Celem protestu było zwrócenie uwagi instytucji europejskich na pogłębiający się problem stosowania przez Pekin nieuczciwych praktyk handlowych takich jak dumping, omijanie unijnych ceł antydumpingowych poprzez wysyłanie towarów chińskich z państw trzecich oraz nielegalna pomoc państwowa dla chińskich przedsiębiorstw eksportujących do UE.
„Jesteśmy tu by otworzyć oczy politykom w UE i Polsce” - powiedział w rozmowie z PAP Jerzy Kozicz, prezes Huty CMC Zawiercie. „Kwestia przyznania Chinom statusu gospodarki rynkowej jest jedną z najważniejszych decyzji dla całego unijnego przemysłu w tym roku” - dodał Kozicz, wskazując na niski poziom świadomości w Polsce co do wagi tego problemu.
„Jeśli Unia przyzna status gospodarki rynkowej Chinom, to da im tym samym licencję na dumping” - stwierdził Kozicz, ostrzegając przed negatywnymi skutkami w hutnictwie oraz innych sektorach, które w pośredni sposób mogą także zostać narażone na utratę miejsc pracy.
Według wstępnych szacunków Komisji Europejskiej, niemal 11 tys. pracowników może stracić zatrudnienie w Polsce z powodu spodziewanego przyznania Chinom pod koniec tego roku statusu państwa o gospodarce rynkowej.
To stawia Polskę na szóstym miejscu za Włochami (około 66 tys.), Niemcami (około 56 tys.), Hiszpanią (około 27 tys.), Francją (około 13 tys.) oraz Portugalią (około 12 tys.) pod względem ilości zagrożonych miejsc pracy.
„Jako pracownicy, pracodawcy i związkowcy europejskiego sektora przemysłowego sprzeciwiamy się przyznaniu Chinom statusu gospodarki rynkowej” - oświadczyli organizatorzy marszu w manifeście przyjętym 8 lutego. „Wzywamy Parlament Europejski, kraje członkowskie oraz Komisję Europejską by powiedzieli +TAK+ dla miejsc pracy i uczciwego handlu” - dodali europejscy producenci zdecydowanie podkreślając, że Chiny nie spełniają obecnie kryteriów gospodarki rynkowej.
W odpowiedzi na ten argument Jean-Luc Demarty, Dyrektor Generalny ds. Handlu w KE wyjaśnił podczas konferencji nt. energetycznie intensywnych gałęzi przemysłu, która odbyła się 15 lutego w Brukseli, że istotą problemu nie jest to, czy Chiny spełniają kryteria gospodarki rynkowej a raczej kwestia wygaśnięcia zasady kraju podobnego.
„Jest jasne, że musimy przyjrzeć się konsekwencjom tej zmiany, w szczególności jeśli chodzi o najbardziej zagrożone sektory takie jak stalowy. Jest oczywiste, że w przypadku braku możliwości stosowania zasady kraju podobnego (ang. analogue country, niem. Vergleichsland) unijne instrumenty ochrony handlu będą pozbawione efektywności na ogromną skalę” - przyznał Demarty dodając, że KE pracuje obecnie nad rozwiązaniami, które mają na celu zapobiec tej sytuacji.
Podkreślił jednocześnie, że działania UE w tej sprawie muszą brać pod uwagę szerszy interes, by nie dopuścić do wojny handlowej z Chinami. „Myślę, że nikt nie chce sytuacji, w której import aut z UE jest nagle obłożony przez Chiny, uzasadnionymi bądź też nie, cłami antydumpingowymi” - stwierdził Demarty.
W grudniu tego roku wygasa część Protokołu Akcesji Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO), która zezwala UE oraz innym członkom tej organizacji na stosowanie korzystnego dla nich mechanizmu obliczania ceł w postępowaniach antydumpingowych przeciwko Pekinowi.
W mechanizmie tym marżę dumpingu stanowi różnica między chińską ceną eksportową danego produktu a jego wolnorynkową ceną w dysponującym podobnym potencjałem ekonomicznym państwie o gospodarce rynkowej. Po uzyskaniu przez Chiny statusu państwa o gospodarce rynkowej kryterium to stanie się bezzasadne, gdyż ceny chińskich towarów będą wtedy oficjalnie uznawane za wolnorynkowe.
Komisja Europejska nie ujawnia informacji na temat tego, które kraje wybiera się tutaj jako państwa podobne. Zdaniem unijnych źródeł w wielu przypadkach są to Stany Zjednoczone, czy jak w przypadku słynnej sprawy dotyczącej paneli słonecznych Korea Południowa. W praktyce daje to Unii możliwość nałożenia na towary z Chin wyższych ceł niż w sytuacji gdyby akceptowano ich ceny krajowe.
