Transformacja energetyczna w każdym kraju europejskim będzie wyglądała inaczej, a derusyfikacja powinna obejmować różne źródła energii
- Cała Europa chce ukarać zbrodniczą politykę Federacji Rosyjskiej. Pytanie jest o to, jak to zrobić – powiedział dr hab. Tomasz Młynarski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, podczas panelu „Derusyfikacja europejskiej energetyki – realny cel czy utopia?”, w trakcie Krynica Forum 2023.
Według Tomasza Młynarskiego można to osiągnąć poprzez dywersyfikację źródeł energii, redukcję konsumpcji oraz transformację energetyczną. Przytoczył przykład Francji, która podjęła decyzję o redukcji (a docelowo – całkowitym zaprzestaniu) zużycia ropy oraz gazu i intensywnie inwestuje w transformację, budując obecnie 50 farm wiatrowych na morzu oraz rozwijając sieć biogazowni. Od 2040 r. we Francji nie będzie można produkować samochodów spalinowych, w związku z czym obecnie obowiązują dopłaty do aut elektrycznych, a w kraju działa 100 tys. ładowarek do nich. Tomasz Młynarski uważa, że ważną rolę odegra też wodór i nie należy się go bać.
Paweł Strączyński, wiceprezes Banku Pekao S.A., zauważył, że na początku kryzysu energetycznego związanego z wojną w Ukrainie, brakowało w Europie węgla. Wynikało to z tego, że polityka Unii Europejskiej jest antywęglowa, więc spółki górnicze i energetyczne dysponujące kopalniami przez lata ograniczały wydobycie. Niemożliwe więc było nagłe przygotowanie nowych wyrobisk, ponieważ jest to proces inwestycyjny trwający nawet dwa lata.
– W mojej ocenie jeszcze przez lata węgiel będzie stanowił podstawę bezpieczeństwa energetycznego kraju, co najmniej do czasu aż chyba że powstaną wysoko wydajne magazyny energii. Musiałby jednak nastąpić przełom technologiczny, który umożliwiłby skuteczne magazynowanie energii z farm wiatrowych oraz fotowoltaiki – mówił Paweł Strączyński. – Wodór jest projektem przyszłości, a my jesteśmy tu i teraz. Dziś sprawność silnika Diesla to 50 proc., benzynowego – 40 proc., a wodorowego – 25 proc. – dodał.
Paweł Strączyński tłumaczył, że powinniśmy dążyć do redukcji zużycia gazu ziemnego oraz inwestować w odnawialne źródła energii, w tym elektrownie atomowe. Wcześniej konieczne będzie jednak wykorzystanie węgla.
– To węgiel powinien być paliwem przejściowym i korzystać z tych preferencji, które miał mieć gaz ziemny – argumentował.
O podejściu innych krajów do transformacji i niezależności energetycznej mówiła Agnieszka Kaźmierczak, Dyrektor Generalny Agencji Dostaw Euratomu, zauważając, że poza ropą i gazem, z Rosji często importowano także paliwo jądrowe.
– Po agresji Rosji, pierwszą zdecydowaną odpowiedź widzieliśmy ze strony Szwecji i Finlandii, które momentalnie zerwały umowy na dostawę paliwa jądrowego Rosji, a Finlandia także na budowę nowej elektrowni jądrowej – mówiła Agnieszka Kaźmierczak dodając, że inne kraje wolniej uniezależniały się od dostaw rosyjskich. W najgorszej sytuacji były te, które miały reaktory jądrowe starego rosyjskiego typu – Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Finlandia. – Słowacja miała zapas paliwa jądrowego, który wystarczyłby jej na mniej niż rok. Rosjanie zawsze stosowali cenowy nacisk, a w Europie i Stanach Zjednoczonych brakowało inwestycji, ponieważ Rosjanie zawsze byli w stanie być tańsi – dodała, tłumacząc wysoki stopień uzależnienia.
Pozytywnie oceniła dążenia części krajów do prowadzenia wspólnej polityki w zakresie energetyki jądrowej.
– W tym roku pod kierownictwem Francji powstała koalicja państw pronuklearnych. Nie spodziewam się jednak, że cała Europa będzie mówiła jednym głosem, ponieważ zawsze będą kraje przeciwne atomowi, takie jak Austria czy Luksemburg – mówiła Agnieszka Kaźmierczak.
Magdalena Maj, kierownik zespołu Klimatu i Energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym, zauważyła, że już w przeszłości pojawiały się pomysły wspólnego zakupu surowców energetycznych –chodziło o gaz ziemny. Po wybuchu wojny temat powrócił i w tym roku powstała platforma wspólnych zakupów gazu. Nie cieszyła się jednak dużą popularnością.
– Derusyfikacja jeszcze nie nastąpiła w stu procentach. Nadal są kraje, które importują ciekły gaz z Rosji, np. Węgry, Hiszpania czy Austria. Pełnego embarga na gaz jeszcze nie ma. Polska jest w komfortowej sytuacji, bo w idealnym momencie budowała gazociąg Baltic Pipe – mówiła Magdalena Maj. Wskazała też, że dużą wartością możliwość wymiany energii elektrycznej wewnątrz Unii Europejskiej i rozbudowa połączeń transgranicznych.
– Każdy kraj w Unii inaczej postrzega swoją drogę do dekarbonizacji i inaczej widzi swoje bezpieczeństwo. Polski rząd stawia na własne źródła i rozbudowę interkonektorów – mówiła.
Zauważyła, że ryzykowne może być założenie, że zawsze będzie możliwość sprowadzania energii z zagranicy.
Paweł Strączyński uważa, że mimo iż w etapie przejściowym konieczne będzie korzystanie z gazu, niemożliwy będzie powrót do gazu rosyjskiego.
– Procesy inwestycyjne, które dzieją się na świecie – budowa gazowców, oraz rozbudowa zdolności logistycznych do transportu LNG przez Australię czy Stany Zjednoczone, wskazuje, że nie będzie powrotu do gazu rosyjskiego. Temat rosyjski jest zamknięty – podkreślił.
Polityka Polski powinna być oparta na rozbudowie własnych źródeł energii oraz imporcie z krajów bezpiecznych, uważając jednak, żeby okres przejściowy nie trwał zbyt długo i nie doprowadził do uzależnienia od innych krajów niż Rosja.
– Saudi Aramco w zeszłym roku osiągnęło zysk wysokości 160 mld dolarów. Nigdy wcześniej na świecie jedna firma nie osiągnęła takiego zysku . Docelowo musimy osiągnąć niezależność energetyczną – powiedział wiceprezes Banku Pekao S.A.
Partnerzy relacji:
Czytaj więcej w dodatku:Krynica Forum 2023: dyskusje o przyszłości