W zeszłym roku odnotowano ponad 170 tysięcy reklamacji i ponad 2 miliony złotych roszczeń w związku z doręczeniem przesyłek sądowych przez Polską Grupę Pocztową. "Nasz Dziennik" przedstawia statystyki udostępnione przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Z tej puli niemal 76 tysięcy reklamacji zostało uwzględnionych. Do resortu wpływają także skargi kierowane przez prawników, biegłych i osoby prywatne. W zeszłym roku takich wniosków było 657, natomiast w styczniu tego roku odnotowano ich 25.

Polska Grupa Pocztowa twierdzi jednak, że to nadal mniejsze liczby niż w przypadku reklamacji wobec usług Poczty Polskiej. Rzecznik PGP Wojciech Kądziołka przytacza dane z terenu Sądu Apelacyjnego w Lublinie, gdzie w 2013 roku miało być 84 tysiące reklamacji, a rok później, gdy usługi świadczyła już PGP, było ich o 40 tysięcy mniej. Firma zapewnia również, że zmieniła system doręczania, teraz opiera się on na bezpośrednim doręczeniu do odbiorcy.

Pracownicy sądów zauważają poprawę, ale nadal dostrzegają kłopoty z zachowaniem formalności przy doręczeniach. Sędziowie skarżą się, że brak profesjonalizmu w tym zakresie może skutkować niewykonaniem wyroku zaocznego. Wytykają również problemy z prawidłowym awizowaniem - np. wypisaniem zbyt krótkiego okresu między kolejnymi zawiadomieniami.

Z krytyczną oceną PGP nie zgadza się z kolei Wiesław Gutowski z warszawskiej "Solidarności" pocztowców. Podkreśla, że reklamacje były marginalnym zjawiskiem.

Tymczasem rynek przesyłek sądowych chce odzyskać Poczta Polska. Kontrakt z PGP obowiązuje do końca tego roku.