Mały atom to zysk nie tylko dla lokalnej społeczności, ale całej polskiej gospodarki. Dzięki niemu nasz kraj stanie się bezkonkurencyjny – mówi Dawid Jackiewicz, wiceprezes Orlen Synthos Green Energy.
Temat małych reaktorów jądrowych na tak dużą skalę podejmujemy po raz pierwszy. Nie jest tajemnicą, że na tym etapie rozwoju energetyki jądrowej trudno jest ocenić, w którym kierunku on pójdzie i w jakim miejscu będziemy za kilkadziesiąt lat. W naszych projektach bazujemy na doświadczeniach kanadyjskich czy amerykańskich i na tej podstawie już teraz można śmiało powiedzieć, że pod względem systemu energetycznego staniemy się bezkonkurencyjni.
Koszty budowy małego reaktora jądrowego są oczywiście bardzo wysokie. To zatem droga inwestycja na wstępie. Jednak w okresie jego funkcjonowania, który jest przewidziany na 60 lat, z możliwością przedłużenia do 90 lat, wydatki są stabilne i znikome, jeśli chodzi o możliwości uzyskania taniej, konkurencyjnej rynkowo energii. Uważam wiec, że będzie to poważny impuls dla gospodarki, dający jej dostęp do bezpiecznej, zeroemisyjnej i stabilnej energii. Ale też ciepła. Zyskają więc samorządy, które niebawem staną przed problemem transformacji ciepłownictwa. Dla państwa będzie to też gwarancja uniezależnienia się od surowców energetycznych z zewnątrz oraz niepewnych dostawców spoza Polski.
Jeśli chodzi o czas realizacji inwestycji, na pewno będzie on krótszy. Taka jest specyfika budowy małych reaktorów jądrowych, które, co trzeba przy okazji zaznaczyć, spełniają te same wymagania środowiskowe, lokalizacyjne, co duże. Spodziewamy się, że pierwszy mały reaktor jądrowy w Polsce, a tym samym w Europie, zacznie działać już w 2029 r., maksymalnie w 2030 r.
Jeśli chodzi natomiast o cenę energii pozyskiwaną z małego reaktora jądrowego i o to, jak wypada w porównaniu z tą otrzymywaną z dużego, to o tym przekonamy się dopiero wówczas, gdy zostaną zrealizowane obie inwestycje. Czas uruchomienia dużego reaktora to 2035–2036 r. Zatem za kilka lat stanie się możliwe porównanie kosztów energii dostarczanej przez każdy z nich.
To duży projekt i wyzwanie, również legislacyjne, ale zakładamy, że wszystkim nam zależy na bezpieczeństwie energetycznym i w tej kwestii gramy do jednej bramki. Dlatego liczymy na to, że decyzje administracyjne będą wydawane na czas, nie będzie problemu z dostępem do podwykonawców, siły roboczej czy komponentów. Specyfiką małych reaktorów jądrowych jest to, że większość komponentów do ich budowy powstaje u producenta. Od niego są dostarczane na plac budowy, a potem składane w całość, co nie tylko niweluje ryzyko, że coś się nie powiedzie na etapie budowy i montażu, lecz także upraszcza cały proces. Realizacja inwestycji przypomina trochę bardziej złożoną budowę z klocków lego.
Zacznę od tego, że cały proces jest pionierski w skali krajowej, ale także europejskiej, w związku z czym i nasze cele muszą ewoluować i dostosowywać się do kolejnych etapów realizacji projektu. Gdy rodziła się idea we władzach koncernu, a wcześniej w głowie Michała Sołowowa i w jego grupie przedsiębiorstw, była mowa o zaspokajaniu własnych potrzeb energetycznych. Chodziło o to, żeby zabezpieczyć potrzeby produkcyjne i zapewnić tanią, zieloną i stabilną energię.
Dziś mówimy już o kilkudziesięciu reaktorach jądrowych, które mają powstać nie tylko na potrzeby własne firmy, ale też polskiego ciepłownictwa. Przypomnę, że Polska jest wśród krajów o najbardziej rozbudowanej sieci ciepłowniczej nie tylko w Europie, lecz także prawdopodobnie na świecie. Do systemu ciepłowniczego jest podłączonych 16 mln Polaków. Proces transformacji polskiego ciepłownictwa jest szacowany na setki miliardów złotych. Jedynym źródłem, które jest w stanie odpowiedzieć na jego potrzeby, jest właśnie energetyka jądrowa, dająca dostęp do produkcji ciepła po stosunkowo niewysokich kosztach.
Dziś mówimy, że będziemy w stanie produkować energię elektryczną zeroemisyjną na potrzeby własne, systemu elektroenergetycznego, polskiego ciepłownictwa oraz przemysłu energochłonnego. Stąd porozumienia, które zawieramy, jak to z ArcelorMittal.