Pekin stoi na stanowisku, że przewidziane w Sekcji 15 Protokołu Akcesji Chin do WTO wygaśnięcie wobec nich 10 grudnia 2016 r. zasady kraju podobnego automatycznie nakłada na UE obowiązek uznania ich za państwo o gospodarce rynkowej.
KE odrzuca zasadę automatyzmu twierdząc, że ze względu na administracyjne sterowanie gospodarką, które mimo 15-letniego członkostwa w WTO wciąż jest częstą praktyką w Chinach, kraj ten nie spełnia kryteriów gospodarki rynkowej.
Jednym z głównych argumentów przeciwko przyznaniu Chinom statusu gospodarki rynkowej jest ryzyko upadku niektórych europejskich gałęzi przemysłu, w szczególności hutnictwa stali i aluminium, które już dziś są w ciężkim kryzysie spowodowanym w znacznym stopniu tanim importem z Chin.
Według europejskiego zrzeszenia producentów stali EUROFER chińskie hutnictwo dysponuje nadwyżką potencjału produkcyjnego ponad własne potrzeby ocenianą na 340 mln ton stali rocznie, co ponad dwukrotnie przewyższa całe zapotrzebowanie Unii Europejskiej na ten produkt.
„Obserwujemy wzrost importu stali z Chin do Unii, który w ciągu ostatnich trzech lat przekroczył 100 proc. Import ten odbywa się z zastosowaniem cen niższych niż koszt produkcji – co jest zjawiskiem określanym jako dumping. Unia posiada instrumenty ochrony handlu, by reagować na tego typu praktyki, ale są one stosowane ze zbyt dużym opóźnieniem” - stwierdził w oświadczeniu prezes EUROFER Geert Van Poelvoorde, wzywając instytucje europejskie do przyśpieszenia prac nad reformą unijnego systemu ochrony handlu. Projekt Komisji z 2013 r. w tej sprawie jest blokowany w Radzie w wyniku braku kompromisu między państwami członkowskimi.
AEGIS Europe ostrzega, że konsekwencją upadku hut stali i aluminium oraz innych przedsiębiorstw zagrożonych dumpingiem z Chin będzie likwidacja setek tysięcy miejsc pracy w UE.
„Europa nie może pozwolić sobie na ryzyko utraty do trzech i pół miliona miejsc pracy” w związku z przyznaniem Chinom statusu gospodarki rynkowej - stwierdził w komentarzu prasowym dotyczącym protestu rzecznik AEGIS Europe Milan Nitzschke.
W opublikowanej niedawno wstępnej analizie skutków przyznania Chinom statusu państwa o gospodarce rynkowej KE szacuje, że jeśli nie zastaną zastosowane żadne dodatkowe środki ochronne, w całej Unii może zostać zlikwidowanych od 60 tys. do ponad 200 tys. miejsc pracy.
AEGIS Europe uznaje te szacunki za celowo „zaniżone” i oskarża KE o wykorzystywanie „kruczków technicznych”, by „zadowolić Chiny.”
KE z kolei twierdzi, że szacunki AEGIS Europe oparte na opracowaniu sporządzonym przez Instytut Polityki Europejskiej z siedzibą w Waszyngtonie są błędne, gdyż dotyczą 100 proc. importu z Chin zamiast 1,38 proc. który obecnie objęty jest unijnymi środkami antydumpingowymi.
AEGIS Europe podkreśla, że ponad 60 proc. spraw antydumpingowych prowadzonych obecnie w UE dotyczy Chin. Zwraca również uwagę na wzrastający deficyt UE w handlu z Chinami, który w 2015 r. wyniósł 180 mld euro. „Chinom udało się zwiększyć eksport do Europy o 11 proc. rocznie w ciągu ostatnich 15 lat. Jego wartość wzrosła z 75 mld euro w 2000 roku do 360 mld euro w 2015 roku” -informuje AEGIS Europe.
KE otworzyła 10 lutego konsultacje publiczne w sprawie zastosowania instrumentów ochrony przed dumpingiem w postępowaniach przeciwko Chinom po 10 grudnia 2016, kiedy wygasa zasada kraju podobnego. W ciągu 10 tygodni wszystkie zainteresowane strony będą mogły przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie. W rozmowie z PAP chęć uczestnictwa w konsultacjach potwierdził Mirosław Motyka, Prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. „Będziemy chcieli przekonywać Komisję do reformy, by zagwarantować ochronę dla unijnego przemysłu przed dumpingiem z Chin i innymi nielegalnymi praktykami” - zaznaczył Motyka.
Wynik konsultacji stanowić będzie podstawę decyzji Komisji w sprawie zmian w unijnej legislacji dot. zasad traktowania Chin w postępowaniach antydumpingowych. Projekt w tej sprawie ma zostać przedstawiony przez Komisję w lipcu. Jego przyjęcie wymagać będzie konsensusu pomiędzy państwami członkowskimi a Parlamentem Europejskim w ramach procedury współdecydowania.