Zatrudnienie w placówkach bankowych spada, w centralach rośnie. Banki systematycznie zmniejszają zatrudnienie w placówkach. Według ostatnich danych w oddziałach, filiach czy przedstawicielstwach pracowało 58 tys. osób, o 4,3 proc. mniej niż rok wcześniej.
BNP Paribas Bank Polska zapowiedział, że w ciągu najbliższych trzech lat w ramach zwolnień grupowych może zmniejszyć zatrudnienie o 900 osób. Zarząd podjął taką decyzję „w związku z realizowanymi działaniami mającymi na celu poprawę efektywności operacyjnej i kosztowej, w tym dalszą transformacją technologiczną w zakresie procesów sprzedaży, obsługi posprzedażowej i wsparcia, a także kontynuacją wdrożenia w strukturach banku nowego modelu pracy opartego na metodyce zwinnej”.
W końcu czerwca w polskiej filii największej francuskiej grupy bankowej pracowało 8,2 tys. osób.
Poprzednia fala zwolnień w polskim BNP Paribas miała miejsce w latach 2019–2020. W ciągu dwóch lat zatrudnienie zmniejszyło się o ok. 2 tys. etatów. Było to pokłosie przejęcia podstawowej działalności Raiffeisen Bank Polska. Cięcie etatów jest jednym z najważniejszych sposobów na osiągnięcie tzw. efektów synergii i poprawę wyników w efekcie fuzji.
Zdaniem Andrzeja Powierży, analityka w Biurze Maklerskim Banku Handlowego, zapowiedź BNP Paribas nie zwiastuje nowej fali cięć etatów w sektorze. Ale nie dlatego, że ich nie będzie. – Trend dotyczący zatrudnienia jest stały. Nie ma czegoś takiego, jak plan ograniczania kosztów, po którego zrealizowaniu można spocząć na laurach. Jest stały proces szukania oszczędności, który wiąże się z wprowadzaniem innowacji, cyfryzacją – komentuje rozmówca DGP.
I zastrzegając, że to już jego domysły, dodaje: – Na tle innych banków giełdowych BNP Paribas ma bardziej korporacyjny profil. Tego typu instytucje mają zwykle więcej aktywów na pracownika. Szanse na to, że bank stanie się mniej korporacyjny zmalały ze względu na wyrażone przez jego zarząd wątpliwości, czy z powodu ryzyka „polityczno-prawnego” opłaca się mocniej wchodzić w kredyty hipoteczne.
Część banków ogranicza obecność w segmencie hipotecznym z uwagi na koszty ryzyka prawnego związane z kredytami we frankach, a także próby podważania umów złotowych, w których oprocentowanie jest uzależnione od zmiany stawek WIBOR.
W polskim BNP Paribas wartość aktywów na zatrudnionego wynosiła w końcu czerwca 18,3 mln zł. Średnia w krajowym sektorze bankowym to ok. 20 mln zł. W ostatnich latach mierzona w ten sposób efektywność zatrudnienia szła szybko w górę. W głównej mierze to efekt nominalnego wzrostu sumy bilansowej poszczególnych banków i całego sektora, ale po części to również skutek ograniczenia liczby pracowników.
Do połowy ubiegłego roku zatrudnienie w sektorze spadało. Taki trend miał miejsce od ponad dekady. Ale kilkanaście miesięcy temu się zatrzymał. W sierpniu br. (to najnowsze dane Komisji Nadzoru Finansowego) liczba pracowników banków była o 1,4 proc. wyższa niż rok wcześniej. W sektorze pracowało niemal 144,7 tys. osób. Na zahamowanie spadku zatrudnienia w bankach wpłynęła sytuacja w będących pod kontrolą państwa dwóch największych bankach – PKO BP i Pekao. Oba w przeszłości systematycznie ograniczały zatrudnienie, ale w ostatnich kilku kwartałach utrzymywały je na stałym poziomie.
Banki systematycznie zmniejszają zatrudnienie w placówkach. Według ostatnich danych w oddziałach, filiach czy przedstawicielstwach pracowało 58 tys. osób, o 4,3 proc. mniej niż rok wcześniej. W przeszłości to w placówkach pracowała większość zatrudnionych. Sytuacja zmieniła się w 2019 r. A w sierpniu br. liczba pracowników central bankowych sięgnęła 86,1 tys. Była o 5,6 proc. większa niż rok wcześniej.
Zwiększanie liczby etatów w centralach wynika z faktu, że coraz większą rolę w funkcjonowaniu instytucji finansowych odgrywa technologia. Banki są więc zmuszone do szukania specjalistów IT. Rosnące wymogi regulacyjne sprawiają, że pojawia się popyt np. na specjalistów od raportowania czy compliance. Centrale coraz częściej biorą też na siebie kontakty z klientami – np. przez call center.
Wybieranie przez klientów zdalnych kanałów komunikacji przekłada się na mniejsze zapotrzebowanie na oddziały i ich pracowników. Obecnie sieć krajowych banków nieznacznie przekracza 10 tys. placówek. Przed dekadą było ich o połowę więcej. ©℗