Żeby korzystać z bankowości prywatnej, trzeba posiadać aktywa w wysokości 200-500 tys. zł lub wpłacać na konto kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Private banking dawniej stanowił domenę szwajcarskich domów bankowych. Dzisiaj na mapie Europy to Londyn – uznawany za jej finansową stolicę – dominuje w usługach bankowości prywatnej. Ale liczba milionerów stale rośnie na całym świecie – przybywa ich zarówno w Azji, Ameryce Południowej, jak również w Europie Wschodniej. W Polsce już około 15 tys. Polaków może pochwalić się majątkiem powyżej 1 mln dolarów, a około 500 osób dysponuje ponad 5 mln dolarów (15 mln zł). Około miliona osób posiada aktywa na poziomie kilkuset tysięcy złotych. Zdaniem Leszka Niemyckiego, wiceprezesa Deutsche Banku PBC, do wzrostu zamożności w dużym stopniu przyczyniła się hossa na warszawskiej giełdzie, która pozwoliła w ciągu ostatnich dwóch lat znacząco pomnożyć majątek. Od początku 2005 roku główny indeks giełdowy WIG wzrósł o ponad 100 proc. Indeks średnich spółek MIDWIG poszybował jeszcze wyżej – o 155 proc. Co ciekawe, dużą grupę nowo wzbogaconych stanowią osoby, które na skutek szybkiego wzrostu cen gruntów i mieszkań zyskały majątek na sprzedaży nieruchomości.

Przede wszystkim zysk

Do wszystkich tych osób kierowana jest usługa bankowości prywatnej. Jednak nadal w powszechnej opinii private banking to głównie obsługa bogatych klientów w zaciszu ekskluzywnych apartamentów, osobisty doradca, lunch w drogich restauracjach, wysublimowane serwisy. Zgadza się. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by klient, posiadający kilkaset tysięcy złotych, obsługiwany był w przysłowiowym okienku. To jednak tylko mała część prawdy. Istotą private banking i wealth management, czyli jej wyższej odmiany i przeznaczonej dla prawdziwych krezusów, jest profesjonale zarządzanie aktywami, doradztwo podatkowe i prawne. Dzięki dużemu zaangażowaniu finansowemu, instytucje świadczące usługi private banking, są w stanie przygotować dla klienta zupełnie nową strategię inwestycyjną i zbudować całkowicie nowy produkt finansowy. W 95 proc. private banking służy zarabianiu pieniędzy.

Jeśli przedsiębiorca dostrzeże, że uprawnienia przyznane w dyrektywach nie znajdują odzwierciedlenia

Dla banków bogaty klient to łakomy kąsek. Szacuje się, że w Europie Centralnej 10 proc. najzamożniejszych klientów przynosi bankom około 40 proc. zysków. To i tak niewiele w porównaniu z Europą Zachodnią, gdzie aż 70 proc. zysków generują klienci z wyższej półki.

Ile trzeba mieć

Według polskiej definicji private banking przeznaczony jest dla osób z aktywami na poziomie 500 tys. zł. Banki nie trzymają się jednak sztywno tych zasad. W praktyce klient, który posiada aktywa już na poziomie 100-150 tys. zł, może być włączony do programu. Banki stosują dwa różne progi wejścia – określony poziom aktywów albo deklaracja miesięcznych wpłat na rachunek. W Millennium Prestige klient powinien posiadać 100 tys. zł aktywów albo wpłacać na konto każdego miesiąca 12 tys. zł. W Citibanku Handlowym (program CitiGold), DZ Banku, ING Banku Śląskim, Noble Banku i Raiffeisen Banku aktywa powinny wynosić 200 tys. zł. W innych instytucjach oferujących private banking poprzeczka ustawiona jest nieco wyżej – 250 tys. zł aktywów w Kredyt Banku i 300 tys. zł w Banku BPH. W PKO BP, Pekao, BRE Banku, Fortis Banku i Deutsche Banku PBC jest to pół miliona złotych. Oprócz budowania indywidualnej strategii inwestycyjnej, najzamożniejsi klienci mogą oczywiście korzystać ze wszystkich produktów bankowych dedykowanych segmentowi personal banking i klientom detalicznym, tyle że najczęściej produkty te oferowane są na lepszych warunkach i w atrakcyjniejszym opakowaniu. Przykładem mogą być karty kredytowe. Banki oferują w tym przypadku złote lub platynowe plastiki. Koszt wydania takiej karty i roczna opłata w wysokości kilkuset złotych dla zwykłego klienta banku mogą wydać się oznaką ekstrawagancji, ale dla klienta bankowości prywatnej to wizytówka potwierdzająca pozycję i sukces. Z reguły takie karty mają rozszerzoną funkcjonalność. Oferowane są z dodatkowym ubezpieczeniem. Do prestiżowych kart dołączane są dodatkowe usługi, np. pomoc domową. Popularny jest tzw. serwis concierge, dzięki któremu posiadacze złotych kart kredytowych mogą m.in. zamówić bilety na imprezy sportowe lub kulturalne, otrzymać aktualne informacje związane z planowanym wypoczynkiem i rozrywką lub też dokonać rezerwacji stolika w wybranej przez siebie restauracji. Private banking w Polsce dopiero się rozwija. Widać to choćby na przykładzie private wealth management – oferty skierowanej do najbogatszych klientów. Zagraniczne banki, np. UBS, coraz aktywniej tworzą struktury organizacyjne w naszym kraju. Wcześniej usługi dla Polaków oferowały zza granicy. Walka o bogatego klienta będzie rosła. Pojawiły się sygnały, że polskim rynkiem zainteresowany jest szwajcarski EFG Private Bank.