Spowolnienie gospodarcze nie zastopowało rozwoju przemysłu 4.0 w Polsce, ale daleko nam do zachodnich standardów.

W ubiegłym roku w krajowych fabrykach zainstalowano 3,1 tys. robotów przemysłowych. To drugi najlepszy wynik po rekordowym 2021 r., kiedy zamontowano ich 3,3 tys. – wynika z raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki.

– Jeszcze trzy–cztery lata temu robotyzacja była modą w przemyśle. Dziś to absolutne must be. Polskich pracowników brakuje. Widać odpływ osób z innych krajów – mówi Krzysztof Inglot, prezes zarządu Personal Services. – Tylko w ciągu ostatnich czterech lat płaca minimalna zwiększyła się o ponad 50 proc. To przyspiesza zwrot z robotyzacji, co przekonuje firmy do inwestycji. Szczególnie że wraz z ich upowszechnianiem się ceny urządzeń maleją – tłumaczy.

– W samej Polsce mamy trzy nowoczesne centra robotyczne, gdzie procesy logistyczne są wspierane przez ponad 10 tys. urządzeń. Rozwiązania robotyczne przyczyniają się do podniesienia jakości procesu logistycznego, wpływają na tworzenie bezpieczniejszego i bardziej ergonomicznego miejsca pracy oraz umożliwiają dostarczanie produktów do klientów w krótszym czasie – mówi Tomasz Michalski, dyrektor zarządzający centrum logistycznego Amazon w Bielanach Wrocławskich.

Na robotyzację postawił też Volkswagen, który w swoich zakładach w Polsce wykorzystuje także rzeczywistość rozszerzoną AR i VR oraz profesjonalne smartwatche. – Te urządzenia rewolucjonizują procesy produkcyjne. To, co rozpoczęło się jako sposób na poprawę komunikacji między urządzeniami a ich operatorami, szybko usprawniło produkcję. Dzięki temu zakłócenia techniczne są identyfikowane i rozwiązywane znacznie szybciej, co przekłada się na imponujące zwiększenie wydajności – mówi Jarosław Kurosz, dyrektor produkcji zakładu VW we Wrześni.

Jakub Stec z ABB, odpowiedzialny za sprzedaż robotów, podkreśla tempo, w jakim w Polsce firmy instalują te nowoczesne urządzenia – na 10 tys. pracowników na koniec ub.r. mieliśmy ich 71, podczas gdy jeszcze dwa lata wcześniej zaledwie 52. Średnia dla Unii Europejskiej to jednak 141.

Łukasz Otta, dyrektor ds. transformacji cyfrowej oraz rozwoju biznesu w Siemens Polska, zaznacza, że Polska wciąż musi gonić Zachód. Inaczej nasza gospodarka straci na konkurencyjności. Gdy się spojrzy na wskaźnik DESI, czyli indeks gospodarki cyfrowej, jesteśmy na 24. miejscu na 27 krajów Unii Europejskiej. – Nasze badanie pokazuje, że w przypadku średnich przedsiębiorstw jesteśmy dopiero w połowie drogi do cyfryzacji przemysłu. Dużo lepiej radzą sobie duże przedsiębiorstwa – mówi.

– W Polsce jak na razie jest zainstalowanych niespełna 23 tys. robotów. Dla porównania w Niemczech, które są piątą najbardziej zautomatyzowaną gospodarką na świecie, tylko w ubiegłym roku uruchomiono ich 25 tys. – wylicza Daniel Niepsuj, regionalny menedżer ds. sprzedaży w Universal Robots.

Najwięcej – 33 proc. – robotów jest u nas instalowanych w branży motoryzacyjnej. Na drugim miejscu jest branża chemiczna i produkcji plastiku z udziałem na poziomie 16 proc., a na trzecim metalurgiczna z 14 proc.

– Ponad połowa parku maszynowego, czyli 54 proc., zajmuje się zadaniami związanymi z przenoszeniem – paletyzacją, depaletyzacją, podawaniem. Drugim wybijającym się obszarem, gdzie są implementowane roboty, jest spawanie, co jest wyraźnie powiązane z brakiem specjalistów na rynku – mówi Daniel Niepsuj.

W ABB najlepiej sprzedają się roboty przemysłowe, głównie antropomorficzne – przegubowe, służące głównie do przenoszenia, paletowania itp. Największą dynamikę wzrostu notuje się w przypadku robotów typu delta, stosowanych w liniach montażowych, gdzie gotowy produkt składa się z dziesiątek elementów. Na popularności zyskują też coboty, czyli roboty współpracujące. – Dają one nowe możliwości, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i łatwość instalacji, jednocześnie powoli wchodzą tam, gdzie do tej pory dominowały jednostki typowo przemysłowe, np. w obszar spawania – mówi Jakub Stec.

Choć robotyzacja postępuje, to jednak ubiegłoroczny wynik w zakresie instalacji jest gorszy niż w roku poprzednim. Według ekspertów wówczas motywacją była pandemia. Teraz niepewne otoczenie gospodarcze i geopolityczne, ale też skomplikowane przepisy, niejasne programy wsparcia (tzw. ulga na robotyzację jest de facto trudna w realizacji i rozłożona na lata) nie sprzyjają postępowi. Firmy inwestują ostrożniej, planując działania bardziej krótkoterminowo.

Mimo to nasi rozmówcy spodziewają się w 2023 r. podobnych wyników sprzedaży jak w 2022 r.

– Robotyzacja zmniejsza rotację pracowników, standaryzuje jakość produkcji, a tym samym zmniejsza ilość odpadów i koszty przeróbek oraz obniża koszty energii elektrycznej. Korzyści powinny przeważyć nad obawami – twierdzi Daniel Niepsuj. ©℗

ikona lupy />
Materiały prasowe