Kończącej kadencję Radzie Polityki Pieniężnej rzadko udawało się utrzymać wskaźnik wzrostu cen w pożądanym przedziale 1,5–3,5 proc.
Ekspansywna polityka pieniężna największych banków centralnych na świecie, która przyczyniała się do napływu kapitału na rynki wschodzące, a także globalne tendencje dotyczące wzrostu gospodarczego, który po kryzysie był niższy niż wcześniej, i inflacji – obniżanej za sprawą niskich cen surowców – to wszystko warunkowało działanie naszej Rady Polityki Pieniężnej i podejmowane przez nią decyzje w sprawie stóp procentowych.
O uwarunkowaniach polityki pieniężnej mówił na wczorajszej konferencji prezes NBP Marek Belka. Chociaż pozostało jeszcze jedno posiedzenie w dotychczasowym składzie, to wczoraj RPP podsumowała kończącą się sześcioletnią kadencję.
Na pozór wynik rady jest dość kiepski: inflacja częściej pozostawała poza dopuszczalnymi granicami odchyleń od celu banku centralnego wynoszącego 2,5 proc. (te dopuszczalne odchylenia to 1 pkt proc. w dół i w górę), niż była w celu. Średnio w ciągu minionych sześciu lat inflacja wynosiła 1,8 proc. Radzie poprzedniej kadencji udało się uzyskać wynik bliższy celowi – 2,8 proc. – Ale inflacja bazowa jest niemal na takim samym poziomie jak za czasów poprzedniej rady – ok. 1,5 proc. – podkreślał szef banku centralnego.
Inflacja bazowa nie uwzględnia zmian cen żywności i paliw, które mocno przekładają się na wskaźnik zmian cen podawany przez GUS, ale popyt na nie pozostaje dość stały, więc działania banku centralnego nie mają dużego wpływu na te elementy inflacji.
– RPP uwzględniała konieczność realizacji celu w sposób elastyczny, czyli dopuszczając odchylenia od niego, jeśli było to uwarunkowane czynnikami czasowymi – mówił Marek Belka.
W ostatnich trzech latach inflacja jest jednak nie tylko poniżej celu inflacyjnego, ale i poniżej dolnej granicy odchyleń. Więcej: od połowy ubiegłego roku mamy deflację, czyli spadek ogólnego poziomu cen. – Deflacja nie ma negatywnego wpływu na wyniki przedsiębiorstw i przyczynia się do wzrostu realnych wynagrodzeń. Mimo deflacji firmy zwiększają inwestycje, a gospodarstwa domowe nie ograniczają zakupów dóbr trwałego użytku. Deflacja nie przyczynia się też do wzrostu oczekiwań deflacyjnych – wskazał szef NBP.
Według niego osiągnięciem banku centralnego w minionych sześciu latach była stabilność kursu naszej waluty. – Złoty stał się jedną z najstabilniejszych walut wśród krajów realizujących politykę bezpośredniego celu inflacyjnego – stwierdził Marek Belka. Spośród państw realizujących taką politykę bardziej stabilną walutę miała Rumunia.
Na ostatnim posiedzeniu w starym składzie (w styczniu lub lutym prezydent, Sejm i Senat wybiorą ośmiu członków dziesięcioosobowej RPP) niemal na pewno nie zostaną zmienione stopy procentowe. Rada powinna natomiast przyjąć opinię na temat projektu przyszłorocznego budżetu państwa. – Z naszego punktu widzenia istotna jest wysokość deficytu – ona nie budzi większego niepokoju. Pytanie, na jakich założeniach jest oparta strona przychodowa – mówił prezes NBP. – Tempo wzrostu PKB zostało utrzymane – ma wynieść 3,8 proc. To jest bardziej ambitne niż oczekiwane 3,5 proc. wzrostu w tym roku. Ale jeśli dzięki planowanym wydatkom socjalnym wystąpi efekt stymulujący, to być może uda się ten wynik osiągnąć – ocenił Marek Belka. Zgłosił zastrzeżenie do prognozowanej średniorocznej inflacji na poziomie 1,7 proc. (tego wskaźnika również nie zmieniono).
– Założenie jest takie, że deficyt finansów publicznych będzie poniżej 3 proc. PKB. Dla nas to bardzo ważna deklaracja – podkreślał Andrzej Kaźmierczak, członek RPP.