Dostawy gazu skroplonego do Polski są w większości zabezpieczone kontraktami długoterminowymi.

Będzie strajk w terminalach LNG Gorgon i Wheatstone na północnym zachodzie Australii należących do amerykańskiego koncernu energetycznego Chevron. Związkowcy domagają się poprawy warunków płacowych i bezpieczeństwa w miejscu pracy. Terminale te odpowiadają za 5 proc. światowej podaży, ale zaopatrują przede wszystkim rynki azjatyckie. Mimo to w sierpniu sama groźba protestu wywindowała ceny gazu w Europie z 34 do 47 euro za megawatogodzinę. Teraz na holenderskiej giełdzie gazu TTF widać wzrosty, choć nie można jeszcze mówić o szoku cenowym. W ciągu kilku dni 1 MWh podrożała z 31 do 36 euro.

Analitycy S&P Global twierdzą, że nawet w przypadku, gdyby strajki przedłużyły się do kilku tygodni, nie biorą pod uwagę przerw w dostawach, ponieważ oba terminale zdążyły zgromadzić odpowiednio duże rezerwy. Niektórzy pracownicy Wheatstone zaproponowali również, że będą pracować podczas akcji protestacyjnej, aby zapewnić ciągłość dostaw na rynek krajowy.

Jak zauważa Wojciech Jakóbik, analityk rynku gazu i redaktor naczelny BiznesAlert.pl, reakcja giełdy na wszelkie nietypowe zjawiska na rynku gazu jest emocjonalna ze względu na kryzys energetyczny, który uwrażliwił inwestorów na niespodziewane zwroty akcji. – Sama pogłoska o strajku w Australii może spowodować kilkunastoprocentowe wahania cen gazu z dnia na dzień. Kryzys energetyczny wprowadził wieczny niepokój na holenderski parkiet TTF. Zdarzenia na Antypodach mogą, ale nie muszą zmniejszyć podaży LNG, lecz sama groźba takiej sytuacji wpływa na ceny. Każda taka sytuacja będzie uatrakcyjniała europejski rynek względem azjatyckiego, podobnie jak ewentualne problemy gospodarcze Chin, zmniejszające wzrost ich popytu na surowce – mówi DGP.

Polska może odczuć spory na Antypodach, ale w mniejszym stopniu, ze względu na rodzaj zawartych umów na dostawy gazu skroplonego.

Jak podkreśla ekspert, najpewniejszym źródłem dostaw gazu są kontrakty terminowe. A takie są podstawą importu LNG do Polski. – Kontrakty terminowe zakładają obowiązek dostarczenia gazu. Nawet gdyby wystąpił problem z instalacją, z której miał pochodzić surowiec, dochodzi do wymiany giełdowej, by ładunek dotarł tam, gdzie miał dotrzeć. Miało to miejsce w czasie okresowych problemów z gazem katarskim. Katarczycy wywiązali się z kontraktu z Polakami, dostarczając gaz z innego miejsca, kiedy mieli problem z infrastrukturą u siebie – zaznacza Jakóbik.

Do Polski gaz skroplony w ramach kontraktów długoterminowych jest sprowadzany z Kataru (firma Qatargas) i ze Stanów Zjednoczonych (firmy Cheniere, Sempra i Venture Global). W całym 2021 r. do Polski trafiło 35 dostaw o łącznym wolumenie 3,94 mld m sześc. po regazyfikacji. W 2022 r. było to 58 dostaw o łącznej wielkości 5,8 mld m sześc.

Orlen w odpowiedzi na pytanie DGP przyznaje, że w ubiegłym roku, po odcięciu dostaw gazu z Rosji, większość ładunków, bo aż 35, dotarła do nas w ramach kontraktów spotowych. W 2021 r. do gazoportu w Świnoujściu trafiło takich 12.

Od początku funkcjonowania polskiego terminala LNG do dzisiaj do Polski przypłynęło 248 transportów gazu skroplonego. Głównymi dostawcami były Katar (126 dostaw) oraz Stany Zjednoczone (101). W dalszej kolejności trafiał do nas surowiec z Norwegii (13 ładunków), Nigerii oraz Trynidadu i Tobago (po trzy). Po jednej dostawie mieliśmy z Gwinei Równikowej i Egiptu. ©℗

Polska zaopatruje się w LNG głównie w USA i Katarze, sporadycznie w innych krajach