Marże banków zaczęły rosnąć, dostęp do pieniądza staje się trudniejszy. Jedną z pierwszych firm z branży energetycznej, która tego doświadczyła, jest grupa Gaz de France - Suez, obecna także w Polsce.
- Jeśli w ciągu dziesięciu dni marża bankowa dla takiej firmy jak nasza - mamy jeden z najwyższych ratingów w Europie - rośnie z 0,2 proc. do 3 proc., to jasne, że przeniesie się to na koszt pieniądza, na wymagane przez inwestorów stopy zwrotu z inwestycji. A to oznacza, że inwestycje w energetyce będą trudniejsze do zrealizowania - mówi Grzegorz Górski, prezes Electrabel Polska, z grupy Gaz de France - Suez (GdF).
Plany inwestycyjne polskiej elektroenergetyki tylko na lata 2008-2015 przekraczają 86 mld zł. Bez udziału banków nie uda się ich zrealizować. W 2007 roku Tauron Polska Energia oceniał, że aby wykonać plany, musi pozyskać od 30 do 50 proc. finansowania ze źródeł zewnętrznych.
- Inwestycje w energetyce są bardzo kosztowne. Praktycznie nie prowadzi się ich jedynie w oparciu o środki własne. Przedłużający się kryzys w sektorze finansowym może sprawić, że branża może mieć problemy ze znalezieniem odpowiednich partnerów zapewniających finansowanie - mówi Paweł Gniadek, rzecznik Tauron Polska Energia.
Banki nie zamierzają odwracać się od firm energetycznych, ale przyznają, że pieniądze będą trudniej dostępne niż do tej pory.
- Na polskim rynku jest 15-20 instytucji zainteresowanych finansowaniem energetyki. Koszty pozyskiwania środków będą niewątpliwie większe. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, o ile wzrosną marże, ale to, że wzrosną, nie ulega wątpliwości - mówi Maciej Stańczuk, prezes zarządu WestLB Bank Polska.
- W Polsce nie ma na razie żadnego nowego dużego projektu tak zaawansowanego, żeby mówić o jego finansowaniu. Takie projekty pojawią się nie wcześniej niż za dwa, trzy lata - uważa Kazimierz Rajczyk, dyrektor zarządzający sektorem energetyki w ING Bank.
Jego zdaniem to perspektywa zbyt odległa, żeby już teraz oceniać wpływ kryzysu na ich finansowanie.
Wbrew oczekiwaniom niektórych firm nadal nie spada też zainteresowanie urządzeniami energetycznymi, do zakupu których czeka się w kolejkach nawet kilka lat.
- Nasi klienci nie rezygnują z urządzeń energetycznych, a ich ceny ciągle rosną - mówi Piotr Dobrowolski, dyrektor sektora energii w Siemensie.