Wojna nie tylko stwarza zagrożenia, lecz także daje szanse. Ważne, by z nich skorzystać, a drogą do tego może być zacieśnienie współpracy przy odbudowie Ukrainy. Samo zaangażowanie firm nie wystarczy. Potrzebne jest też wsparcie ze strony państw – wskazali uczestnicy panelu dyskusyjnego „Odbudowa Ukrainy – jaka rola Polski”

Adam Eberhardt, wiceprezes Fundacji Warsaw Enterprise Institute (WEI): Jak Polska może się włączyć w pomoc przy odbudowie Ukrainy?
Yelyzaveta Yasko, poseł Parlamentu Ukrainy, członek Komitetu Spraw Zagranicznych Parlamentu Ukrainy: Nie podoba mi się, jak mówimy o odbudowie powojennej Ukrainy. Ta ma bowiem miejsce już dziś. Mam też wiadomość do przekazania polskiemu biznesowi, który wiem, że obawia się angażować w inwestycje na naszym rynku. Mówię: nie bójcie się. Ryzyko było, jest i będzie, bo świat nie będzie już nigdy taki sam jak przed wybuchem wojny. Ale ci, co będą zjednoczeni i konsekwentni w swoich działaniach, zwyciężą. Dlatego już dziś trzeba myśleć o partnerstwie dwustronnym. Jest ono nam potrzebne w logistyce, infrastrukturze. Polska ma ogromne doświadczenia z lat 90. w realizowaniu tego rodzaju inwestycji. Mamy nadzieję z niego skorzystać. Kolejna rzecz to wsparcie medyczne i mające wymiar humanitarny. Tysiące ukraińskich dzieci i kobiet jest bez rąk i nóg, wymagają rehabilitacji, protez, opieki długotermionowej. To już się dzieje, ale ważne, by te działania kontynuować w celu budowania lepszej przyszłości. Liczymy też na wsparcie Polski przy budowie terminalu gazu w Ukrainie. To z kolei inwestycja, która będzie gwarantem bezpieczeństwa, pewności i pokoju dla nas wszystkich. Ważne jest, by odbudować gospodarkę Ukrainy. Bez niej trudno będzie myśleć o wygraniu wojny, odzyskaniu terytoriów, zbudowaniu bezpieczeństwa i pokoju. Polskiemu biznesowi mówię też, by pomyślał o ulgach podatkowych, jakie na nich czekają w naszym kraju. Przyjęliśmy też w tym roku nowe prawo dla przemysłu, które daje dobre warunki do prowadzenia biznesu. W Ukrainie działają również strefy ekonomiczne, gdzie można liczyć na wsparcie systemowe.
Jakub Kumoch, sekretarz stanu, szef Biura Polityki Międzynarodowej, Kancelaria Prezydenta RP: To biznes, a nie politycy będą odbudowywać Ukrainę. Jednak to do administracji należy stworzenie ram prawnych i politycznych, dzięki którym firmy zyskają swobodę działania. A kompetencja władzy państwowej do wspierania biznesu jest w czterech aspektach: wojennym, europejskim, bilateralnym i finansowym.
W przypadku tego pierwszego Polska od samego początku stawiała tezę, że Ukraina w razie napaści stawi skuteczny opór Rosji. To naszą zasługą jest, że sceptyczne z początku Stany Zjednoczone przekonały się, że mamy rację, i udzieliły potrzebnego wsparcia Ukrainie. To my przekonaliśmy Zachód do pomocy militarnej. Jeśli chodzi o aspekt europejski, nasze powiązania z Ukrainą po wojnie będą olbrzymie. Polska będzie zapleczem gospodarczym dla Ukrainy, co jest naturalne przez nasze położenie. Te powiązania, które dziś się tworzą, będą nie do rozerwania po wojnie. Dlatego naszym zdaniem Ukraina powinna uczestniczyć w integracji europejskiej, by zlikwidować w ten sposób przeszkody w inwestowaniu.
W zakresie bilateralnym trzeba wspomnieć o ustawie o Ukraińcach nadającej im takie same prawa, jakie mają Polscy, integrującej ich z naszym rynkiem pracy. Taka sama ustawa została przyjęta po stronie Ukrainy. Na razie może ma to wymiar symboliczny dla Polski, ale po zakończeniu wojny nabierze znaczenia.
I wreszcie aspekt finansowy. Polska stoi na stanowisku, że Ukraina musi zostać odbudowana za rosyjskie pieniądze. Agresja Rosji jest nielegalna, dlatego musi ponieść za nią odpowiedzialność.
Adam Eberhardt: Jak można wspierać polski biznes w Ukrainie? Jakie wyzwania stoją przed wzajemną współpracą?
Michał Dworczyk, minister, członek Rady Ministrów, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów: Ukraina wyjdzie osłabiona z tego konfliktu, bo ze zniszczonym przemysłem, infrastrukturą, za to z najlepszą armią. Będzie też borykała się ze złą sytuacją demograficzną. Wiele osób uciekło przed wojną i deklaruje, że chce zostać w nowym miejscu na stałe. Istnieje do tego ryzyko, że po wojnie wrócą stare problemy, jak korupcja, wpływy oligarchów. Nie rozwiąże się ich szybko. Ale Polska też musi zmierzyć się z problemami, które są następstwem wojny. Współpraca może nas połączyć w ich zwalczaniu.
Odbudowa Ukrainy już się dzieje. Niestety spośród zagranicznego biznesu obecnego dziś w Kijowie ten z Polski ma najmniejszy udział. Wyzwaniem jest więc, jak to zmienić. Polska musi na pewno stworzyć ramy prawne, które dadzą firmom bezpieczeństwo działania w Ukrainie. Bez tego polski biznes nie ruszy na Wschód. Pracujemy już nad rozwiązaniami. Na pewno ważne jest stworzenie dobrych gwarancji finansowych, zapewnienie pomocy w razie sporów prawnych, jeśli do nich dojdzie w Ukrainie.
Ogromną szansą jest relacja, która powstała między naszymi krajami. Sama jednak nie wystarczy. Trzeba tworzyć warunki sprzyjające rozwojowi biznesu w Ukrainie. Myślę np. o udrożnieniu przejść granicznych. Wyzwaniem jest też wzmocnienie instytucjonalne w Ukrainie. Tu możemy uczyć się od Niemców, mających think tanki w Ukrainie, które pomagają budować kontakty przekładające się na biznes.
Zagrożenie dla współpracy widzę w tym, że jesteśmy Słowianami. Nasza siłą jest to, że umiemy spontanicznie działać. Słabością jest brak konsekwencji i szybkie zniechęcanie się. Ale wierzę, że pokonamy te problemy.
Marcin Przydacz, podsekretarz stanu ds. bezpieczeństwa, polityki amerykańskiej, azjatyckiej oraz wschodniej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych: Nie jest tak źle z tym naszym słowiańskim podejściem. Przez 30 lat zwiększyliśmy nasze PKB czterokrotnie. Odbudowaliśmy gospodarkę. Ale zgadzam się, że wojna daje możliwości dla polskiego biznesu i samej Ukrainy.
Polska dyplomacja zapewnia bezpieczeństwo, dobry klimat relacji i na to przedsiębiorcy chyba narzekać nie mogą. Bo współpraca między krajami już teraz jest daleko posunięta. Faktem jest natomiast, że odbudowa Ukrainy zaczyna się tu i teraz. By wzmacniać swoją odporność, kraj musi mieć silną gospodarkę. A do tego potrzebne są pieniądze. Dlatego współpraca to element konieczny, co stwarza szanse dla polskich firm. Do tej pory polski biznes nie był zainteresowany obecnością w Ukrainie na szeroką skalę. A to dlatego, że Ukraina nie poradziła sobie z biurokracją, wpływem oligarchów, korupcją. To rodziło trudne warunki do działania i brak bezpieczeństwa. Dlatego przed Ukrainą dużo pracy do wykonania. Wyzwaniem jest kandydowanie na członka UE. Daje duże możliwości, każdej ze stron, dlatego powinno dojść do integracji.
Chciałbym jeszcze powiedzieć, że podpisuję się pod obecnością instytucjonalną Polski w Kijowie, a nie tylko biznesową. Uważam, że brakuje zaangażowania polskiego biznesu w tym kraju właśnie w tę ścieżkę, a nie tylko administracyjną, czyli na poziomie trzeciego sektora.
Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes BGK: Zwrócę uwagę na jeden aspekt. Przed wojną w Ukrainie większość konferencji na temat bezpieczeństwa dotyczyła wymiaru cyber. Marzec 2020 r. pokazał nam, że nie tylko taki jest istotny, lecz także zdrowotny. Prawdziwe wybicie ze strefy komfortu nastąpiło jednak wraz z wybuchem wojny w Ukrainie. Okazało się, że na pierwszy plan wybija się bezpieczeństwo energetyczne, militarne i żywnościowe. I dziś trudno wyobrazić sobie, by bez współpracy wolnego świata poradzić sobie z tak z wieloma wyzwaniami.
A co jest skuteczną bronią w walce z Rosją? To transformacja energetyczna, czyli uniezależnienie się od taniego gazu z Rosji, ale też od tradycyjnej energii ogólnie. Ważne jest, by pójść w kierunku tej zielonej. Do tego istotne jest przyspieszenie transformacji na podstawie energetyki jądrowej. To jednak wymaga wielu lat pracy. Współpraca z Ukrainą daje szanse w tym zakresie.
Uważam, że nie można czekać na odbudowę Ukrainy, aż wojna się skończy. Trzeba zacząć już teraz, nie bać się zaryzykować, bo pieniądze na to się znajdą. Szczególnie że Ukraina ma wiele do zaoferowania. Jest ważnym graczem w rolnictwie, dysponuje m.in. 90 minerałami ziem rzadkich. To wszystko jest źródłem rozwoju gospodarczego.
Przychylam się jednak do obaw przedsiębiorców w zakresie inwestowania w Ukrainie. Bo jak mają się nie bać, skoro o swoje pieniądze obawiają się największe unijne instytucje finansowe.
PAO