Po fali przypadków nieuprawnionego użycia sygnału radio-stop spółka PKP PLK zapowiada szybsze przechodzenie na urządzenia cyfrowe. Spore inwestycje czekają też przewoźników.

W ostatnich dniach na polskich torach doszło do częstych przypadków zatrzymania pociągów przez osoby niezwiązane z koleją. Wysyłały one sygnał radio-stop, do czego wystarczy dostępna w masowej sprzedaży krótkofalówka. Tylko 29 sierpnia do godz. 13 takie nieuprawnione zatrzymanie pociągów miało miejsce w województwach: łódzkim, mazowieckim, opolskim i pomorskim. W rezultacie stanęło 25 składów, a ich średnie opóźnienie wyniosło siedem minut. Kolejarze przyznają jednak, że nieuprawnione emitowanie sygnału radio-stop nie jest nowością. Według danych Urzędu Transportu Kolejowego w 2019 r. doszło do ponad 700 takich przypadków. W latach 2020 i 2021 było ich ponad 500, a w 2022 r. ok. 480. Mimo wad kolejarze nie chcą rezygnować z tego rozwiązania, bo jak twierdzą, jest ono skuteczne – dzięki niemu udało się uniknąć wielu katastrof kolejowych. System pozwala na zdalne zatrzymanie wszystkich będących na torach pojazdów w okolicy. Wystarczy nadanie trzech następujących po sobie tonów o różnej częstotliwości.

Po ostatniej fali zatrzymań pociągów spółka PKP Polskie Linie Kolejowe przyznaje jednak, że trzeba się jakoś zabezpieczyć przed atakami chuligańskimi. Temu ma służyć szybsza wymiana urządzeń nadawczo-odbiorczych z analogowych na cyfrowe. Dotychczas PKP PLK planowały, że taka operacja będzie prowadzona równolegle do wdrażania cyfrowego systemu łączności GSM-R. Jak pisaliśmy, jego montaż ma jednak ogromne opóźnienie. Realizacja wartego 2,8 mld zł kontraktu z konsorcjum firm (z Nokią na czele) zgodnie z umową z 2018 r. powinna finiszować w maju tego roku. Od roku na budowie nic się nie dzieje. Obie strony zarzucają się roszczeniami i czekają na wyniki mediacji w Sądzie Polubownym przy Prokuratorii Generalnej. Według ostatnich szacunków prace mogą jeszcze potrwać trzy lata.

Ireneusz Merchel, prezes PKP PLK, przyznaje, że w sytuacji wzmożonej liczby nieuprawnionych zatrzymań pociągów nie tylko zarządca torów musi przyspieszyć wymianę radioodbiorników z analogowych na cyfrowe. Ten proces powinien dotyczyć także przewoźników. Te spółki są na bardzo różnych etapach modernizacji swoich urządzeń. Jak informuje nas PKP Intercity, ponad 80 proc. wszystkich pojazdów trakcyjnych przewoźnika ma cyfrowe radiotelefony. – Takie urządzenia mają wszystkie nowe i modernizowane pojazdy – mówi Cezary Nowak, rzecznik PKP Intercity.

W przypadku stołecznej Szybkiej Kolei Miejskiej 71 proc. floty jest wyposażona w radiołączność cyfrową. Wszystkie pociągi mają być do niej dostosowane na początku 2025 r.

W Kolejach Śląskich słyszymy, że spółka ma już przystosowaną dużą część swoich pojazdów do radiołączności cyfrowej. – Pozostałe zostaną dostosowane w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy – zapowiada Maciej Zaremba, rzecznik firmy.

Rzeczniczka Kolei Mazowieckich Donata Nowakowska zapowiada z kolei, że za rok, maksymalnie za półtora, wszystkie pociągi spółki będą wyposażone w cyfrowe radiotelefony.

Najwięcej pracy ma przed sobą spółka Polregio. Przewoźnik przyznaje, że na wymianę urządzeń będzie musiał wydać przynajmniej kilkanaście milionów złotych. Montaż radioodbiorników cyfrowych może się zakończyć w 2026 r.

Osobną kwestią jest to, czy funkcja radio-stop będzie potrzebna po pełnym wdrożeniu systemu łączności GSM-R oraz inteligentnego systemu sterowania ETCS. Ten ostatni powinien zapobiegać wszelkim niebezpiecznym sytuacjom. Ma np. automatycznie wyhamowywać skład, jeśli minie on sygnał „stój”. Ma to być system, który ujednolici zasady sterowania ruchem w całej Unii Europejskiej.

Jakub Majewski, prezes fundacji ProKolej, mówi, że Polska wnioskowała do Agencji Kolejowej Unii Europejskiej o to, by implementować radio-stop do systemu GSM-R. Nie dostała jednak zgody. – Zdarza się, że wybrane kraje chcą wdrażać na swoich sieciach jakieś szczególne rozwiązania. My nie dostaliśmy jednak na to zgody, bo agencja stoi na stanowisku, że w całej Europie system musi tak samo wyglądać. Tyle że czasem agencja zgadza się na odstępstwa. Niedawno podobny wyjątek załatwili sobie np. Czesi. Być może trzeba ponowić nasz wniosek w tej sprawie – mówi Majewski. Dodaje, że Polska powinna pokazać, że to rozwiązanie jest skutecznie. – Cyfrowy radio-stop pozwoliłby zabezpieczyć się przed nadawaniem sygnału w sposób nieuprawniony, pozostawiając możliwość interwencji obszarowej w sytuacjach awaryjnych. W systemie GSM-R jest wprawdzie funkcja alarmowa „Railway Emergency Calls”, ale działa ona nieco inaczej. Jest to grupowe połączenie głosowe o najwyższym priorytecie docierające do wszystkich użytkowników na danym terenie. Ale nie zatrzymuje ono automatycznie ruchu i za każdym razem wymaga interwencji maszynisty. A to zabiera czas. Wydaje się, że nasz wniosek o przygotowanie dla Polski radio-stopu 2.0 jest więc uzasadniony – zaznacza Jakub Majewski.

Spółka PKP PLK, licząc, że w końcu uzyska zgodę unijnej agencji, niedawno ogłosiła rozpoczęcie dialogu konkurencyjnego, który przewiduje opracowanie technologii zakładającej, iż radio-stop będzie działał także w systemie GSM-R. Funkcjonowałby podobnie do alarmu działającego w łączności analogowej. ©℗