Ograniczenie inwestycji mieszkaniowych i infrastrukturalnych przełożyło się na wyhamowanie wzrostu cen materiałów oraz usług.

Stawki idą w dół, co potwierdzają najnowsze dane grupy PSB i portalu Rynekpierwotny.pl. Według nich ceny materiałów budowlano-remontowych we wrześniu spadły średnio o 0,9 proc. w porównaniu z sierpniem 2023 r. Rok do roku obniżka to średnio 0,6 proc. Jeśli chodzi o wskaźnik zmiany cen robót budowlanych montażowych to ten, według GUS, w ostatnich miesiącach oscyluje w okolicy 0,2–0,3 proc. W efekcie roboty ziemne, murarskie, wykonanie konstrukcji betonowych są droższe o kilka, a nie, jak jeszcze w I kw. roku, o kilkanaście procent w porównaniu z 2022 r.

Zdaniem ekspertów taka sytuacja nie potrwa jednak długo. Już w przyszłym roku przedsiębiorcy realizujący inwestycje powinni szykować się na odwrotny trend. Będzie bowiem przybywać inwestycji. Według danych GUS deweloperzy we wrześniu 2023 r. rozpoczęli budowę 12,2 tys. lokali, co oznacza wzrost o ponad 40 proc. rok do roku. Planowane są też kolejne inwestycje drogowe.

ikona lupy />
Budowlańcy spodziewają się zmian w systemie realizacji projektów: będzie więcej maszyn zastępujących ludzi i więcej gotowych prefabrykatów / Shutterstock / fot. creator12/Shutterstock

– Jest też szansa, że zostaną odblokowane projekty kolejowe, które są uzależnione od środków z KPO oraz nowej perspektywy unijnej. Myślę, że już w drugiej połowie roku da się zauważyć zwiększoną liczbę projektów – mówi Adrian Furgalski, z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, i podkreśla, że będzie to też oznaczało nadganianie opóźnień, które powstały w związku ze wstrzymaniem wypłaty środków. – Więcej inwestycji to większy popyt na pracowników czy materiały, a to zwykle przekłada się na wzrost cen – zaznacza.

Jaki? Zdaniem ekspertów nie będzie on już tak wysoki jak dotychczas. Zgodnie z najnowszym raportem Grupy PSB w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku najbardziej zdrożały: cement i wapno (21 proc.), chemia budowlana (8 proc.), farby i lakiery (+8 proc.) oraz sucha zabudowa (5 proc.).

– Spodziewałbym się podwyżek bliższych poziomowi inflacji – mówi Szymon Firląg, prezes zarządu Związku Pracodawców, Producentów Materiałów dla Budownictwa. Choć, jak przyznaje, wiele zależy od faktycznej skali popytu.

Tomasz Delowski z Tętnowski Development dodaje, że warto wziąć pod uwagę dwa aspekty. Pierwszy związany jest z kosztami pracy, które w wyniku kumulacji inwestycji mogą wzrosnąć. Powodem będzie brak siły roboczej. Jak zauważa, wcześniej opieraliśmy się głównie na pracownikach z Ukrainy i Białorusi, ale teraz jest ich coraz mniej, wielu specjalistów wyjeżdża do Niemiec. Efektem będą zmiany w systemie pracy i upodobnienie procesu do budów niemieckich – więcej sprzętu, prefabrykatów, a mniej zatrudnionych pracowników. To zdaniem Delowskiego proces, który czeka nas przez najbliższe 4–5 lat.

– Drugi aspekt związany z kumulacją inwestycji to spekulacyjny nacisk na wzrost cen materiałów budowlanych. Spekulacyjny, ponieważ w tym momencie nie ma podstaw do tego, żeby ceny materiałów budowlanych poszły w górę. Mamy do czynienia z hamowaniem gospodarki w całej Unii i w Chinach, więc siłą rzeczy i u nas te ceny powinny hamować. Wzrosty mogą być też spowodowane sytuacją polityczną, może dojść do nasilenia konfliktu na Bliskim Wschodzie, a tym samym do wzrostu cen ropy naftowej – zaznacza rozmówca DGP.

Grzegorz Woźniak, prezes spółki Q3D Locum, mówi, że niektórzy producenci ze względu na inflację zapowiadają już podwyżki cen produktów od nowego roku. Czy jednak do tego dojdzie, trudno powiedzieć, ponieważ firmy budowlane mają obecnie ogromny problem z pozyskaniem nowych kontraktów. – Zgłasza się do nas dużo więcej firm zainteresowanych współpracą niż kiedyś. Od roku widać deficyt pracy na rynku budowlanym. Firmy, które dawniej zajmowały się wyłącznie generalnym wykonawstwem dużych projektów, teraz akceptują rolę podwykonawcy, aby utrzymać zatrudnienie. Jeżeli budowlanka nie ruszy, to w przyszłym roku spodziewałbym się raczej spadków cen materiałów budowlanych, a nie wzrostów. Zarazem może być tak, że jeśli pieniądze z KPO zostaną odblokowane, rozpoczną się inwestycje publiczne i duże firmy, które w tym momencie nie mają pracy, zajmą się infrastrukturalnymi projektami, a to oznaczałoby poprawę kondycji branży budowlanej, a tym samym wzrost cen materiałów – uważa.

– Zmniejszenie liczby kontraktów, które spowodowało stabilizację rynku materiałów i obniżki cen, wpłynęło również na wzrost dostępności podwykonawców. Obecnie obserwujemy bardzo płynny przebieg inwestycji budowlanych, bez przerywania łańcuchów dostaw, co było bolączką rok i dwa lata temu – tłumaczy Tomasz Seremet, wiceprezes Pekabeksu. I przewiduje, że pod koniec I kw. 2024 r. nastąpi znaczący wzrost liczby rozpoczynanych inwestycji budowlanych, w związku z czym popyt na materiały wzrośnie na przełomie I i II kw. i może dojść do wzrostu ich cen. – Będziemy się wówczas starali podpisywać kontrakty z jak najdłużej zagwarantowanymi cenami – wyjaśnia wiceszef Pekabeksu.

Na razie firmy nie zabezpieczają się przed ewentualnym wzrostem cen. – Kumulacja inwestycji jest zagrożeniem. Jednak na razie obserwujemy. Spodziewamy się odbicia cen, a co za tym idzie, kosztów realizacji inwestycji – mówi Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag.

Jak tłumaczą budowlańcy, zima to czas wyhamowania prac, więc nadchodzące miesiące będą sprzyjały utrzymaniu obecnej sytuacji. Dopiero w przyszłym roku będą podejmować decyzje w tej sprawie.

– W zasadzie od II kw. 2023 r. nie było potrzeby zamawiania materiałów wcześniej i ich gromadzenia, natomiast sytuacja zmieni się w I–II kw. 2024 r., wtedy będziemy wdrażać długoterminowe kontrakty na zakup materiałów z jak najdłuższą gwarancją cen. Biorąc jednak pod uwagę, że inwestycje w technologii prefabrykacji są realizowane w znacznie krótszym czasie niż w technologii tradycyjnej, wahanie cen nie ma aż tak ogromnego wpływu na nasze działania – wskazuje Tomasz Seremet. ©℗