Polacy piją mniej wysoko procentowych alkoholi. Cieszą się z tego organizacje walczące z problemami alkoholowymi. Mniej zarabia budżet. Za to szara strefa prosperuje świetnie, zwłaszcza na wschodzie kraju.
Podwyżka
akcyzy na spirytus o 15 proc. od stycznia 2014 r. doprowadziła do spadku spożycia mocnego alkoholu. Według wstępnych wyliczeń branży sporządzonych na podstawie dostaw rynkowych Polacy wypili w ubiegłym roku 2,8 l zarejestrowanej wódki na osobę. To najmniej od 12 lat. Jednocześnie został odnotowany niewielki wzrost w spożyciu piwa i wina. W przeliczeniu na 100 proc. objętości alkoholu spożycie pierwszego trunku wzrosło z 5,4 do 5,45 l na osobę, a drugiego z 0,7 do 0,72 l na osobę.
Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, radzi poczekać na oficjalne dane
GUS. Jak mówi, często są one jeszcze korygowane.
– Gdyby jednak te informacje się potwierdziły, to rzeczywiście mielibyśmy do czynienia z dużym spadkiem spożycia wyrobów spirytusowych. Oznaczałoby to, że podwyżka akcyzy spełniła swoją funkcję. To ważne również dlatego, że wskazywałoby, iż
Ministerstwo Finansów patrzy na sprawę nie tylko przez pryzmat dochodów budżetowych z akcyzy, lecz także wydatków na ochronę zdrowia związanych z leczeniem skutków spożywania alkoholu – mówi.
Dyrektor PARPA zwraca uwagę, że spadek popytu na mocny alkohol może być tylko jedną z przyczyn mniejszego spożycia. Druga to zmiana strategii stosowanej przez producentów mocnych alkoholi. – Przy tej samej marce i etykiecie zmniejszają zawartość czystego alkoholu w objętości. I to już nie jest 38, a np. 32 lub 30 proc. Ale to też jest kierunek, o który nam chodzi – dodaje Brzózka.
Potwierdzają to inni specjaliści. Zbigniew Sobecki, ekspert podatkowy w zespole do spraw cła i akcyzy w firmie doradczej KPMG, mówi, że przenoszenie części popytu na inne, słabsze alkohole widoczne jest już od dłuższego czasu.
– U nas zresztą wódka nie dominuje już w strukturze spożycia, można uznać, że jesteśmy raczej piwnym krajem. Inny możliwy powód to zepchnięcie części obrotu do szarej strefy. Trudno przesądzać o skali, ale można zakładać, że w niektórych regionach – zwłaszcza wschodnich – zwiększyła się skala
handlu alkoholem nielegalnie sprowadzanym z zagranicy. Zwłaszcza z Ukrainy, gdzie stawka akcyzy i wynikająca z niej cena alkoholu są dużo niższe niż w Polsce – mówi Sobecki.
Według niego to, co się stało ze spożyciem wyrobów spirytusowych, pokazuje, że akcyza jest używana jako narzędzie do kształtowania struktury popytu. Komisja Europejska wręcz zaleca ograniczanie dostępu do niektórych szkodliwych dla zdrowia produktów poprzez odpowiednią politykę akcyzową i uważa, że jest to narzędzie o wysokiej skuteczności. Zgodnie z polityką
UE akcyza ma nie tylko służyć do zapewniania dochodów w budżecie, ale i do kształtowania polityki zdrowotnej państwa – zwraca uwagę ekspert KPMG. I dodaje, że w Polsce sama podwyżka stawki w 2014 r. była co prawda skokowa, ale trzeba pamiętać o tym, że przez poprzednich kilka lat podatek ten nie był zmieniany.
6,6 mld zł tyle wyniosły wpływy z akcyzy od wyrobów spirytusowych w 2014 r.
– Efektywna stawka była coraz niższa, choćby ze względu na inflację. Faktem jednak jest, że po podwyżce nasza stawka jest wyższa niż w sąsiednich krajach. Ale na tle europejskim jesteśmy w „górnej strefie stanów średnich”. Największe obłożenie spirytusu akcyzą tradycyjnie jest w Szwecji, Finlandii, Irlandii oraz w Wielkiej Brytanii – dodaje Zbigniew Sobecki.
Według dyrektora Krzysztofa Brzózki akcyza nie do końca jest dobrym narzędziem ograniczania popytu na alkohole, bo nie działa równolegle na wszystkie typy napojów (każdy z nich jest obłożony inną stawką podatku). Brzózka uważa, że skuteczniejsze byłoby wprowadzenie ceny minimalnej na jednostkę alkoholu. Wyeliminowano by w ten sposób konkurencję różnych rodzajów alkoholi (np. mocne piwa nie mogłyby być relatywnie tanie), a jego dostępność zostałaby ograniczona w przypadku grup, gdzie cena ma decydujące znaczenie. Czyli młodych ludzi i osób uzależnionych.
– U nas obowiązuje zasada, zgodnie z którą struktura cen powinna preferować napoje z mniejszą zawartością alkoholu. Ale to stara i nie do końca przemyślana zasada. Ograniczenie spożycia wódki z punktu widzenia ochrony zdrowia jest tak samo ważne, jak ograniczenie konsumpcji piwa – zauważa Brzózka.
15 proc. tyle wyniosła podwyżka akcyzy na wyroby spirytusowe w ubiegłym roku
Powodów do zadowolenia nie ma branża spirytusowa, która dodatkowo podkreśla, że wraz z podwyżką akcyzy i tym samym cen wódki średnio o 2 zł za półlitrową butelkę szara strefa wzrosła przynajmniej o 10 proc. W efekcie państwo traci z tego powodu już 2,8 mld zł rocznie.
– W tak krótkim czasie, czyli zaledwie roku, konsumenci nie przerzucają się na inne alkohole, rezygnując z wódki i przestając pić. Trendy zmieniają się długofalowo – podkreśla Leszek Wiwała, prezes zarządu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
W efekcie więc spożycie mocnego alkoholu na osobę może być wyższe.
Ubiegły rok przyniósł spadek w zyskowności branży – producenci zarobili na czysto 100 mln zł. W 2013 r. było to 400 mln zł. Powody? Po pierwsze spadek popytu, po drugie mniejsi producenci mimo wzrostu akcyzy przez wiele miesięcy nie byli w stanie podnieść cen w sklepach – konkurencja jest duża. To oznacza, że koszty z tego tytułu ponosili osobiście.
Mniejsza sprzedaż wódki przełożyła się też na dochody budżetu. W ubiegłym roku z podatku akcyzowego od wyrobów spirytusowych wpłynęło 6,6 mld zł. Rok wcześniej było to 7,2 mld zł, częściowo wynikało to z ucieczki przed podwyżką akcyzy: producenci wypuścili dużą partię towaru pod koniec roku, by zdążyć przed wzrostem podatku.
22 proc. o tyle spadło spożycie mocnego alkoholu w 2014 r.