Baryłka ropy gatunku Brent po raz pierwszy od listopada kosztuje ponad 90 dol. Mimo to ceny paliw na krajowych stacjach spadają.

W środę cena baryłki na rynku w Londynie przekroczyła 92 dol. Wpływ na przejściowe przynajmniej ograniczenie dostaw surowca na światowe rynki ma m.in. katastrofalna powódź w Libii, która spowodowała wstrzymanie eksportu przez ten kraj. Libia jest członkiem OPEC i wydobywa ponad 1 mln baryłek ropy dziennie.

– Za wzrostem cen ropy stoją przede wszystkim ograniczenia w podaży. Trend wzrostowy może się utrzymać w perspektywie najbliższych tygodni, ale też trudno prognozować jego kontynuację w dłuższej perspektywie, jeśli nic się na rynku nie zmieni, przed wszystkim po stronie popytu – mówi Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ.

Słaby popyt i dostawy

Największy udział we wzroście cen ropy mają ograniczenia w jej wydobyciu wprowadzone przez Arabię Saudyjską. Lider organizacji OPEC i drugi po Stanach Zjednoczonych producent ropy ograniczył jej wydobycie o ponad 10 proc., poniżej 9 mln baryłek dziennie. W zeszłym tygodniu zapadła decyzja o utrzymaniu ograniczeń do końca roku. Arabii Saudyjskiej zależy na cenie ropy w okolicach 100 dol. za baryłkę, bo – według szacunków analityków agencji Bloomberg – dopiero taki kurs surowca na globalnych rynkach pozwala zrównoważyć budżet.

W wysiłkach mających podbić notowania surowca Arabię Saudyjską wspiera Rosja, która przejściowo produkuje więcej ropy od swojego arabskiego partnera. Jednak Rosjanie zgodzili się również do końca roku przedłużyć ograniczenie w eksporcie o 300 tys. baryłek dziennie. Efekt jest taki, że według najnowszej prognozy OPEC w IV kw. 2023 r. popyt na ropę będzie wyższy od jej produkcji o 3,3 mln baryłek dziennie. Tak duży deficyt na rynku może zdarzyć się po raz pierwszy od 2007 r. Wówczas cena baryłki ropy przekroczyła 140 dol.

Deficyt w wydobyciu ropy będzie musiał być pokrywany z zapasów. Tymczasem dane z państw OECD pokazują, że zapasy spadają – obecnie wystarczają one na pokrycie zapotrzebowania przez niemal 60 dni. Zasoby utrzymywane w latach 2015–2019 pozwalały na pokrycie zapotrzebowania na ropę przeciętnie przez cztery dni dłużej. Zapasy obniżają się także w Stanach Zjednoczonych, które w gronie OECD utrzymują ich najwięcej.

– Spadek zapasów to także jeden z powodów wzrostu cen. Część kupujących mogła się obawiać, że po tym, jak czołowe banki centralne zakończą podwyżki stóp procentowych, wzrost gospodarczy odżyje i tym samym wzrośnie także popyt na ropę, podnosząc jej cenę jeszcze bardziej. Wydaje się jednak, że nim do ożywienia dojdzie, to najbliższe kwartały upłyną jeszcze pod wpływem niskiego wzrostu gospodarczego – mówi Dorota Sierakowska i dodaje, że niektóre prognozy nie wykluczają recesji w Europie i Stanach Zjednoczonych na przełomie 2023 i 2024 r. W najnowszej analizie OPEC nie zmienił swoich prognoz zapotrzebowania na ropę, które ma wynieść w tym roku 102,1 mln baryłek dziennie.

W Polsce ceny w dół

W ciągu ostatnich trzech miesięcy notowania ropy naftowej poszły w górę o ok. 25 proc. W ślad za nimi drożeją również paliwa. Kurs oleju napędowego na rynku w Londynie, z dostawą w październiku, poszedł w górę o niemal 50 proc. od początku czerwca. Tymczasem cena oleju napędowego na krajowych stacjach jest jedynie kilka procent wyższa, niż była trzy miesiące wcześniej. Ceny hurtowe w ostatnich dniach nawet spadają – na początku miesiąca litr diesla kosztował ok. 5,11 zł, a we wtorek już tylko 4,94 zł. W przypadku benzyny 1 września 1 l w hurcie kosztował 5,35 zł, by we wtorek spaść do 4,96 zł. – Spadają ceny paliw na rynku hurtowym, w związku z tym spadają ceny na stacjach Orlenu i innych stacjach – mówi DGP Urszula Cieślak, analityczka BM Reflex.

