McGuinness: Niedawne doświadczenia w Polsce pokazują znaczenie silnych i działających ram zarządzania kryzysowego dla możliwości poradzenia sobie z problemami banków, niezależnie od ich wielkości lub modelu biznesowego.

Jaki jest cel pani wizyty w Warszawie?

Przede wszystkim spotykam się z członkami parlamentu i przedstawicielami rządu. Chcemy wiedzieć, co dzieje się tu na miejscu. Chciałabym porozmawiać o rzeczach, którymi my się zajmujemy, takimi jak gospodarka cyfrowa, sankcje wobec Rosji, zrównoważone finanse. Spotykam się również z grupą fintechów w Polsce. Nie mogę się doczekać. Fintech to szybko rosnący obszar. Pracuje tu wielu bystrych ludzi, którzy szukają nowych rozwiązań dotyczących płatności, sposobów poprawy usług dla konsumentów.

Skoro spotyka się pani z członkami parlamentu, czy są jakieś konkretne kwestie, które zamierza pani poruszyć?

Głównie mówiłbym o moim portfolio, ponieważ myślę, że posłowie chcieliby usłyszeć, jaka jest moja rola w Komisji. Z pewnością mogą pojawić się komentarze i obserwacje w innych kwestiach.

Jak praworządność i dyskusja, którą polski rząd prowadzi z Komisją wokół tego tematu?

Nie pomyślałbym o wyznaczaniu granic członkom parlamentu, co mogą powiedzieć, czy też o co mogą zapytać.

Czy sankcje wobec Rosji działają?

Tak, działają. Teraz zdajemy sobie sprawę, że podjęto ogromny wysiłek, aby je obejść. Mówiłam już wcześniej, że sankcje zaczynają działać z czasem, a nie z dnia na dzień. I zaczynamy to widzieć. Rosja została skutecznie odcięta od międzynarodowego systemu finansowego. Jest ograniczona pod względem importu i eksportu, który napędzał jej maszynę wojenną.

Mamy szeroki zakres sankcji. Wymaga to od nas pomocy państwom członkowskim w tym, jak te sankcje są wdrażane. Różne państwa członkowskich posługują się odmienną metodologią, mają różne przepisy. My to w pełni rozumiemy. Niektóre państwa członkowskie mają bardzo aktywne systemy, inne potrzebują wsparcia. I Komisja zapewni to wsparcie.

Są przykłady firm – także finansowych, jak banki – które nadal prowadzą działalność w Rosji. Czy Komisja ma jakieś instrumenty, które sprawią, że firmy wycofają się, lub które sprawią, że „zapłacą” za pozostanie?

Pierwsza rzecz: nasze sankcje są takie, jakie są i trzeba ich przestrzegać. Jesteśmy bardzo rygorystyczni, starając się upewnić, że tak się dzieje. Mogą być przypadki pozostawania w Rosji, nie chcę wymieniać konkretnych podmiotów. Może to wynikać z trudności z wycofaniem się z tego kraju. Moje rozumienie jest takie, że firmy – zarówno finansowe, jak i niefinansowe – starają się postępować właściwie. Nie chcą być częścią tego, co robi Rosja. I że ci, którzy pozostają, mogą być tam z innych powodów, ale być może pracują nad programem wyjścia.

Z naszego punktu widzenia ważne jest to, by firmy przestrzegały sankcji. A w 11. pakiecie pracujemy nad zasadą, że unikanie sankcji jest przestępstwem w świetle prawa europejskiego.

Kiedy 11. pakiet zostanie uzgodniony i wdrożony?

Będzie wdrożony, gdy zostanie uzgodniony. W tej chwili trwają dyskusje. Musimy mieć zgodę ze strony wszystkich państw członkowskich. I mam nadzieję, że ona będzie.

Czego nauczyły Komisję Europejską, panią osobiście, ostatnie problemy banków w Szwajcarii i USA?

Niedawne zamieszanie bankowe w USA i Szwajcarii było dobrym przypomnieniem o znaczeniu odpowiednich regulacji bankowych i nadzoru, ale pokazało też, że sytuacja gospodarcza i finansowa się zmienia. Banki działają w nowym środowisku: stopy procentowe rosną po długim okresie, w którym były na bardzo niskim lub nawet ujemnym poziomie. Sektor bankowy musi dostosować się do tej głębokiej zmiany. W Europie mamy silną architekturę regulacji i nadzoru opracowaną po globalnym kryzysie finansowym.

Te wydarzenia są również przypomnieniem, że nie możemy pozwolić sobie na samozadowolenie i że trzeba kontynuować prace nad dalszym zwiększaniem odporności naszego systemu finansowego. Te przypadki ilustrują znaczenie silnego, wymagającego i skutecznego nadzoru bankowego i zarządzania kryzysowego. Wspierają również decyzję UE, aby uzgodnioną na arenie międzynarodowej umowę bazylejską dotyczącą wymogów kapitałowych stosować wobec wszystkich banków, nie tylko tych największych – a tym samym wdrażać wysokie standardy ostrożnościowe w całym systemie bankowym UE.

Kiedy doczekamy się wspólnego mechanizmu gwarancji depozytów, przymusowej restrukturyzacji w UE i strefie euro? Czego potrzeba do dokończenia reformy? Co stoi na przeszkodzie?

Utworzenie unii bankowej w 2014 r., opartej na fundamencie zasady jednolitej regulacji, było mocną odpowiedzią na globalny kryzys finansowy i kryzys zadłużenia w strefie euro. Jednak prace nad nią nie są zakończone. Trzeci filar, czyli europejski mechanizm gwarancji depozytów, zaproponowany przez Komisję już w 2015 r., nadal nie wszedł w życie. Proces legislacyjny jest wstrzymany przez ponad siedem lat przez Parlament Europejski i Radę. Ale ta propozycja Komisji nadal pozostaje istotna.

Mamy nadzieję, że niedawno proponowana reforma ram zarządzania kryzysowego i gwarancji depozytów ułatwi korzystanie z narzędzi, które dają władzom możliwość lepszej ochrony wszystkich deponentów przed stratami w przypadku kryzysu.

Silny i odporny sektor bankowy strefy euro jest również korzystny dla państw członkowskich nienależących do strefy euro. Wszyscy jesteśmy na jednolitym rynku i te same zasady mają zastosowanie we wszystkich państwach członkowskich.

Czy równowartość 100 tys. euro jako kwota gwarantowana w UE jest dziś wystarczająca?

Zharmonizowany poziom gwarancji na poziomie 100 tys. euro na deponenta i bank, ma chronić klientów, pozwalając uniknąć zniekształceń konkurencji na jednolitym rynku. Umożliwia to pełną ochronę zdecydowanej większości deponentów detalicznych. Poziom gwarancji uwzględnia odporność systemu finansowego UE poprzez ambitne bufory ostrożnościowe i dotyczące przymusowej restrukturyzacji dla wszystkich banków w UE.

Jak ocenia pani dotychczasowe doświadczenia, jeśli chodzi o przymusową restrukturyzację w Unii Europejskiej? Zwłaszcza w odniesieniu do Polski, która – jak się zdaje – wykazała pod tym względem największą aktywność i przeprowadziła największą taką operację do tej pory związaną z Getin Noble Bankiem?

Niedawne doświadczenia z polskimi bankami pokazują znaczenie silnych i działających ram zarządzania kryzysowego dla możliwości poradzenia sobie z problemami banków, niezależnie od ich wielkości lub modelu biznesowego. Szczególny przypadek Getin Noble Banku potwierdza cele proponowanej reformy w celu poprawy zastosowania ram CMDI (crisis management and deposit insurance – zarządzania kryzysowego i gwarancji depozytów – red.) w odniesieniu do średnich i mniejszych banków oraz zapewnia bardziej efektywne zabezpieczeń finansowanych przez samą branżę, aby umożliwić ochronę deponentów przed stratami i wzmacnia ich zaufanie.

Trybunał Sprawiedliwości UE wydał właśnie orzeczenie dotyczące walutowych kredytów hipotecznych w Polsce i tzw. prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Klienci banków powołują się w sporach na dyrektywę konsumencką 93/13. Czy pani zdaniem powinna ona mieć zastosowanie w odniesieniu do produktów finansowych, zwłaszcza długoterminowych, jak hipoteki?

Komisja bardzo uważnie przygląda się kwestii kredytów walutowych w Polsce. Ta sprawa rodzi pytania dotyczące ochrony konsumentów i jest również ważna dla stabilności i funkcjonowania polskiego sektora bankowego. Wyrok TSUE to ważne wyjaśnienie co konsekwencji unieważnienia umowy, które opiera się też na wielu wcześniejszych przypadkach. Wszystkie te orzeczenia podkreślają, że prawo UE zapewnia silną ochronę konsumentów w umowach z bankami. Teraz do sądów polskich należy wdrożenie wytycznych TSUE w poszczególnych sprawach.

Komisja podkreśliła w przeszłości ryzyko, na jakie narażają się konsumenci zadłużając się w walutach obcych. To zjawisko wzbudziło obawy w kilku państwach członkowskich.

Polski sektor bankowy jest odporny i dobrze skapitalizowany. Komisja ściśle monitoruje potencjalne implikacje związane z problemem kredytów we frankach w Polsce i w innych państwach członkowskich, pozostając w bliskim kontakcie z władzami krajowymi, organizacjami konsumenckimi i przedstawicielami sektora bankowego.

Jakie są realne efekty realizacji unii rynków kapitałowych? Gdzie widać pozytywy, na jakich polach jest konieczność poprawy, intensyfikacji działań?

Celem naszych reform jest stworzenie prawdziwej unii rynków kapitałowych: to znaczy jednolitego rynku dla kapitału. Skoncentrowaliśmy się na trzech głównych obszarach. Po pierwsze, chcemy ułatwić firmom UE uzyskanie finansowania. Po drugie, chcemy zwiększyć udział konsumentów na rynkach finansowych. Wreszcie, chcemy lepiej zintegrować rynki finansowe pomiędzy państwami członkowskimi.

Większe i lepiej zintegrowane rynki kapitałowe miałyby wiele bardzo ważnych zalet. Poprawiłoby to konkurencyjność UE. Dzięki bardziej wydajnej w wymiarze transgranicznym alokacji oszczędności na inwestycje mielibyśmy wyższy potencjalny wzrost gospodarczy. Mielibyśmy też większą odporność na wstrząsy gospodarcze dzięki szerszemu zakresowi dzielenia się ryzykiem. Co najważniejsze, mielibyśmy wyższe zdolności innowacyjne ze względu na lepsze możliwości finansowania transgranicznego dla projektów o podwyższonym ryzyku.

Dywersyfikacja finansowania firm jest jednym z aspektów, który musimy wziąć pod uwagę. Według niektórych szacunków trzy czwarte zewnętrznego finansowania spółek w UE pochodzi z banków, a jedna czwarta z rynków kapitałowych.

Musimy pogłębić nasze rynki kapitałowe i wzmocnić infrastrukturę rynku finansowego, biorąc pod uwagę szczególne cechy i potrzeby podmiotów gospodarujących w UE, które różnią się od innych jurysdykcji. Musimy również brać pod uwagę różne punkty startu i różne doświadczenia państw członkowskich. Europa Środkowa ma do odegrania kluczową rolę w tym kontekście i bardzo się cieszę, że mogę korzystać z waszych doświadczeń.

Postępy w zakresie unii rynków kapitałowych nie były tak szybkie, jak byśmy chcieli, ale nadal ciężko pracujemy z państwami członkowskimi UE i Parlamentem Europejskim w celu wdrożenia dalszych reform.

Czy z punktu widzenia inwestorów detalicznych nie jest tak, że najwięcej w tej mierze zrobił postęp technologiczny – mamy obecnie wiele platform pozwalających na kupno i sprzedaż akcji lub innych instrumentów praktycznie na całym świecie, nie tylko w krajach UE? Komisja przyjęła niedawno pakiet, który ma służyć zwiększeniu ich ochrony. Czy regulacje takie jak MiFID2 okazały się niewystarczające? Dały się obchodzić?

Wzrost udziału inwestorów detalicznych to kluczowy aspekt tworzenia unii rynków kapitałowych. Europejczycy są dobrzy w oszczędzaniu, ale nie tak dobrzy w produktywnym inwestowaniu oszczędności. Rozwój technologiczny zmienia sposób, w jaki inwestorzy detaliczni są obecni na rynkach kapitałowych. Zwiększona digitalizacja usług finansowych oferuje nowe możliwości. Młodsze pokolenie jest obeznane z technologiami i wśród młodszych inwestorów widzimy większe zainteresowanie rynkiem, co jest zachęcające. W niedawno opublikowanej „detalicznej strategii inwestycyjnej” zaproponowaliśmy nowe środki uwzględniające ostatnie trendy, między innymi modyfikujące wymogi dotyczące ujawnień - aby odpowiadały one wymogom dystrybucji cyfrowej, ale także wzmacniające wymagania dotyczące komunikacji marketingowej, także realizowanej w kanałach cyfrowych, w tym przez „finfluencerów”.

Trudno będzie zwiększyć udział inwestorów detalicznych bez poprawy zaufania konsumentów. W tym pakiecie chodzi o umieszczenie inwestora detalicznego w centrum naszych działań. Ostatnie badania pokazują, że wielu konsumentów nie czuje się pewnie w świecie inwestycji, ale też nie ufa otrzymywanym poradom w tym zakresie.

Czy można sobie wyobrazić pełną unię rynków kapitałowych bez jednej giełdy, depozytu papierów wartościowych, systemu rozrachunków? Jak w tym kontekście wyglądają perspektywy mniejszych europejskich giełd, jak ta w Warszawie?

Jednolity rynek kapitału może opierać się na różnych strukturach. Większy poziom koncentracji może dawać korzyści skali i być może większą płynność, ale może również zwiększa ryzyko. Rynek, na którym wielu graczy konkuruje ze sobą i może specjalizować się w wybranych segmentach, daje szansę, by usługi były lepiej dostosowane do potrzeb klientów.

Komisja ma duże zaufanie do sił rynkowych, że dzięki nim zostanie znalezione rozwiązanie, które będzie najlepiej pasować wszystkim uczestnikom rynku. Musimy jednak upewnić się, że te siły działają efektywnie. Oznacza to wprowadzenie odpowiednich zasad w celu zapewnienia ochrony inwestorów i stabilności systemu finansowego. A także np. usuwanie barier w konkurencji wewnątrz UE. To jest nasza rola. A potem od indywidualnych uczestników rynku, takich jak warszawska giełda, zależy wykorzystanie możliwości, które oferuje większy i lepiej zintegrowany rynek.

Jak ocenia pani postępy, jeśli chodzi o zielone finansowanie w UE? Jak wyglądają mierzalne efekty w tym względzie?

Działania w związku ze zmianami klimatu są absolutnie niezbędne. System finansowy i firmy muszą współpracować z nami w zakresie transformacji, same finanse publiczne nie wystarczą. Mamy fundament zrównoważonych ram finansowych. Teraz nadszedł czas, aby nich budować. Pracujemy nad tym od 2018 roku. Europa jest w tej dziedzinie w awangardzie.

Ramy zrównoważonego finansowania składają się z trzech głównych bloków: to taksonomia, standardy zrównoważonego raportowania oraz instrumenty takie jak zielone obligacje, benchmarki klimatyczne i zaproponowane niedawno ratingi ESG. Wszystkie elementy są stopniowo wprowadzane. Przyznaję, że wiąże się to z pewnymi wyzwaniami dla przedsiębiorstw. Właśnie dlatego w pakiecie zaproponowanym w zeszłym tygodniu koncentrowaliśmy się na użyteczności i zmniejszeniu złożoności reguł, jednocześnie koncentrując się na wskazówkach dotyczących finansów i planów transformacji, które są niezbędnymi częściami całej układanki.

Następują tu szybkie zmiany. W ciągu najbliższych kilku lat jakość i dostępność ujawnień i danych poprawi się jeszcze bardziej wraz z postępem wdrażania ram zrównoważonych finansów. Podmioty działające na rynku będą mogły wykorzystać taksonomię i inne informacje dotyczące ESG w świadomych decyzjach inwestycyjnych i uzyskując lub zapewniając finansowanie w celu przejścia do neutralności klimatycznej i zrównoważonej gospodarki. Korzyści z zastosowania ram będą rosły wraz z ze zwiększającą się dostępnością danych. Europejski Pojedynczy Punkt Dostępu (ESAP - European Single Access Point), który został niedawno uzgodniony przez państwa członkowskie i Parlament Europejski, umożliwi cyfrowy i otwarty dostęp do tych danych.

Jakie jest stanowisko KE, pani osobiście w sprawie kryptoaktywów? Trwają prace nad rozporządzeniem w tej sprawie, ale czy uważa pani, że za tego typu instrumentami kryje się realna wartość? Jaką w pani opinii spełniają one rolę w wymiarze makro, transferu oszczędności na inwestycje?

Prawie co tydzień dowiadujemy się o pewnych problemach na rynkach kryptoaktywów. Jednocześnie jasne jest, że „krypto” z nami zostanie. Dlatego w UE podjęliśmy decyzję o uregulowaniu tej sfery. Właściwe regulacje i nadzór są najskuteczniejszym sposobem przeciwdziałania złym praktykom. Chcemy wspierać odpowiedzialne innowacje dotyczące kryptoaktywów. Jasne zasady, dotyczące zarządzania u dostawców usług, ujawnień dla inwestorów i reguły zapobiegające nadużyciom rynkowym powinny zapewniać solidne ramy, w których rynek może korzystać z technologii blockchain i kryptografii do tworzenia alternatywnej infrastruktury rynkowej i oferowania nowych usług. Nasza niedawno opublikowana regulacja MICA (Markets in Crypto-assets - w sprawie rynków kryptoaktywów – red.) uosabia to podejście. Tym, czego nie możemy zaakceptować, byłby „kryptograficzny Dziki Zachód”.

Nie jest rolą decydentów wydawanie opinii na temat rzeczywistej wartości określonego rodzaju instrumentu. Naszą rolą jest upewnienie się, że mamy ramy, które mogą pomóc inwestorom ocenić wewnętrzną wartość i potencjał aktywów lub technologii. Jeśli chodzi o samą technologię blockchain, wierzymy w jej potencjał – to jeden z powodów, dla których współpracowaliśmy ze współlegislatorami nad przyjęciem zarówno pilotażowej regulacji DLT, jak i MICA. A ponieważ te rynki mają charakter globalny, to jesteśmy również bardzo zaangażowani w międzynarodowe dyskusje na te tematy.

Jakich efektów gospodarczych oczekuje pani po wprowadzeniu cyfrowego euro?

Zarówno w strefie euro, jak i poza nią ludzie i firmy są przyzwyczajeni do płacenia za pomocą monet i banknotów euro. 60 proc. osób biorących udział w badaniach opinii chciałoby nadal mieć możliwość korzystania z gotówki, rosnąca liczba wybiera płatności cyfrowe, korzystając z kart i aplikacji udostępnianych przez banki i inne firmy finansowe. Trend ten został przyspieszony przez pandemię: w ciągu ostatnich trzech lat udział płatności gotówkowych w strefie euro spadł z 72 proc. do 59 proc., a płatności cyfrowe stają się coraz bardziej popularne. Podobny trend jest w krajach spoza strefy euro.

Polski sektor bankowy jest odporny i dobrze skapitalizowany. Komisja ściśle monitoruje implikacje związane z problemem kredytów we frankach

Cyfrowe euro uzupełni istniejące prywatne rozwiązania dotyczące płatności cyfrowych: Europejczycy będą mogli wybierać spośród wszystkich dostępnych rozwiązań płatniczych, zwłaszcza w przypadku płatności transgranicznych. Może to również odgrywać rolę w dalszym zwiększaniu konkurencji i innowacji na rynku europejskich płatności detalicznych poprzez ułatwianie rozwoju rozwiązań paneuropejskich i wsparcie dla cyfrowych usług finansowych.

Czy za uzasadnione uważa pani obawy, że cyfrowe euro może „wyssać” oszczędności z krajów UE pozostających poza unią walutową?

Musimy wziąć pod uwagę potencjalny wpływ euro cyfrowego na stabilność finansową i suwerenność pieniężną poza unią walutową. To naprawdę ważne. Używanie cyfrowego euro w państwach członkowskich spoza euro powinno być dozwolone dopiero po podpisaniu umowy między EBC a odpowiednimi krajowymi bankami centralnymi. ©℗

Rozmawiał Łukasz Wilkowicz