O zainteresowaniu francuskich inwestorów Polską opowiada Joanna Jaroch-Pszeniczna, wicedyrektor Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej

Jak francuscy inwestorzy odbierają obecny klimat inwestycyjny w Polsce? Co się zmieniło w biznesowym postrzeganiu naszego kraju?

Na przestrzeni kilku ostatnich lat zmieniło się niewiele, ale na pewno wzrosła świadomość inwestorów, którzy z roku na rok mają coraz lepszy i coraz szybszy dostęp do interesujących ich danych. Firmy francuskie cały czas są bardzo mocno zainteresowane Polską i postrzegają ją jako jeden z ważniejszych ośrodków inwestycyjnych w tej części Europy. Zmiany proponowane przez nowy rząd są z uwagą śledzone przez inwestorów znad Sekwany. Ponieważ będą one miały znaczny wpływ na prowadzenie biznesu, firmy zanim zdecydują się na nowe inwestycje, muszą poznać ich finalny kształt. Z pewnością nie możemy mówić o wycofaniu się inwestorów czy spadku zainteresowania naszym rynkiem, jednak widzimy, że firmy obserwują poczynania rządu i czekają na ostateczny kształt nowych przepisów.

Jak dużo zapytań od firm państwo otrzymujecie?

Zazwyczaj jest to kilka zapytań tygodniowo. Najczęściej zgłaszają się do nas firmy z sektora MŚP.

A co z dużymi graczami? I o co w takim razie najczęściej pytają przedsiębiorcy?

Większość z nich jest już obecna na naszym rynku, stąd też i mniej zapytań z ich strony. Przedsiębiorcy badają potencjał rynku, dopytują o środowisko prawne i przejrzystość systemu podatkowego. To cechy, które bez względu na rozmiar firmy są dla Francuzów najważniejsze.

A co z polskimi firmami? Dzwonią równie często jak Francuzi? Z salda eksportu i importu można by było wnioskować, że to Polacy są mocniej zainteresowani ekspansją.

Wciąż więcej telefonów odbieramy z Francji, ale proporcje z roku na rok się zmieniają. Z roku na rok wyraźnie rośnie liczba firm, które chciałyby zaistnieć na francuskim rynku.

Jakie polskie branże najczęściej pytają o biznes nad Sekwaną?

Dziś trudno jednoznacznie wskazać na kilka dominujących sektorów. Bardzo dużo podmiotów jest związanych z sektorem rolno-spożywczym, który jest jedną z najsilniejszych gałęzi eksportowych. Przybywa firm specjalizujących się w fotowoltaice i innych segmentach energii odnawialnej. O tym, że polskie firmy stają się bardziej odważne, świadczy także to, że przybywa działalności niszowych, które wyruszają za granicę.

W jaki sposób pomagacie państwo polskim firmom? Co jest dla nich największą barierą?

Do tej pory zdecydowanie największą barierą były koszty. Firmy miały pomysły i wiedzę, jak zaistnieć na francuskim rynku, ale nie dysponowały odpowiednimi funduszami. To się zmienia i cieszymy się, że maleje liczba podmiotów, które nie mogą wykorzystać swojego potencjału. Firmom, które zgłaszają się do nas, doradzamy także, jak załatwić kwestie proceduralne, na co zwrócić uwagę przy dobieraniu partnerów i jak się dostać np. na branżowe targi. Obecność na nich to najłatwiejsza i najskuteczniejsza opcja na szybkie dotarcie do świadomości konsumentów. Organizujemy również kompleksowe misje handlowe we Francji i wyszukujemy potencjalnych klientów czy dystrybutorów dla polskich firm umawiając konkretne spotkania biznesowe, w trakcie których wspieramy również firmę na miejscu we Francji.

Na jakie wsparcie rządowe mogą państwo liczyć w tym zakresie?

Współpracujemy m.in. z Ministerstwem Rozwoju i PARP. Muszę przyznać, że dziś firmy mają zdecydowanie więcej szans na pozyskanie kapitału i wsparcia od różnych instytucji niż jeszcze 5 czy 10 lat temu.

Francuskie firmy chcą wejść na polski rynek, ale biznes to nie tylko debiut, ale wiele lat prowadzenia działalności. W jaki sposób przedsiębiorstwa chcą się angażować w polską codzienność gospodarczą? Są aktywne czy raczej bierne w tej materii?

Firmy nie myślą o krótkotrwałych inwestycjach. Te, które tutaj są i te, które planują wejść do Polski są zainteresowane, by jak najlepiej i jak najdłużej funkcjonować w naszym kraju. Firmy chciałyby także wspierać państwo w tworzeniu dobrego prawa poprzez wskazywanie tematów i przepisów, które można by było udoskonalić. Przykładem jest akcjonariat pracowniczy, o którym ostatnio głośno słyszeliśmy ze strony polskiego rządu. To dziedzina, którą Polacy mogliby się zainteresować w kwestii zbierania oszczędności na emeryturę. We Francji takim programem objętych jest ok. 51 proc. pracowników. Francuzi wskazują, że w Polsce nie mamy żadnej ustawy, która reguluje tę sferę. Inwestorzy chcą się dzielić najlepszym doświadczeniem, jakie wynieśli z własnego rynku, i na pewno nie będą w tej kwestii bierni. Zresztą to niejedyny obszar, w którym zagraniczni inwestorzy, w tym firmy francuskie, starają się dostarczać nowych pomysłów. Uczestniczymy wraz z innymi izbami zagranicznymi w konsultacjach nowych rządowych projektów, jak choćby podatku od handlu czy prawa zamówień publicznych, i liczymy, że nasze postulaty będą brane pod uwagę.

Podobne przykłady płyną z sektora energetycznego.

Zdecydowanie tak, bo w tej branży francuskie firmy w Polsce są bardzo silne. Mając międzynarodowe doświadczenie, mogą dzielić się nim z decydentami i wskazywać obszary, które należałoby zmienić, by jeszcze lepiej dopasowywać się do europejskich standardów.