Jak zauważa ekspertka, ceny ropy na rynkach międzynarodowych rosną, słabnie też złotówka, co kazałoby przewidywać, że ceny paliw będą rosnąć. – Jednak to producent każdego dnia ustala ceny hurtowe, a te są sukcesywnie coraz niższe, nie mamy korelacji z rynkiem światowym i europejskim. Zależności, które występowały wcześniej, w tym momencie nie występują. W krajach ościennych ceny na rynku detalicznym również rosną, u nas sytuacja jest inna – dodaje Cieślak.

Polityka stabilizacji

Pytany o ceny paliw na krajowych stacjach Orlen tradycyjnie zwraca uwagę, że nie zależą one tylko od bieżących notowań, lecz są pochodną oddziaływania wielu czynników.

„Warto zauważyć, że ceny paliw w Polsce od wielu już lat są jednymi z najniższych w Europie i to nie tylko w odniesieniu do krajów zachodnich, ale również do regionu Europy Środkowo-Wschodniej. W miarę możliwości, jakie wyznacza rynek, Orlen stara się, aby ceny oferowanego paliwa były jak najbardziej atrakcyjne dla klientów. Ponadto Orlen działa w kierunku stabilizacji cen, aby uniknąć gwałtownych wahań kosztów paliwa ponoszonych przez odbiorców. Sprzyja temu polityka cenowa koncernu, która jest kształtowana w perspektywie rocznej i realizowana zgodnie z przyjętymi założeniami finansowymi” – napisało biuro prasowe Orlenu w odpowiedzi na pytania DGP.

Po fuzji z Lotosem Orlen kontroluje 65 proc. rynku hurtowego paliw w Polsce. – Wiemy, kto ustala ceny paliw, bo wiemy, kto jest głównym graczem. Jeżeli główny producent paliw i główny operator na rynku hurtowym oferuje towar w określonych cenach, to podąża za tym rynek. To on decyduje, jak prowadzić politykę – podkreśla Urszula Cieślak. Jej zdaniem celem tej strategii jest to, by ceny paliw spadły do takiego poziomu, by we wrześniu udało się osiągnąć poziom inflacji zapowiedziany przez prezesa Narodowego Banku Polskiego. W zeszły czwartek Adam Glapiński powiedział na konferencji prasowej, że pod koniec miesiąca inflacja wyniesie nieco ponad 8,5 proc.

Czy możemy się więc spodziewać, że paliwa na stacjach będą dalej tanieć? Według Urszuli Cieślak po obniżkach, które widać w cenach hurtowych, jeszcze jest miejsce na dalsze spadki. – Ceny paliw w hurcie spadają każdego dnia – mówi DGP ekspertka..

Michał Palaczyk, analityk finansowy, uważa, że obniżanie cen na stacjach przez Orlen ma związek z nadchodzącymi wyborami, i dzieje się tak niezależnie od tego, kto jest u władzy.

Orlen zwraca uwagę, że kontroluje tylko część rynku paliw w Polsce. „Pozostała część polskiego rynku bilansowana jest importem i obsługiwana przez niezależne firmy, na których działania i prowadzoną przez nie politykę cenową ORLEN nie ma wpływu” – wyjaśnia nam spółka.

Odmienne zachowanie cen paliw na stacjach w Polsce pokazuje na przykład porównanie z Niemcami. Na tym rynku Orlen również ma silną pozycję, ale nie dominującą, tak jak w Polsce. Z danych opublikowanych przez OECD wynika, że cena oleju napędowego i w Polsce, i w Niemczech była najniższa w tym roku w maju. Od tego momentu wzrosła w Niemczech o niemal 13 proc. do sierpnia (ostatnie dostępne dane), a w Polsce poszła w górę o 3 proc. ©℗

ikona lupy />
Notowania światowe a ceny paliw w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe