Po znowelizowaniu przepisów dotyczących płatnych dróg liczba postępowań o niewniesienie opłaty spadła prawie o połowę
Jak zmieniły się przepisy dotyczace e-myta / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym roku Główny Inspektorat Transportu Drogowego wydawał miesięcznie średnio 420 decyzji o nałożeniu kary pieniężnej za nieopłacenie e-myta. Dziś jest ich ok. 230 miesięcznie, a więc o 45 proc. mniej. Powodem jest nowelizacja ustawy o drogach publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 260 ze zm.), która zrewolucjonizowała procedury nakładania kar za przejazd drogami płatnymi bez wniesienia opłaty elektronicznej.
Od 2 stycznia 2015 r. funkcjonują przepisy które wprowadziły zasadę „jedna doba, jedna kara”. To powoduje, że tyle samo zapłaci przedsiębiorca, którego ciężarówka przejedzie 50, jak i 500 km płatnych dróg. Z drugiej strony takie rozwiązanie zapobiega mnożeniu kar za jeden przejazd, co powodowało ich kumulację do astronomicznych rozmiarów. Na początku obowiązywania przepisów o e-mycie (po 1 lipca 2011 r.) GITD naliczał oddzielną karę (3 tys. zł) za przejazd bez środków na koncie viaToll pod każdą bramownicą, co oznaczało, że kary za przejazd kilkuset kilometrów mogły sięgnąć kilkudziesięciu tysięcy złotych. Potem inspekcja zmieniła postępowanie, traktując jako podstawę ukarania tylko wskazania z bramownicy kontrolnej (czyli wyposażonej w kamerę), ale i tak ciężar sankcji był niewspółmierny do naruszeń. Obecne rozwiązanie ma zapobiegać mnożeniu kar.
Kary uczciwsze
– Do 30 kwietnia na gruncie znowelizowanych przepisów ustawy o drogach publicznych wszczęto łącznie 2602 postępowania administracyjne. 920 z nich zakończyło się wydaniem decyzji administracyjnych o nałożeniu kary pieniężnej na łączną kwotę 1,17 mln zł – mówi Alvin Gajadhur, rzecznik GITD.
Same kary także uległy znacznemu zmniejszeniu. W przypadku niewniesienia opłaty za przejazd samochodem ciężarowym (o dopuszczalnej masie całkowitej większej niż 3,5 tony) kary zmniejszono o połowę. Jeszcze łagodniej zostali potraktowani posiadacze pojazdów osobowych z przyczepkami (gdzie dmc zestawu pojazdów przekracza 3,5 tony). W ich przypadku kary zmniejszono sześciokrotnie.
– To bardzo istotna zmiana, bo dotyczy głównie osób nieprowadzących działalności gospodarczej. Nawet jeśli nie zapłacą one e-myta, nie zdając sobie sprawy, że ich ten obowiązek też dotyczy, to przynajmniej można powiedzieć, że kara jest proporcjonalna do naruszenia – zauważa mec. Bartosz Majkowski, radca prawny z kancelarii BMME Radcowie Prawni.
Co istotne, zmienił się też adresat sankcji. Ustawodawca uznał, że należy przenieść odpowiedzialność za niedopełnienie obowiązku wniesienia opłaty z kierującego na posiadacza pojazdu. To przedsiębiorca jest stroną umowy z operatorem systemu i on odpowiada za wnoszenie opłat. Jak podkreśla rzecznik GITD, ta zmiana w istotny sposób przyczyniła się do skrócenia postępowań.
– Przede wszystkim o wiele mniejszy problem stanowi prawidłowe ustalenie podmiotu odpowiedzialnego za zarejestrowane naruszenie – wyjaśnia Alvin Gajadhur.
– Nie musimy już każdorazowo wzywać właściciela pojazdu do wskazania osoby kierującej w momencie odnotowania naruszenia, gdyż w większości przypadków strona postępowania jest skutecznie ustalana na podstawie danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców – wyjaśnia.
Zmiana adresata sankcji administracyjnej zrodziła jednak konieczność abolicji. Wcześniej stroną postępowania był kierujący, a nie właściciel lub posiadacz pojazdu. Dlatego wszystkie postępowania wszczęte na mocy poprzednich regulacji, a niezakończone przed 2 stycznia 2015 r., zostały umorzone. Do końca kwietnia na podstawie przepisów abolicyjnych umorzono 3523 postępowania. Co więcej, naruszenia, które powstały przed 2 stycznia 2015 r., także nie skutkowały wszczęciem postępowania. Z początkiem roku mieliśmy więc zupełnie nowe otwarcie.
Dobrze, ale nie idealnie
– Nowelizacja rozwiązała najbardziej palące problemy. Nadal nierozwiązane pozostają np. sytuacje, gdy przyczyną niewniesienia opłaty jest wadliwość urządzenia viaBox, np. kończy się bateria, a nie jest to jakoś szczególnie sygnalizowane – mówi mec. Bartosz Majkowski.
– Dlatego przydałoby się wyeliminowanie przypadków nakładania kar za niezawinione niewniesienie opłaty na skutek wad urządzeń. Nie musi to być jednak przedmiotem nowelizacji, lecz kwestią odpowiedniej wykładni przepisów – dodaje, zwracając uwagę, że nowe przepisy przewidują też szybkie przedawnienie karalności naruszeń: GITD musi wszcząć postępowanie najpóźniej w ciągu 180 dni od ich zarejestrowania.
– Dzięki temu mamy do czynienia z nową jakością, bo pierwsze pisma do przedsiębiorców w sprawie e-myta przychodzą nawet już po miesiącu, a wcześniej – po dziewięciu miesiącach czy nawet po roku – zauważa prawnik.
To, co chwalą przedsiębiorcy, nie bardzo podoba się jednak organowi kontrolnemu.
– Choć wprowadzenie okresu przedawnienia naruszeń było konieczne, to jednak w wielu przypadkach obecnie obowiązujący sześcio miesięczny okres może się okazać niewystarczający do prawidłowego ustalenia podmiotu odpowiedzialnego – zastrzega Alvin Gajadhur.
Dotyczy to przede wszystkim sytuacji, w których poprzedni właściciel pojazdu nie poinformował wydziału komunikacji o jego sprzedaży. Wiadomość o tym, iż za naruszenie odpowiedzialny jest kto inny, dociera do GITD dopiero po wszczęciu postępowania w stosunku do poprzedniego właściciela, które trzeba wówczas umorzyć.
– Może się zdarzać, że ustalenie podmiotu naruszającego przepisy nastąpi po upływie 6 miesięcy od dnia naruszenia, co skutkować będzie brakiem możliwości wszczęcia postępowania i nałożenia kary – tłumaczy rzecznik GITD.
Ze zmian zadowoleni są natomiast ci, którzy najgłośniej je postulowali.
– W tym roku nie mieliśmy od naszych członków żadnych alarmujących sygnałów w sprawie e-myta. Inna sprawa, że branża żyje teraz innymi problemami, związanymi choćby z niemiecką płacą minimalną – mówi Piotr Mikiel ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników w Polsce.
Z kolei Maciej Wroński ze stowarzyszenia Transport i Logistyka Polska zaznacza, że przepisów nie należy oceniać tylko z punktu widzenia profesjonalnych użytkowników dróg, lecz także tych, którzy z korzystają z nich okazjonalnie.
– Z ich punktu widzenia system pozostaje najbardziej nieprzyjaznym w Europie. Jednorazowy przejazd wymaga podpisania umowy, załączenia wielu dokumentów itd. A dostęp do płatnych dróg powinien być tak samo nieuciążliwy dla wszystkich, nie tylko dla dużych graczy – zaznacza Maciej Wroński. ©?
Od 2 stycznia 2015 r. funkcjonują przepisy, które wprowadziły zasadę „jedna doba, jedna kara”