Energetyka jądrowa to proces nie tylko długotrwały, skomplikowany, lecz także obwarowany wieloma restrykcjami. Nie ma się co temu dziwić. Chodzi przecież o zapewnienie bezpieczeństwa. Dlatego jako inwestor godzimy się, że ten proces inwestycyjny będzie nas kosztował więcej czasu, pracy i środków.
Dziś faktycznie jesteśmy na etapie wytyczenia sześciu lokalizacji. Prace nad wytypowaniem kolejnej już się toczą. W tych już ustalonych ruszyły natomiast prace w terenie, czyli sprawdzamy, na ile działki nadają się pod budowę reaktorów jądrowych. Musimy mieć pewność, że nie występują na nich żadne warunki wykluczające, które zostały określone w prawie atomowym. Jednocześnie prowadzimy dialog z Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Dostarczyliśmy do niej karty informacyjne na temat planowanych przedsięwzięć. Są one potrzebne do uzyskania informacji na temat badań środowiskowych, niezbędnych w związku z zaplanowanymi inwestycjami. Ruszył też proces konsultacji transgranicznych. Na razie biorą w nich udział Słowacja, Czechy i Austria. Mogą jednak dołączyć też inne kraje. Konsultacje potrwają kilkanaście miesięcy. Dadzą odpowiedź na to, jak zrealizować projekt, by nie ucierpiało na tym środowisko sąsiednich państw. Jesteśmy też na etapie uzyskiwania decyzji zasadniczej dla inwestycji, którą wydaje Ministerstwo Klimatu i Środowiska. To dokument, który potwierdza, że rząd akceptuje technologię w danej lokalizacji. Liczymy na to, że dokument otrzymamy już wkrótce. Bez niego nie można ruszyć z pracami budowlanymi.
Zainteresowanie wykazuje nie tylko Departament Stanu, bo w kwestii finansowania mamy kilka sygnałów ze świata finansów, m.in. od inwestorów czy funduszy. Z pewnością zadecydowała o tym skala programu. Opiewa bowiem na realizację nie jednego czy dwóch, ale kilkudziesięciu reaktorów jądrowych. Zakładamy wydatki na poziomie 100 mld zł. Jeśli chodzi o finansowanie, wspomniane w pytaniu, to ma pochodzić z programu Phoenix, który został ogłoszony przez Departament Stanu USA. Środki mają być przeznaczone na prace badawczo-rozwojowe, przygotowania studiów wykonalności projektu, który ma pomóc przejść transformację energetyczną i docelowo osiągnąć neutralność emisyjną.
Dodam, że w ubiegłym tygodniu w Londynie, w trakcie odbywającego się dorocznego Sympozjum WNA (World Nuclear Association), podpisaliśmy umowę wsparcia z ENEC (Emirates Nuclear Energy Corporation) dla naszych projektów budowy SMR-ów. Naszym celem jest współpraca umożliwiająca rozwój SMR-ów opartych na technologii BWRX-300, a także wykorzystanie unikalnych doświadczeń ENEC przy budowie elektrowni w Barakah, która, co jest wyjątkiem w tym biznesie, została zbudowana na czas i w ramach budżetu. Dla nas otwiera to drogę do współpracy dotyczącej finansowania budowy reaktorów BWRX-300.
Jest dobry. Powiem nawet, ze jestem zaskoczony, bo spodziewałem się większej nieufności ze strony mieszkańców czy władz samorządowych. Oczywiście padają trudne pytania na temat tego, czy technologia jest bezpieczna, jakie korzyści da, jakie wiążą się z nią ryzyka. Mieszkańcy i samorządy oczekują od nas szczegółowych wyjaśnień i informacji, których na bieżąco dostarczamy, bo chcemy grać w otwarte karty. A to oznacza, że będziemy inwestować tylko tam, gdzie jest pełna akceptacja dla naszych projektów. Jeśli jej nie będzie, to wycofamy się z inwestycji.
Spodziewamy się, ze pierwszy mały reaktor jądrowy w Polsce, tym samym w Europie, zacznie działać już w 2029 r., maksymalnie w 2030 r.
Obecnie jednak poparcie jest wysokie, bo społeczność lokalna wie, jak budowa małych reaktorów jądrowych pozytywnie wpłynie na konkurencyjność ich regionów. Ich powstanie oznacza rozbudowę infrastruktury, nowe miejsca pracy. Do obsługi jednego bloku elektrowni o mocy 300 MW potrzeba 100 pracowników. Kolejnych 700 będzie wymaganych w firmach, które będą z nim współpracować. Myślę o gastronomii, hotelarstwie czy specjalistycznych firmach dostarczających np. komponenty do elektrowni. Jeśli chodzi o wpływy do budżetów gmin, w których powstaną małe reaktory jądrowe, to wynosić one będą od 12 do 24 mln zł. To zysk, obok którego trudno przejść obojętnie.
Czytaj więcej w dodatku:Krynica Forum 2023: dyskusje o przyszłości