W ciągu półtora roku spora nadwyżka zamieniła się w minus. Ostatnie dane pokazują coraz gorsze wyniki Niemiec i rekordowe deficyty Francji czy Szwecji.

W poniedziałek dane dotyczące handlu zagranicznego towarami opublikowała Francja. Druga co do wielkości unijna gospodarka zanotowała 13,8 mld euro deficytu i jest to najgorszy listopadowy wynik w XXI w. Wpływ na wyniki handlu mogły mieć przestoje w produkcji energii elektrycznej w tamtejszych elektrowniach atomowych. Według państwowego koncernu EDF jeszcze w 2024 r. 56 francuskich reaktorów, z których połowa ma ok. 40 lat, nie będzie pracować na normalnym poziomie. Francja jest eksporterem energii elektrycznej.
Innym unijnym państwem, które zanotowało najgorszy listopadowy wynik w handlu zagranicznym w tym stuleciu jest Szwecja. Przewaga importu nad eksportem wyniosła 5,4 mld szwedzki koron (ok. 0,5 mld euro), wobec 0,5 mld koron deficytu przed rokiem.
Problemy z handlem zagranicznym nie omijają także Niemiec. W listopadzie ich eksport (po uwzględnieniu różnic sezonowych) był niższy niż w październiku o 0,3 proc. Import spadł w tym samym okresie o 3,3 proc. Efektem tych tendencji była wyższa niż w październiku nadwyżka w handlu zagranicznym, która zwiększyła się z 6,8 mld euro do 10,8 mld euro. Jednak biorąc pod uwagę dane za ostatnie 12 miesięcy, Niemcy notują regularny spadek nadwyżki handlowej. W czasach przed pandemią sięgała ona 250 mld euro (ok. 7 proc. PKB), przed rokiem wynosiła ok. 190 mld euro, a na koniec listopada 2021 r. spadła do 72 mld euro (ok. 2 proc. PKB).
- Bardzo duży wpływ na pogorszenie bilansu handlowego Niemiec i wielu innych państw Unii mają wyższe ceny surowców energetycznych i energii, które znacznie pogorszyły warunki handlowe. Odpowiedź na pytanie o to, czy pogorszenie ma przejściowy charakter, czy mamy do czynienia ze zmianami strukturalnymi, nie jest łatwa. Wyobrażam sobie, że Niemcom i innym unijnym państwom może być trudno odbudować nadwyżkę handlową przynajmniej do poziomu sprzed agresji Rosji na Ukrainę, ale to też nie znaczy, że tej nadwyżki w ogóle ma nie być - mówi Piotr Bielski, główny ekonomista Santander Bank Polska.
Według Robina Brooksa, głównego ekonomisty The Institute of International Finance, a wcześniej głównego stratega walutowego w Goldman Sachs, ostatnie wyniki handlu zagranicznego unijnych państw, osiągnięte już po tym, jak ceny surowców energetycznych i samej energii spadły o kilkadziesiąt procent z osiągniętych wiosną i latem tego roku szczytów, jawią się jako nowa rzeczywistość w europejskiej gospodarce. Jego zdaniem Niemcy i wiele innych państw Starego Kontynentu, żyjących dotychczas z eksportu, potrzebują nowego modelu wzrostu.
- Takie wnioski wydają się przedwczesne i trudno je wyciągnąć z opublikowanych dotychczas danych. Jednocześnie zdaje się bardzo prawdopodobne, że wyniki niemieckiego handlu w dalszym ciągu będą się pogarszać, bo jesteśmy dopiero na początku głębokiego spowolnienia w globalnym przemyśle. Można też powiedzieć, że Niemcy będą miały trudności z powrotem do sytuacji, w której mogły eksportować produkty przemysłu przetwórczego, gdzie wysokie marże wynikały m.in. z niskich cen energii - mówi Olga Świątkowska, ekonomistka BOŚ Banku.
Jej zdaniem jedyne zmiany strukturalne, jakie można zauważyć, to zmiana polityki związanej z zapasami surowców energetycznych. Państwa UE starają się obecnie utrzymywać dużo wyższy poziom zapasów, niż to było przed wybuchem wojny w Ukrainie, co dodatkowo pogarszało ich bilans handlowy. Jednocześnie - jak zwraca uwagę Świątkowska - pogorszenie się bilansu handlowego do końca III kw. 2022 r. nie wpływało negatywnie na tempo wzrostu gospodarczego w UE.
Ważnym elementem gorszych wyników handlu, w szczególności niemieckiego, jest spowolnienie gospodarcze w Chinach. W listopadzie Niemcy zanotowały deficyt w handlu z tym krajem po raz pierwszy od 12 lat.
- Niemcy starają się utrzymać relacje handlowe z Chinami, nawet wbrew pogarszającym się relacjom Pekinu z USA. Niemcom będzie bardzo trudno zrezygnować ze swojego modelu gospodarczego opartego na eksporcie, bo innego od lat nie znają - mówi Świątkowska.
- Nie jest wykluczone, że Niemcy i inne europejskie kraje będą musiały postarać się znaleźć nabywców na swoje dobra inwestycyjne i konsumpcyjne w innych państwa rozwijających się niż Chiny. Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego Chin, bo wydaje się, że tamtejsze władze zrobiły wiele, żeby zepsuć model rozwoju, zgodnie z którym władzę polityczną sprawuje partia komunistyczna, ale gospodarka rozwija się na zasadach wolnorynkowych. Na to nakłada się wojna handlowa na linii Chiny-USA - dodaje Bielski.
Eksport i import towarów w UE / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe