To będą pierwsze święta i sylwester w postpandemicznej rzeczywistości. Hotele i restauracje działające w regionach turystycznych nie narzekają na brak chętnych.

Zero maseczek (chyba że jako element stroju balowego), zero dystansu przy rozstawianiu stolików czy limitów gości z paszportami covidowymi – tak reklamują się organizatorzy sylwestrowej zabawy. Jedynym obostrzeniem na dziś jest, jak słyszymy, zasobność portfeli gości. Dlatego rozpiętość cenowa imprez waha się od kilkuset złotych za samo wejście na bal do ponad 10 tys. zł, gdy w grę wchodzi także dwu-, trzydniowy pobyt z pełnym wyżywieniem. I o ile właściciele obiektów w popularnych regionach turystycznych nie mają problemu ze sprzedażą oferty, to w pozostałych miejscach już tak.
– Końcówka roku nie zapowiada się optymistycznie. Zresztą andrzejki już nie dopisały. W ubiegłym roku sprzedaliśmy pełną salę. W tym – zaledwie jedną czwartą miejsc. Podobnie wygląda sytuacja z sylwestrem. O tej porze przed rokiem rezerwacje, mimo pandemicznych obostrzeń, sięgały niemal 100 proc. W tym ok. 25–30 proc. – opisuje Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, właściciel sieci lokali gastronomicznych. I dodaje, że nie pomaga nawet korzystna oferta cenowa.
– Z powodu inflacji koszt balu sylwestrowego powinien wynosić ok. 480 zł. Tymczasem ustawiłem cenę na poziomie 390 zł. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: wyjście do lokalu staje się rozrywką luksusową. Nie każdego na nią stać, zwłaszcza jak wszystko wokół drożeje – mówi. I zaznacza, że nie on jeden jest w podobnej sytuacji.
– Dlatego nie należy oczekiwać odwrócenia trendu, zgodnie z którym w skali miesiąca działalność zamykają już setki lokali. Można oczekiwać, że likwidacje nabiorą tempa – ostrzega.
Do października według danych Dun & Bradstreet działalność zawiesiło niemal 4 tys. lokali gastronomicznych.
Nie wszyscy mają jednak powody do zmartwień. Na brak chętnych nie narzekają bowiem przedsiębiorcy działający w miejscach turystycznych albo tacy, którzy poza samą gastronomią mają też część noclegową. Co oznacza, że Polacy jeśli planują sylwestra, to wyjazdowego, który będzie namiastką krótkiego urlopu. Choć przedsiębiorcy nie kryją, że pomagają konsumentom w podjęciu decyzji, stosując rabaty i upusty na pobyt. Bo, jak mówią, wolą zyskać mniej, ale jednak zarobić i przygotować się na niełatwy 2023 r. Poza tym mają świadomość konkurencji, z którą muszą jakoś wygrać w walce o klienta. A cena w tym roku to najlepsza karta przetargowa.
– Nasi goście chcą się bawić – słyszymy w Villa Verde w Zawierciu. Stąd w ofercie są różne opcje. Pobyt trzydniowy od 30 grudnia dla czterech osób to koszt 4354 zł za pokój rodzinny (cena z wyżywieniem). Opcja z balem – 6 tys. zł.
– Zainteresowanie jest duże, dlatego ceny mogą się zmieniać. I rosnąć, im bliżej końca roku – słyszymy. Tu jest trzy dni na wpłatę zaliczki – 50 proc. wartości rezerwacji. Trzy tygodnie przed przyjazdem można ją anulować bez straty dla klienta – mówi pracownik obiektu.
Nie wszędzie jednak sytuacja jest dobra. Czuć już kryzys
Teodorka Med and Spa w Ciechocinku także ma oferty tylko w pakietach. – Został nam jeden pokój rodzinny de lux, czyli taki, w którym zmieści się małżeństwo z dwójką dzieci. Mamy 5 proc. rabatu na rezerwacje do 30 listopada – słyszymy. Cena za pokój to 999 zł od osoby dorosłej i 799 zł od dziecka. Razem 3596 zł za pobyt od 31 grudnia do 2 stycznia.
– Reszta pokoi już sprzedana, mamy tylko kilka niepotwierdzonych zgłoszeń. Ruch jest olbrzymi – mówi przedstawicielka placówki.
W kolejnych miejscach także zostały pojedyncze pokoje. Na przykład w Elements Hotel & Spa w Świeradowie Zdroju. Tu pokoi rodzinnych już nie ma. Owszem, można wziąć np. dwa dwuosobowe, ale to radykalnie podwyższa koszty. Pobyt jest możliwy tylko w pakiecie, minimum cztery noce, od 29 grudnia. Cena wynosi 5960 zł. Do tego parking 30 zł za dobę, plus opłata klimatyczna (4,50 zł za dobę).
Pałac Żelechów, położony 85 km od Warszawy, zaprasza tylko dorosłych. Ceny zaczynają się od ok. 2,5 tys. zł za parę. Jednak jest to opłata jedynie za noc sylwestrową. W jej ramach jest m.in. drink na powitanie, dania z karty, w tym brunch noworoczny oraz nieograniczony dostęp do saun, jeśli ktoś będzie miał na to chęć przed balem. Sala przewidziana na główną imprezę może pomieścić do 60 osób. Tu, z uwagi na duże obłożenie, klienci proszeni są o przelanie wraz z rezerwacją całej kwoty (bezkosztowa anulacja możliwa jest do trzech tygodni przed imprezą).
Są miejsca, które szukają rozwiązań, które skuszą także rodziny. Przykładowo Kuźnia Napoleońska w Paprotni. Tu bal kosztuje 840 zł od pary. Z pokojem dwuosobowym – dodatkowo 240 zł. I tu również wstęp na parkiet mają wyłącznie osoby 18 plus. Ale dla młodszych, jak informuje recepcja, jest możliwość „nocowanki” w oddalonym o ok. 14 km Sochaczewie.
– Planujemy do 200 osób, potwierdzonych jest ponad 100. Do końca listopada trzeba opłacić bal w całości – pada informacja. A zaraz za nią kolejna, że za pokój można rozliczyć się w dniu przyjazdu. – Bo rozumiemy, że w tych czasach nasi goście muszą rozkładać swoje płatności.