Prezesa NBP jest także szczególnie chroniona w płaszczyźnie materialnej, tzn. korzysta z niej przy wykonywaniu powierzonych bankowi wyłącznych kompetencji, takich jak: prawo emisji pieniądza, ustalanie i realizacja polityki pieniężnej czy dbałości o wartość polskiego pieniądza. Realizując te zadania, Prezes – jako organ NBP – nie może ulegać jakimkolwiek wpływom i naciskom zewnętrznym, przyjmować z zewnątrz jakichkolwiek poleceń, podając w ten sposób swą niezależność w wątpliwość. Ale jest to jednocześnie silny konstytucyjny sygnał wysłany do tych, którzy próbowaliby wpływać na Prezesa NBP lub kolegialne organy systemu bankowego (RPP czy Zarząd NBP). Sygnał wyraźny, że Konstytucja RP tego robić zabrania!

Co można uznać za próby wpływania na Prezesa NBP?

Zapowiedzi postawienia Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, byłyby – a właściwie – już są taką groźbą, są ewidentną presją na konstytucyjny organ, presją, która może utrudniać należyte wykonywanie jego zadań. Jeśli Prezes NBP pełni urząd w atmosferze wrzawy politycznej wokół niego i kierowanej przezeń instytucji, jeśli w codziennej pracy będzie miał „z tyłu głowy” obawę, że są zamiary pociągnięcia go odpowiedzialności niemal za wszystko, to łatwo sobie wyobrazić, jak niekorzystnie może się to odbić na podejmowanych decyzjach.

Zatem gwarancją niezależności powinna być nie tylko indywidualna odporność Prezesa NBP na wszelkie wpływy zewnętrzne, ale także nałożony na wszelkie inne podmioty, w tym instytucje i organy państwa, obowiązek powstrzymania się od wywierania wpływu (poprzez jakiekolwiek działania) na tę osobę, która pełni funkcje Prezesa NBP.

Czyli można powiedzieć, że już same zapowiedzi postawienia Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, nawet przed złożeniem wniosku w tej sprawie, naruszają niezależność urzędu?

Na pewno są bardzo złym sygnałem. Pokazują bowiem tak w kraju, jak i za granicą, że niezależność Prezesa oraz NBP jest kwestionowana, a nawet – zagrożona. Wszak nie można inaczej rozumieć powtarzających się wypowiedzi polityków z wysokiego szczebla, że „Prezes NBP stanie przed Trybunałem Stanu”, a nawet, że „zostanie stamtąd wyprowadzony przez silnych ludzi”! To ewidentne pogwałcenie niezależności zarówno Prezesa NBP, jak i pośrednio – konstytucyjnych organów tego banku. Takie wypowiedzi są szkodliwe, a dodatkowo bulwersują, bo są pozbawione jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia, brak tam zarzutów, które spełniałyby przesłanki przewidziane w prawie.

Taka polityczna żonglerka jest bardzo szkodliwa dla państwa i jego systemu bankowego. Jest także groźna dla stabilności polskiego złotego. To niebezpieczne igranie z ogniem, które jak najszybciej powinno się zakończyć. A rozgrzane głowy powinny pamiętać, że tak naprawdę skutki tych działań mogą – co prawda – dotknąć Prezesa NBP, ale najbardziej uderzą w stabilność naszego systemu finansowego, w siłę polskiego złotego, a w konsekwencji – w konkurencyjność polskiej gospodarki i portfel każdego z nas.

Po stronie prof. Adama Glapińskiego opowiedziała się ostatnio Prezes Europejskiego Banku Centralnego.

Wcale się nie dziwię, że już zapowiedź postawienia Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu wywołała bardzo silną reakcję szefowej EBC. Nie spodziewałam się, że pani prezes Christine Lagarde odpisze w aż tak stanowczy sposób oraz że zaproponuje Prezesowi NBP tak daleko idącą ochronę na szczeblu europejskim. Ale tu wróćmy do przypadku łotewskiego – gdyby nagle zaczęto w Europie stawiać różne zarzuty prezesom narodowych banków centralnych i przed ich udowodnieniem – zawieszać ich w obowiązkach i pozbawiać możliwości wykonywania funkcji, to możliwość sterowania europejskim systemem banków centralnych byłaby zaburzona, a właściwie przestałaby istnieć. Prezes EBC, pani Christine Lagarde nie miałaby możliwości kierowania całym systemem ESBC, a finanse europejskie (i w ślad za tym gospodarka europejska) znalazłyby się „pod ścianą”.

Uważa pani, że argumenty tych, którzy chcą postawić Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu są niewystarczające?

Dziwią mnie osoby, które interpretują niezależność Prezesa NBP w sposób dalece ograniczający możliwość wykonywania przezeń obowiązków. Słyszę, że nie jest niezależny, bo… mówi o euro, a to kwestia polityczna. Tak rozumując, dojdziemy do absurdalnego wniosku, że Prezesowi NBP nie wolno się wypowiadać w sprawach polityki pieniężnej czy oceniać kondycji gospodarki, bo są tam elementy polityki! Ale to przecież są płaszczyzny jego konstytucyjnej działalności i Prezes NBP ma prawo o tym mówić. Niezależność nie może być kagańcem odcinającym Prezesa NBP od informacji niezbędnych do wykonywania obowiązków! Oczywiście, jak każdy organ państwa ma on działać praworządnie, tzn. na podstawie i w granicach prawa, ale nie można z niezależności czynić instrumentu, który uniemożliwi wykonywanie nałożonych nań zadań.

Są też zarzuty dotyczące niewłaściwej, zdaniem krytyków, walki z inflacją…

Pamiętajmy jednak, że konstytucyjna odpowiedzialność Prezesa NBP ma charakter indywidualny, co oznacza, że nie można mu przypisać odpowiedzialności za decyzje kolegialne podejmowane np. w wyniku głosowania w Radzie Polityki Pieniężnej. I tak na przykład wszystkie decyzje dotyczące stóp procentowych nie są jednoosobowymi decyzjami Prezesa NBP, tylko decyzjami kolegialnymi, za które odpowiada cały organ, a nie jedna osoba, nawet jeśli temu organowi przewodzi Prezes NBP! Powtórzmy: odpowiedzialność konstytucyjna ma ściśle indywidualny charakter.

Można zrozumieć, że polityka ma swoje prawa, ale przecież politycy powinni myśleć perspektywicznie i w podejmowanych działaniach nie kierować się osobistymi sympatiami czy polityczną niechęcią. Ich słowa i działania niosą przecież wymierne konsekwencje dla kraju, dla naszej gospodarki i dla naszych portfeli! A tak delikatna materia wymagają szczególnego spokoju, umiaru i rozwagi!

partner

ikona lupy />
fot. materiały prasowe