Rękawiczki, maseczki, fartuchy, środki dezynfekcji potrzebne na cito – to materiały, które dla części firm stały się w trakcie pandemii szansą na złoty biznes. Dziś ten rynek jest w kryzysie

– Jeżeli ktoś nie wykorzystał dobrze środków, które zarobił w czasie pandemii, to trafił w bardzo trudne otoczenie biznesowe. Konkurencja jest zdecydowanie większa niż przed koronawirusem, bo bardzo dużo nowych podmiotów postanowiło wejść do branży wyrobów medycznych – mówi Paweł Ossowski z firmy Zarys International Group i dodaje, że wcześniej była to biznesowa nisza.

Powody obecnych kłopotów to przede wszystkim niewielkie marże, do tego konieczność posiadania dużej płynności finansowej – klientami są szpitale, które rzadko płacą na czas. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy na ich kredytowanie, to nie przetrwa na rynku. Zdaniem ekspertów COVID-19 niektórym tylko wydłużył życie.

Dane to potwierdzają: w 2022 r. widać wzrost liczby przedsiębiorstw w restrukturyzacji z sektora produkującego środki ochrony dla klientów indywidualnych i szpitali. – Obecnie sytuacja powoli się stabilizuje, choć niestety chore przedsiębiorstwa działające na rynku negatywnie wpływają na sytuację podmiotów, które zaczęły wychodzić na prostą – mówi Małgorzata Anisimowicz, główny ekspert PMR Restrukturyzacje.

Zdaniem części ekspertów to także skutek braku myślenia perspektywicznego. – Wiele firm produkowało tak, jakby pandemia miała trwać latami. Teraz to wszystko leży w magazynach i traci na wartości – mówi Ossowski. I dodaje, że branża wyrobów medycznych, szczególnie środków ochrony indywidualnej, jest jedną z niewielu, gdzie ceny są niższe niż przed pandemią nawet o 20–30 proc. Na przykład obecnie pudełko maseczek zawierające 50 sztuk to koszt 2,5 zł. Przed pandemią kosztowało 4 zł, a w trakcie pandemii nawet 100 zł. Przed 2020 r. paczka rękawic na rynku kosztowała 10 zł. W tej chwili kosztuje 8 zł mimo wyższych kosztów produkcji.

Przychody notowanego na giełdzie Mercatora w latach 2020–2021 wystrzeliły z poziomu 0,5 mld zł w 2019 r. do ok. 1,8 mld zł, by w roku 2022 wrócić do poziomu przedpandemicznego. – Za wzrosty i spadki odpowiadają ceny oraz wolumeny sprzedaży rękawic jednorazowych, których wartości w pandemii były rekordowe – tłumaczy Monika Żyznowska, wiceprezes zarządu Mercator Medical, i dodaje, że producenci, którzy na fali pandemii rozpoczęli projekty rozbudowy linii produkcyjnych, obecnie znacznie ograniczyli wykorzystanie fabryk ze względu na niższy niż zakładany popyt. – Dekoniunktura niestety się przedłuża, a my cierpliwie czekamy na stabilizację – uzupełnia.

Kolejnym przykładem zgubnego wpływu long covid jest polski producent strzykawek i przyrządów do infuzji Margomed, firma z 30-letnim doświadczeniem. W czerwcu ub.r. była na skraju krachu: hale produkcyjne zostały wyłączone z pracy, bo z powodu niezapłaconych rachunków odcięto prąd. – Przez koronawirusa budowa nowego zakładu opóźniła się o ponad pół roku. Mieliśmy też do czynienia z gigantyczną absencją pracowników – mówiła wtedy dziennikarzom „Dziennika Zachodniego” Beata Pytka-Sochal, dyrektor ds. ekonomiczno-handlowych Margomedu. I choć pod koniec 2021 r. sytuacja na rynku surowców się ustabilizowała, to w górę poszły ceny prądu. Firma ogłosiła bankructwo. Na szczęście znalazła jednak inwestora i dziś produkcja znowu idzie pełną parą.

Są też firmy, którym udało się wykorzystać pandemiczną szansę. Opharm powstała w 2020 r. w odpowiedzi na gwałtowne zapotrzebowanie rynku na maseczki medyczne i ochronne. Dziś ma dwa zakłady, 45 linii produkcyjnych i zatrudnia 250 osób. Produkuje 2,5 mln masek dziennie, a przetrwała, bo postawiła na dywersyfikację i rozwój asortymentu. – Mieliśmy świadomość, że wysoki popyt na maseczki jest przejściowy – słyszymy od przedstawiciela Opharm. Dziś firma wytwarza oprócz środków ochrony indywidualnej również chusteczki nawilżane dla dorosłych, dzieci i zwierząt oraz nawilżany papier toaletowy. W wejściu w nowy segment pomogły jej sieci handlowe, z którymi współpracuje. – Wśród największych wygranych były podmioty, które albo miały, albo mogły zapewnić sobie łańcuchy dostaw na lokalnym rynku – podkreśla Arkadiusz Grądkowski, prezes Izby POLMED.

Firmy, które przetrwały, przyznają, że udało im się to głównie dzięki odwrotowi od covidowej produkcji. – Wykorzystaliśmy pandemiczną passę na wyjście poza polski rynek. Ponadto podjęliśmy decyzję, żeby nie inwestować w produkty pandemiczne. To, co mieliśmy, sprzedaliśmy, teraz na bieżąco utrzymujemy niski stan – mówi Paweł Ossowski z firmy Zarys. Firma zaopatruje szpitale w cewniki, strzykawki, igły, materiały opatrunkowe etc. Ile zarobiła na pandemii? – Nie chciałbym się odnosić do czasów pandemii, bo to niemiarodajne, ale między 2019 r. a 2022 r. urośliśmy 2,5 raza – mówi. ©℗